Elle znów nieodłącznie z papierosem. Szła po ogrodach południowych, gdzie wszędzie były jakieś tulipany. Mijała je co chwila. Paliła papierosa co chwilę prawie zaciągała się dymem, by wypuszczać kłęby dymu tuż przed swoją twarz. Znalazła w końcu jakąś ławkę i usiadła. Paliła wciąż myśląc o tym, że ciągle został jej tydzień urlopu i nie wie co z tym zrobić. Spojrzała w niebo i zamknęła oczy. Myślała dość długo i nie zauważyła nikogo jak zwykle. Zadumanie. Otworzyła oczy wyjęła pergamin i pióro i zaczęła pisać.
Poniedziałek- Jazda rowerem po Londynie i odpoczynek w domu
Wtorek- Spacer na London Eye i do Dziurawego Kotła na piwo
...
Dalsza część się zamazała bo Elle zwinął się Pergamin.

Derek miał dzisiaj kilka spraw do załatwienia. Cóż tak on też jak by na to nie spojrzeć miał zwykłe codzienne obowiązki. Między innymi musiał wpaść do sklepu zrobić jakieś zakupy. W końcu coś jeść trzeba było. No i umówił się z właścicielem mieszkania które wynajmował. Czynsz sam się nie zapłaci. Całe szczęście, że on o to martwić się nie musiał. Mugol nawet nie dochodził skąd on ma te pieniądze. Był zadowolony z tego, że dostaje te pieniądze. Postanowił wrócić do domu przez ogród. Obcowanie z naturą zawsze wpływało na niego pozytywnie, sprawiając tym samym, że wpadał w niezwykle radosny nastrój. Niestety miało wydarzyć się coś co miało popsuć ten dzień na chwilę. Ustał na chwilę bo zdał sobie sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy. Nie kupił sobie papierosów. A może, jednak kupił. Tak też zatrzymał się na chwilę stawiając siatkę z zakupami na ziemi i zaczął grzebać najpierw w siatce, a zaraz potem w swoich kieszeniach. Wywrócił prawie wszystko do góry nogami, ale wszystko co znalazł to pudełko zapałek. Tylko na cholerę mu to jak nie ma papierosów. Wracać mu się kompletnie nie chciało.....i już miał się zbierać kiedy jego oczy przyuważyły wybawienie....całkiem ładne wybawienie. Tak też chwycił swoje zakupy i podszedł do kobiety siedzącej na ławce.
-Przepraszam bardzo, że Panią niepokoję, ale zapomniałem kupić papierosów....ma może Pani jednego do pożyczenia. Obiecuję, że oddam- Powiedział i uśmiechnął się uroczo w jej kierunku odsłaniając tym samym swoje białe ząbki.

Elle z początku wcale nie zwróciła uwagi na mężczyznę, który stanął i zapytał o papierosa. Może dlatego, że była taka kapryśna i opryskliwa. W końcu jednak sięgnęła po papierosy i podała mężczyźnie.
- Wybawienie nadeszło z ławki, niech pan weźmie dwie będzie na później- powiedziała od razu i gdy wziął fajki schowała paczkę nadal zaciągając się swoim papierosem. Cały plan był zrobiony po co więc miała się gdziekolwiek śpieszyć. To byłoby bez większego sensu.
- Cóż pana tu sprowadza?- zapytała cicho i delikatnie. Zbliżał się jej okres. Stawała się miła. Masakra.

Derek uśmiechnął się lekko kiedy ta się zgodziła. Cóż fakt wybawienie przyszło i był za to wdzięczny. Bo nie wiedział jak by wytrzymał bez papierosów. To było jedno jego uzależnienie, ale takie już na maksa.
-Wie Pani....zakupy...życie codzienne. Nie można cały czas bujać w obłokach- Co myślicie, że on wali tekstem "jaka ty piękna" do każdej dziewczyny. Te starsze przeważnie były bardziej doświadczone przez co takie teksty raczej nie działają od razu. Co oczywiście nie oznaczało, że wcale nie powie jej żadnego komplementu.
-Muszę się przyznać, że te papierosy były tylko dobrą wymówką. Widzisz Pani mam dosyć już smotnego spędzania czasu, a Pani wygląda na naprawdę miłą osobę- Umiał być delikatny i taktowny, ale również mógł być porywczy i nieprzewidywalny. Wiele twarzy w ciele jednego człowieka. Dla wielu osób było to pewnie niewykonalne.
-Przerwałem Pani chyba pisanie....mogę wiedzieć co tam tak Pani skrobała zawzięcie. Oczywiście jeżeli to coś osobistego to nie nalegam- Powiedział i zasiadł obok kobiety. Wyciągnął nogi przed siebie i rozwalił się wygodnie na ławce.

To, że Elle poczęstowała mężczyznę papierosem nie było zaproszeniem do tego by usiadł koło niej. Szczerze wcale sobie tego nie życzyła, jednak nigdy przed okresem nie powie wynoś się bo mi przeszkadzasz. Jakoś taką miała kulturę.
- Wiem jak to jest nie miec papierosów sama jestem uzależniona, czyli wybawienie przyszło w samą porę.- powiedziała lekko wyniosłym tonem.
Komplementy wcale na nią nie działały, jakoś nie lubiła jak się jej mówiło że jest piękna lub coś w tym stylu. To wcale do niej nie pasowalo. Była z rodzaju tych kobiet których pochlebstwa wcale nie pomagały w podniesieniu ego.
-Przerwal mi pan co najwyżej pisanie planu co robić przez ten tydzień urlopu, który mi pozostał i tak jakoś wyszło, że mi trochę pan przeszkodził.
Uśmiechnęła się lekko.

Dlatego powiedział, że wygląda na miłą....a nie walnął od razu nie wiadomo jakim komplementem skierowanym do jej urody. Najpierw wolał wyczuć czy dama ofiara sobie tego życzy czy też nie.
-Oj tak...naprawdę bardzo szybko. Można powiedzieć, że uratowała mi Pani życie.- Powiedział z lekkim uśmiechem. Szkoda, że nie nałożył teraz swoich okularów przeciwsłonecznych. Gdyby tak było mógł by ją obczaić dokładniej. No, ale dostał nauczkę, żeby jak wychodzi na dwór nigdy ich nie ściągać.
-W moim wypadku jest to bardzo ciekawe. Zawsze kupuję tylko trzy i to luzem- Chyba pierwszy raz od jakiegoś czasu powiedział prawdę. Lepiej niech kobieta to zapisze bo normalnie święto. Ta data powinna była znaleźć się w kalendarzu.
-Naprawdę nie było to moim zamiarem aby Pani przeszkodzić. Jeżeli Pani chce to mogę się zabrać i odejść- No i teraz kluczowy punkt. Czy go chwyci za klamoty i wywali czy może raczej powie, że nie musi nigdzie iść

Przyznajmy szczerze, że Elle nie była aż tak surową kobietą. Z natury była, lecz teraz jakoś się jej to odmieniło. Nie odpowiedziała nic ciekawego tylko spojrzała na mężczyznę.
- Cóż może i przeszkodził mi pan w pisaniu jednakże mi to nie za bardzo przeszkadza- Uśmiechnęła się- Jakieś bezsensowne to zdanie wyszło.
Jakos tak nie budził w niej zaufania poniewaz jakoś tak nie widziała prawdy w jego oczach.
- Ja kupuje jedną paczkę i starcza mi na tydzień bo z natury mało palę, gdyż nie mam na to czasu. Niestety... Praca mi nie pozwala, nie będę chuchać ludziom w twarz dymem tytoniowym.
Tak też mówila prawdę tak bywało w końcu.

Fakt to co powiedziała gramatycznie kompletnie nie trzymało się kupy ani....no wiadomo czego. Co nie zmieniło faktu, że Derek doskonale zrozumiał o co jej chodziło. Dlatego też uśmiechnął się lekko i rzekł.
-Mi też zdarza się czasami coś pokręcić. Język się zaplącze i wychodzą jakieś dziwne rzeczy, ale najważniejsze, że rozmówca do którego jest kierowany komunikat zrozumiał o co chodzi- Raczej on sam nigdy nie patrzył na poprawność gramatyczną, bo sam się na tym mało znał. Co więcej czy to miało jakie kolwiek znaczenie. W końcu nie chciał wyjść na jakiegoś sztywniaka który ściśle trzyma się wszystkich reguł które panowały na tym świecie.
-Ja nie potrafię wyjaśnić dlaczego tak robię. Może nie chcę wpaść w jeszcze większy nałóg. Albo dlatego, że to jest mój znak rozpoznawczy- Fakt to była prawda. Raczej on sam nie znał za wiele osób które kupowały tylko trzy papierosy i to jeszcze codziennie inną markę bo nie mogli się zdecydować

Elle spojrzała na mężczyznę. Teraz uświadomiła sobie, że wcale nie jest dobrze wychowana. Nie przedstawiła mu sie. Jednak nie poda mu używanego imienia.
- Tak doszłam do wniosku, że niektóre moje zdania są naprawdę gramatycznie do dupy ale zdarza mi się powiedzieć coś bardzo inteligentnie. Tak ogółem rzecz biorąc wyszło na to, że jestem niewychowana bo się nie przedstawiłam. Nicole jestem- powiedziała podając meżczyźnie rękę.- Znak rozpoznawczy. No tak. Rzadko kto pali tylko 3 papierosy nie mogąc się zdecydować. Moim znakiem rozpoznawczym jest motyl na plecach.
Ups, powiedziała kilka słów za dużo. Cóż bedzie musiała się trzymać na baczności od dziś.

Derek już dawno doszedł do wniosku, że prawdziwe imię dziewczyny, cz w ogóle jakie kolwiek imię jest mu naprawdę zbędne. Wystarczyło, że była ładna. A jak coś więcej z tego wynikło była szansa, że po upojnej nocy więcej by go nie zobaczyła, a on jej. Więc po kie licho mu imię. No, ale jak już się przedstawiła to trudno. Znowu będzie musiał wykombinować jakieś imię.
-Adrien...- Zdradził jej imię które właśnie wpadło mu do głowy. Tak naprawdę żadna kobieta ani nikt nie może mu zarzucić tego, że nie zdradza to mu krąży po głowie. Robił to dosłownie zawsze, a fakt, że to nie do końca była prawdą to już zupełnie inna bajka.
-Motyl na plecach....ciekawe. Pasuje do ciebie- Powiedział....chociaż tak naprawdę spotkał już wiele dziewczyny z tego typami tatuaży. Dlatego też nie robiło to na nim jakiegoś wrażenia. Chociaż nie zmieniało to faktu, że tatuaże na ciele dziewczyny, szczególnie ładniej dziewczyny były naprawdę seksowne.
-Spokojnie nie zdradzę tego nikomu- Zapewnił ją widząc jej zmieszanie, a może raczej to, że wiedziała iż nie powinna była tyle gadać. Z drugiej strony bo mu po informacji, że ma motyla na plecach. Tak naprawdę nic. Nie był gwałcicielem, ani żadnym gangsterem. Lubił podrywać dziewczyny odprowadzać je do domu...ewentualnie zabierać jakieś kosztowności z ich domu i zostawić i nigdy więcej się nie pojawić.

Elle zaśmiała się delikatnie. Motyl na plecach wcale nie był żadnym sekretem po prostu nie lubiła rozmawiać o swoich znakach szczególnych. Zresztą Siamel rzadko o sobie mówiła.
- Adrien... No ładne imię, fajny znak rozpoznawczy wszystko dobrze no cóż- nie wiedziała już co mówic. - Propos tego motyla możesz o nim mówić wszystkim i tak za mało osób o nim wie a ja po prostu uprzytomniłam sobie, że czasem za dużo gadam co nie sprzyja za bardzo
Jej kobieca ciekawość znowu przeważyła.
- A czym ty się w ogóle zajmujesz?- dość ciekawe pytanie a sama autorka zastanawia sie jak druga osoba się wywinie z tego pytania.

Derek....a może raczej w tej chwili Adrien spojrzał na dziewczynę. Czyli musi znowu wymyślać jakieś posady. No, ale miał w tym już taką wprawę, że robił to prawie, że natychmiastowo.
-W departamencie niewłaściwego użycia czarów- Odpowiedział szybko i poprawił swoją torbę która z lekka go uwierała.
-Sporo roboty jest....ale wiele ciekawych rzeczy się dzieje. Czego to czarodzieje nie wymyślą aby zemścić się na swoich sąsiadach mugolach to po prostu w głowie się nie mieści- Słyszał o kilku incydentach więc nawet jak by dziewczyna się o coś zapytała miał na to gotową odpowiedź. Z resztą on miał dosłownie na każde pytanie odpowiedź...przez te lata wyrobił sobie już jakiś schemat odpowiedzi.
-A ty gdzie pracujesz ?- To było jedno z podstawowych pytań. Jeżeli miała jakąś dobrą posadę zawsze można wkręcić się do jej domu i schować do kieszeni kilka kosztowności. Jeżeli była biedniejsza....cóż krótka noc wystarczy i tyle. Więc dla niego teoretycznie nie było złych scenariuszy.