Maddie ciągnęła Aleca do dormitorium, zaśmiewając się do rozpuku. Herbaciany deszcz! Jeśli Irytek chciał ją tym wkurzyć, to naprawdę słabo mu poszło. Pewnie gdyby była sama, zebrałaby tę herbatę, a później zrobiła z niej mega-hiper-ogromniaście wielki kociołek herbaty. A później mogłaby wykorzystać go do jakiś niecnych celów, muahahahah!
Lekko zdyszana, z włosami napuszonymi jak wściekły kot i szerokim uśmiechem na ustach, padła na kanapę w Pokoju Wspólnym Krukonów. Przekleństwa Aleca i jego oburzenie jeszcze bardziej ją bawiły, przez co zgięła się w pół i chichotała jak szalona, gdy ten był na górze.
- Ojeeej - mruknęła jak rozpieszczany kociak, uspokoiwszy się nieco, i przytuliła do siebie książkę. Spojrzała z zaciekawieniem na pudełko, pełne zapewne pyszniutkiej, domowej herbatki, jednak tylko uśmiechnęła się tajemniczo i w podskokach popędziła do swojego dormitorium. Wręcz z nabożną czcią położyła książkę na półce przy łóżku i chwyciła pięknie opakowane (mnóstwo kokardek z każdej strony, papier w różnokolorowe kropki i w ogóle full wypas) pudełko. Zbiegła z owym ekwipunkiem na dół, lecz zamiast wrócić na swoje miejsce, bez pardonu usadowiła się na kolanach przyjaciela.
- Sama go zrobiłam! Mam nadzieję, że ci się spodoba! - oznajmiła lekko zdenerwowana i podała Krukonowi pudełko. W środku natomiast znajdował się, własnoręcznie uszyty przez Hatter, kapelusz!
// nie zwracaj uwagi na resztę zdjęcia, skup się na kapeluszu i nie bij : | xD