| | Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Mistrz Budowy
Liczba postów : 299
| Temat: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Pią Paź 24, 2014 7:21 pm | |
| Jedno z kilku wyjść z jamy Kitsune. Dosyć mało znane, gdyż drogę do jamy zasłania głaz ważący półtorej tony. Wyjście jest od strony wschodu, a jego forma to grota. Sam lis to miejsce nieco umacniał, by przypadkiem korzenie drzew go nie zawaliły. Miejsce zapewne znane gajowemu. |
| | | The author of this message was banned from the forum - See the message | Kitsune
Liczba postów : 98
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Nie Lis 02, 2014 3:37 pm | |
| Był to w miarę ciepły październikowy dzień. Przyjemny wiaterek powiewał i delikatnie gładził futro lisa, który właśnie leżał przed jednym wyjściu ze swojej jamy. Na porannym obchodzie lasu już był i jedyne co zwróciło jego uwagę to… jeleń, któremu noga utknęła pod zwalonym drzewem. Dobry duch opiekuńczy pomógł zwierzęciu oraz wyleczył złamaną nogę. Teraz półbóg odpoczywał na trawie, którą porastały coraz to liczniejsze kwiaty z powodu tego, że on tam był. Miejsce stawało się coraz bardziej zarośnięte oraz na swój sposób nabierające uroku i wdzięku. Wokół lisa zaczęły się gromadzić zwierzęta. W jego futro aktualnie wtulona była króliczyca z młodymi, kilka fretek oraz wilk, który opierał łeb o jego grzbiet. Jego ogon natomiast zaatakowały młode wilczki, które przyszły tu za wilkiem. Bawiły się, podgryzały futrzastą zabawkę lub zwyczajnie na niej leżały. Tak, nawet w takiej chwili lis nie mógł mieć chwili wytchnienia, jednak to nie jego wina że zwierzęta go ubóstwiały oraz lgnęły do niego. Pozwalał im na to, gdyż nie widział w tym niczego złego. Zerknął tylko na to wszystko, a potem ułożył łeb między swoimi łapami i przymknął ślepia. To było dosyć osobliwe zjawisko, bo właśnie teraz drapieżniki oraz ofiary były w jednym miejscu, a jednak nie zabijały się. Tak jakby przyroda wykluczyła te podziały. Chwilę później przyleciał jastrząb, który był jednocześnie posłańcem lisa. Wiernym, szybkim oraz znającym w każde miejsce drogę. Przysiadł sobie na gałęzi i wpatrywał się w swojego pana, który właśnie drzemał spokojnie. Lis pozostawał jednak czujny i to, że chwilowo wyglądał na śpiącego nie znaczy, że jego uszy nie wychwytywały zbliżających się potencjalnych niebezpieczeństw. Jeśli coś się zbliżało lis uniósł łeb i spojrzał w owym kierunku. Miał lepszy słuch niż typowe zwierzę, więc jego towarzysze mogli dopiero po chwili wychwycić, że ktoś się mógł zbliżać. |
| | | Jessi Mall
Liczba postów : 2424
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Sro Lis 05, 2014 8:05 pm | |
| Jessi cieszyła się wyjątkowo piękną jak na tę porę roku pogodą postanowiła wybrać się na spacer jednak błonia były tak zaludnione że nie mogła zaznać nawet chwili spokoju. Przemknęła niezauważona za chatkę Hagrida a z tamtego miejsca już szybko na skraj zakazanego lasu gdzie przemieniła się w wilczyce o czarnym długim futrze jak jej włosy. Teraz poczuła się wolna! Biegła uderzając silnymi łapami w miękki mech, pozwalając by wiatr rozwiewał jej sierść. Było to niezmiernie przyjemne. Po jakimś czasie jej spojrzenie przykół niezwykły widok. Zwierzęta zachowywały się jakoś dziwnie. Szły w jednym kierunku jak by coś je przyciągało. Jej wyczulone zwierzęce zmysły dawały jej wyraźny sygnał. Poszła tym tropem i dotarła do dziwnej polany. Pełnej kwiatów i zwierząt. Najdziwniejsze było to że wszystko skupiało się jakby wokół lisa który patrzył się na nią pewnym i bystrym spojrzeniem. Jessi jako wilk przysiadła zadziwiona na tylnych łapach a po chwili całkiem nieoczekiwanie przybrała swą ludzką postać. Nie zrobiła tego specjalnie, sama była tym faktem zdziwiona, co dziwniejsze jednak zwierzęta wcale nie uciekły na jej widok a lis tylko przechylił łeb jak by właśnie znalazł brakujący element układanki. |
| | | Syriusz Black
Liczba postów : 570
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Czw Lis 06, 2014 9:24 pm | |
| Syriusz postanowił wykorzystać ostatnie w miarę ciepłe dni i przede wszystkim kiedy nauka w Kolegium nie rozpoczęła się jeszcze na dobre i wyruszyć na przechadzkę po Hogsmeade. Odwiedził młodą blondynkę pracującą w Trzech Miotłach, Rosmertę, która chichotała z każdego jego żartu, co sprawiało, że podbudowała jego samoocenę ale też skłoniła do przemyślenia czy rzeczywiście jest taki zabawny czy też po prostu ją zawstydzał i tak na niego reagowała? Wyszedł na zalaną jesiennym słońcem wioskę i obszedł ją kilkukrotnie wzdłuż i wszerz, wspominając przy tym wieloletnie eskapady podczas pełni księżyca urządzane z Lunatykiem, Glizdogonem i Rogaczem. Nawet nie wiedział kiedy stopy same powiodły go w stronę Zakazanego Lasu. Nie znajdował się w zasięgu niczyich oczu, także spokojnie mógł zmienić się w wielkiego czarnego psa i ruszył pędem prosto przed siebie, nie zważając na kolce ostrokrzewów, ani gałęzie innych roślin wbijających się w stopy. Zatrzymał się dopiero na polanie, gdzie znajdowało się skupisko zwierząt. Łapa aż przysiadł ze zdziwienia, pozostając pod postacią czarnego psa. Zarejestrował, że wszystkie zwierzęta skupiają się wokół jednej postaci - lisa, który nie wyglądał wcale na zwyczajnego liska chytruska. Emanował z siebie jakąś dziwną magią a z jego oczu biła wiekowa mądrość. Wtedy na polanę wbiegł czarny wilk, którego Syriusz znał doskonale. Była to Jessi Mall, która podobnie jak on została Animagiem. Kiedy zmieniła się w swoją autentyczną postać on zrobił to również, zdziwiony tym, że stało się to jakby wbrew jego woli. Przywitał dziewczynę jedynie uśmiechem, ponieważ nie chciał burzyć wagi tej chwili i płoszyć dzikich zwierząt, którym ich obecność zdawała się nie przeszkadzać. |
| | | The author of this message was banned from the forum - See the message | Kitsune
Liczba postów : 98
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Czw Lis 06, 2014 10:23 pm | |
| Lis odpoczywał sobie grzecznie przed wejściem do swojej jaskini. Zwierzęta coraz bardziej się złaziły, aż do pewnego momentu. Lis wyczuł, że ktoś się zbliża, słyszał dosyć szybkie uderzenia łap z dwóch stron. Zwierzęta, które zbliżały się do lisa poruszały się wolniej i miały nieco inny odczyt emocjonalny. Fakt, że Jessi i Syriusz mogli wyczuć tą aurę, która ściąga zwierzęta, jednak nie musiało to być tak mocne w ich wypadku z racji tego, że byli ludźmi tak naprawdę. Polana, na której znalazła się wilczyca oraz pies zwyczajnie emanowała teraz życiem i spokojem. Jakimś bardzo dziwnym i nienaturalnym, jakby zwierzęta były wyznawcami lisa i przyszły czcić swe bóstwo. Zresztą taką aurę roztaczał wokół siebie lis, boskości, podniosłości oraz mądrości. Jessi dotarła tam wcześniej i jakoś tak się zdarzyło, że przybrała ludzką postać. Zapewne wywołane to było dekoncentracją z powodu tego co zobaczyła. Lis jedynie otworzył jedno oko i zerknął w jej stronę. Zwierzęta nawet się nie poruszyły, dalej trwały przy swoim „opiekunie”. Kolejnym przybyszem był Syriusz, który miał wygląd czarnego psa, po czym przybrał ludzką postać. Oboje wyglądali na zdziwionych tym co się stało i lis to dostrzegł, jednak się tym nie przejął. Pewnie się nawet znał z wilczycą z racji tego uśmiechu, który jej posłał. Lis ziewnął leniwie, a potem przeciągnął się, a zwierzęta wtulone w niego poruszyły się. Nastepnie zwrócił łeb w kierunku nowo przybyłych i przemówił majestatycznym głosem, który odezwał się w ich umysłach. - Kim jesteście i co robicie w lesie? – znał rodzaj magii jakiej używają do przemiany. To byli animagowie, a oni często mieli jakiś związek z przyrodą. Sokół wzbił się w powietrze i odleciał na polecenie telepatyczne lisa. Miał rozejrzeć się czy nie ma więcej osób w lesie, gdyż stopa człowieka była tu… niezbyt mile widziana z pewnymi wyjątkami. Zwierzęta odsunęły się od lisa i rozeszły po krzakach, kiedy on podniósł się, a wraz z nim wszystkie 9 ogonów, które poruszały się w różne strony. Wyczekiwał odpowiedzi, gdyż to może być całkiem ciekawe spotkanie. Ewentualnie jeśli mu się nie spodobają warianty to spłata im psikusa czy dwa. Miał dziś dobry humor bo wygrzał się na słoneczku i było mu ciepło, na dodatek wcześniej się w niego zwierzęta wtulały, a jako esencja dobra on czerpał z tego siłę i przyjemność. Jego sędziwy wzrok ponownie powędrował po dwojgu animagów lustrując ich od góry do dołu. Jako bóstwo nie miał się co obawiać tak naprawdę. Ludzka magia nie mogła mu nic zrobić, a co więcej na pewno coś by się stało owemu magowi gdyby próbował na niego rzucić zaklęcie. |
| | | Jessi Mall
Liczba postów : 2424
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Czw Lis 06, 2014 11:13 pm | |
| Jessi patrzyła zdezorientowana na cały ten niezwykły obrazek gdy poczuła obecność kogoś znajomego, kogoś sobie bliskiego , kogoś kogo dobrze znała, jednak czemu nie rozpoznała po krokach kto to był? Czemu nie usłyszała kroków? Jak by automatycznie obróciła głowę w tamtą stronę i zobaczyła wielkiego czarnego psa. No tak... Syriusz. Wszystko stało się jasne. Nie mogła usłyszeć jego kroków, przecież psie łapy poruszały się po lesie dosyć cicho a do tego mnogość innych stworzeń skutecznie je zagłuszała. Uśmiechnęła się do przyjaciela szeroko, gdy tylko przybrał swą ludzką postać. Wzrokiem wysłała mu nieme pytanie, jednak nie poruszyła się nawet o cal w obawie że wystraszy zwierzęta lub tego tajemniczego lisa. W powietrzu wyczuwała jego niezwykłą aurę, podobną odrobinę do tej jaką rozsiewał dookoła siebie jej błędny ognik Ignis. O ile można było powiedzieć że był jej, to raczej ona była jego , to on ją wybrał i chociaż często znikał, zawsze powracał. Teraz czuła się jak gdyby obcowała nie z jednym ognikiem a co najmniej ich setką ! Nagle w swej głowie usłyszała głos, drgnęła lekko i ponownie spojrzała na Blacka. Co tu się dzieje??? - można było wyczytać w jej oczach. Przez chwilę milczała patrząc jak Lis się podnosi, jak unosi swój ogon... Nie ! Raczej 9 ogonów ! Nie widziała nigdy czegoś podobnego ! Zwierzęta zaczęły rozchodzić się po okolicy a Jessi przełknęła ślinę i w końcu się odezwała. - Jestem Jessi i... - urwała, to wszystko było tak dziwaczne, mówiła do jakiegoś dziwnego lisa ! Spojrzała kolejny raz na Syriusza szukając jak by wsparcia i westchnęła tylko. - Szukałam spokoju w lesie, na błoniach kręci się zbyt dużo ludzi nawet myśli nie można w spokoju zebrać. - skończyła z myślą że jeśli to jest jakiś kawał to Syriusz zostanie załaskotany na śmierć ! |
| | | Syriusz Black
Liczba postów : 570
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Pią Lis 07, 2014 12:38 am | |
| Syriusz stał chwilę zdezorientowany, a jego niema dezorientacja pogłębiła się, kiedy zwierzęta zaczęły się rozchodzić, kompletnie nie przejmując się jego towarzystwem. Małe wilczki przemknęły mu pod nogami, ocierając się o nogawki spodni, dzięcioł przeleciał nad głową, a samica jelenia, mijając go, skrzyżowała z nim spojrzenie swoich sarnich oczu. Kiedy polana opustoszała, Syriusz wymienił z Jessi porozumiewawcze spojrzenia, dając jej tym samym do zrozumienia, że też nie ma pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Kiedy Lis podniósł się z miejsca, odsłaniając dziewięć ogonów, wybałuszył oczy i otworzył usta w zdziwieniu. Zamknął je dopiero wtedy, kiedy zdał sobie sprawę, że zwierzę do nich przemówiło, a Jessi zabrała głos jako pierwsza. Poczekał aż skończy swoją prezentację i zabrał głos jako drugi. - Mam na imię Syriusz i jestem alkoholikiem. - Wyrwało mu się niepoważnie, jednak w porę się zreflektował. - Żartowałem. Nie jestem ani alkoholikiem ani uczniem Hogwartu. Bawiłem w Hogsmeade i nabrałem ochoty, aby odwiedzić Zakazany Las, w którym kiedyś przebywałem dużo częściej i znam kilka miejsc, prócz tego. - Zakończył, patrząc z podziwem na Kitsune. |
| | | The author of this message was banned from the forum - See the message | Kitsune
Liczba postów : 98
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Pią Lis 07, 2014 8:56 pm | |
| Lis był o wiele lig wyżej niż błędny ognik czy jakieś inne mistyczne stworzenie. Tak naprawdę niewiele o nim było ludziom wiadomo, chociaż zdarzało się, że potężni czarodzieje próbowali swoich sił w okiełznaniu tego stworzenia, jednak ślad po nich ginął zawsze kiedy to robili. Był zjawiskowym stworzeniem, które nigdzie nie zostało opisane tak naprawdę. Jedyne wzmianki można było wyczytać w japońskich legendach, jednak kto tak naprawdę przywiązywałby wagę do tekstów religijnych? Inna sprawa, że takie stworzenie praktycznie nie powinno egzystować tak blisko Hogwartu, chociaż podobno jest jakiś duch zakazanego lasu, jednak czy to stworzenie się klasyfikuje jako ten duch? Sądząc po tym jak przyroda na niego reagowała dwójka magów mogła odnieść takie wrażenie, zwłaszcza patrząc po wejściu do jaskini, które wydawało się być jego jamą. Owe wejście było obrośnięte roślinnością oraz kwiatami, które kwitły na pnączach zasłaniających nieco otwór jaskini niczym ozdobna firanka. Lis jednak wolał sobie leżeć na otwartej przestrzeni i grzać na słoneczku, przez co obecnie stał trochę przed tym wejściem. Dziewczę miało na imię Jessi i najwyraźniej się go bało sądząc po odruchu jakim było przełknięcie śliny oraz tym, że próby przekazu myśli były trudniejsze. Musiał się bardziej wysilić, ale kiedy dziewczyna spojrzała ku młodzieńcowi jakby się uspokoiła trochę. Najwyraźniej szukała odpoczynku w lesie oraz spokoju od zgiełku ludzkich domostw. Istotnie takie miejsce było wprost idealne do takiej formy odpoczynku, jednak stopa ludzka nie powinna nigdy stanąć w tym lesie. Były pewne wyjątki od reguły, jednak lis był co do tego sceptyczny. Nie mógł jednak agresywnie wobec nich postąpić, gdyż to jeszcze dzieci są. - Rozumiem… - odparł jej poważnie lustrując dziewczynę od dołu do góry swoim wzrokiem. Jakby chciał ją prześwidrować na wylot i zobaczyć co jest za nią. Za nią oczywiście było jakieś drzewo, a właściwie młody dąb, na którym to lis czasami lubił się wylegiwać i obserwować las z wysoka. Następnie skierował swój wzrok na młodego animaga, który najwyraźniej sobie z niego zażartował. Lis jedynie warknął nieznacznie, zaraz jednak powrócił do neutralnego stanu siadając na tylnych łapach i obserwując młodzieńca. Nie był uczniem Hogwartu, ani alkoholikiem (a szkoda, bo lis jako półbóstwo także alkohol przyjmował). Teraz jakby się nad tym zastanowić to lis mógł go kiedyś widzieć z oddali, kiedy to w formie zwierzęcej przemierzał las, jednak jakoś specjalnie nie zwracał na niego uwagi, gdyż nie czynił żadnej szkody. Skoro nie znał tego miejsca, to na pewno nie znał także lokalizacji pozostałych wejść do jamy. Były dosyć dobrze ukryte zresztą. - Rozumiem… - odpowiedział na jego słowa – Więc dwójka animagów zawitała do mego lasu, by odpocząć? Czy wiecie, że ten las jest święty i stopa ludzka nie powinna tutaj stawać bez mojej zgody? – patrzył na nich na pozór groźnie i mając groźny ton, jednak wewnątrz tak naprawdę chichotał, gdyż całkiem nieźle ich wkręca z tym pozwoleniem. Obserwował ich miny i to jak się gubią lub nawet boją, jednak po chwili powiedział spokojnie – Jeśli nic nie zniszczycie, ani nie wyjawicie istnienia tego miejsca, wtedy nic wam się nie stanie – wstał i zaczął do nich podchodzić. Powoli stawiając swoje łapy spod których wyrastały rośliny, a jego ogony poruszały się spokojnie. Futro nie było najeżone, a miękkie i poruszane delikatnie wiatrem. Kiedy podszedł w ich pobliże spojrzał na nich po kolei – Podejdźcie do mnie, a uzyskacie me błogosławieństwo. Taka jest moja powinność jako bóstwa – odpowiedział dostojnie i głosem pełnym mądrości.
|
| | | Jessi Mall
Liczba postów : 2424
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Pią Lis 07, 2014 10:19 pm | |
| Mall spojrzała na Syriusza powstrzymując się przed śmiechem, ten to zawsze musiał coś palnąć, czemu jej to nie zdziwiło ? Tak czy siak kiedy zaczął się przedstawiać stało się jasne że chłopak nie stał za tym dziwnym zjawiskiem i że też nie wiedział co się dzieje tak na prawdę. Pytanie brzmi czy zawsze musiało spotykać ich coś dziwnego ? Na prawdę Jessi to chyba była jakaś przeklęta zawsze spotykały ją jakieś dziwne rzeczy, sytuacje czy stworzenia, ba lgnęły do niej jak osy do miodu ! A może to ona była jakaś taka nie do końca normalna że te wszystkie anomalia przyciągała ciężko stwierdzić. Poczuła świdrujące spojrzenie lisa na swojej skórze , ciekawe co też próbował w niej zauważyć ? Gdy zaczął mówić o pozwoleniu i tym że jeśli nic nie zniszczą wszystko będzie ok spojrzała nań z niedowierzaniem ! Tyle razy byli w tym lesie i jakoś nigdy nic o żadnym pozwoleniu nie słyszeli! No dobra może jak sama nazwa wskazywała las był "zakazany" ale jakoś ich niejednokrotne wizyty tutaj nigdy nie wymagały szczególnej przepustki. No i przecież nigdy niczego nie zniszczyli. Gdy Lis się podniósł Jessi automatycznie przesunęła się w stronę Syriusza jak by nie było to dziwne nie czuła się pewnie w towarzystwie tego dziwnego, majestatycznego lisa. Dziewczyna cofała się tak długo siedząc dalej na trawie że nagle uderzyła plecami w klatkę piersiową przyjaciela co tak ją zadziwiło że aż podskoczyła i w efekcie końcowym wylądowała Syriuszowi na kolanach ! Spojrzała na niego tylko przepraszająco i zsunęła się na trawę opierając się o Blacka plecami, wolała mieć go jednak za sobą tak na w razie czego. Po tak silnej magi nigdy nie wiadomo czego się można spodziewać. - Błogosławieństwo ? - zapytała z niedowierzaniem. Nic już z tego nie rozumiała. |
| | | Syriusz Black
Liczba postów : 570
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Sob Lis 08, 2014 12:44 am | |
| /Dziewczyna cofała się tak długo siedząc dalej na trawie że nagle uderzyła plecami w klatkę piersiową przyjaciela co tak ją zadziwiło że aż podskoczyła i w efekcie końcowym wylądowała Syriuszowi na kolanach ! <- Nie rozumiem tego zdania. To ona w końcu siedziała czy stała?
Syriusz stał jak porażony piorunem, w tak dziwnej sytuacji dawno już się nie znalazł. Nie miał pojęcia czym a może kim jest owy osobnik o ciele lisa i mnogości ogonów, które zdawały się mieć dodatkową moc. Nie pamiętał żeby uczył się o nim w Hogwarcie, być może nie przykładał się do takich nudziarstw jak ONMS czy Historia Magii, jednak takiego agenta na pewno by zapamiętał. Starał się bardzo mocno, by jego myśli nie trafiły do półboga, ponieważ zdążył już zauważyć, że istota porozumiewa się za pomocą siły myśli. Kiedy lis warknął na jego idiotyczny żart, mimowolnie wycofał się odrobinę w tył, jednak uchwycił spojrzenie Jessi, która najsilniej jak potrafiła starała się ukryć rozbawienie. Nie mógł jednak skupić uwagi na przyjaciółce, kiedy znajdował się pod badawczym spojrzeniem istoty. Wyczytał z jego oczu coś, co spowodowało, że pomyślał sobie, iż lis może go rozpoznawać. Trwało to jednak bardzo krótko i Syriusz mimowolnie stracił po chwili wiarę w to odczucie. Groźne spojrzenie lisa spowodowało, że Łapa stracił ochotę na jakiekolwiek żarty, jednak słysząc jego złowróżbne słowa, nie wytrzymał i odpowiedział - oczywiście za pomocą myśli, które starał się kierować do owego bóstwa. - Wiemy, że ten las jest Zakazany i stopa ludzka nie powinna tutaj stawać bez zgody ze strony dyrektora szkoły. Jednak po ukończeniu szkoły ten zakaz przestał mnie obowiązywać. - Odparł, spokojnie oraz z należnym szacunkiem wobec istoty. - Nie mogliśmy wiedzieć o zakazie z Waszej strony, bowiem nie wiedzieliśmy wcześniej o Waszym istnieniu. - Rzekł, spuszczając wzrok na łapy lisa, jakby sprawdzał, czy ten zaraz się na niego nie rzuci. Uczynił dwa kroki w kierunku Jessi, w tym samym momencie kiedy zrobił to lis. Dziewczyna starając się uniknąć bliższego zetknięcia z istotą zaczęła się wycofywać i kiedy Black tylko za nią stanął wpadła na niego, lądując mu na kolanach. Uśmiechnął się do koleżanki i pomógł jej wstać. Nie chciał bowiem siedzieć, kiedy lis był w pozycji stojącej. Zbliżył się do bóstwa, tak jak ten mu nakazał. - Nie zdradzę nigdy nikomu tego miejsca, nigdy jeszcze niczego w tym lesie nie zniszczyłem i nie planuję zniszczyć. Na czym ma polegać Wasze błogosławieństwo? - Syriusz mimowolnie zwracał się w formie, którą uważał za najbardziej grzecznościową. Mimo, że Huncwot, miał w sobie więcej kultury niż to zazwyczaj okazywał. Kątem oka obserwował Jessi, która wyglądała na dosyć zdezorientowaną. |
| | | The author of this message was banned from the forum - See the message | Kitsune
Liczba postów : 98
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Sob Lis 08, 2014 6:41 pm | |
| Cóż w zamyśle żartu miało być przestraszenie ludzi, co zresztą lis osiągnął całkiem nieźle. Nie czytał w myślach, a jedynie przekazywał swój głos chociaż gdyby zapragnął to pewnie byłby w stanie zajrzeć do czyjegoś umysłu. Wszakże znał ogromne arkany magii, włączając w to magię starożytną, której to znał spory kawałek. Magię dawno zaginioną oraz taką, której ludzie się wyrzekli. Przez 2000 lat musiał czymś się zająć przecież. Mimo, że nie czytał w myślach to dawał radę wyczuwać nastroje osoby, z którą chciał się porozumieć. Syriusz aktualnie wysyłał jakieś przepraszająco-tłumaczące wibracje. Pora go oświecić zatem. - Nie czytam w Twoich myślach człowieku, lecz słyszysz w nich mój głos. Możesz mówić normalnie, chyba że chcesz abym się domyślał o co Ci chodzi – odpowiedział z należytym spokojem oraz majestatem w głosie. Nie miał najmniejszego zamiaru zagłębiać się w to co znajdowało się w jego głowie. Mimika chłopaka, który spuścił wzrok i obserwował łapy sugerowała dwie rzeczy. Żałowanie swoich czynów oraz sprawdzenie czy lis nie poruszy się gwałtownie. Otóż nie poruszał się tak, a jedynie szedł spokojnie w ich kierunku. Jessi wpadła na Syriusza, zapewne próbując uniknąć bliższego kontaktu z magicznym stworzeniem. Na wszelki wypadek lis pomalował rzeczywistość jednym ruchem swojego ogona, tak by myśli innych były słyszalne dla niego na tej polanie. Gdzieś tak na okres 5-10 minut, przy czym pewnie odczekiwanie na kolejny cud będzie trwało z 15 minut. Słyszał myśli chłopaka oraz dziewczyny i teraz można było się porozumieć normalnie przy okazji przewidując na krótki czas ich reakcje. Oczywiście dla nich ruch ogona mógł wyglądać jak zwykłe machnięcie, ale dało się odczuć lekką zmianę aury, która po chwili wróciła do normy. Spojrzał po nich, a w głowie zaświtał mu pewien plan który postanowił zrealizować. Pewnego rodzaju psikus – Wpierw musicie wykonać pewien rytuał, aby zyskać atencję bóstwa oraz jego przychylność. Załóżcie swe odzienie na odwrót, dolna część na górę, a górna na dolną. Zacznijcie tańczyć wokół polany podskakując na jednej nodze, a następnie wymówcie swoje imię wspak. Ważne jest by zamknąć krąg życia i wykonać 6 takich okrążeni, co 3 zmieniając nogę. Ostatnim etapem jest pochwała ku przyrodzie, przez co macie wejść na drzewo i naśladować kruka. Potem… dotknijcie mego futra – powiedział majestatycznym tonem, pełnym charyzmy oraz mądrości, gdzie kiedy skończył roześmiał się na głos w swojej głowie. Nie mogli tego na szczęście słyszeć.
|
| | | Jessi Mall
Liczba postów : 2424
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Pon Lis 10, 2014 9:42 pm | |
| To wszystko było całkiem szalone i tak na prawdę Jessi zaczęła się zastanawiać czy to czasem nie jest jej kolejny pokręcony sen! Niewiele myśląc wyciągnęła rękę do Syriusza i po prostu go uszczypnęła. Bo czy istnieje lepszy sposób? W końcu jeśli ją skrzyczy lub co bardziej prawdopodobne odda jej tym samym to znak że raczej nie śpi. Popatrzyła na lisa jak na wariata, że niby mieli na prawdę to zrobić? Słyszała o różnych rytuałach ale o takim to nigdy w życiu! - To jakiś żart? - zapytała patrząc to na przyjaciela to na lisa. Nie uśmiechało jej się skakanie po polanie ubranej w odwrotny sposób. |
| | | Syriusz Black
Liczba postów : 570
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Pon Lis 10, 2014 9:51 pm | |
| Syriusz zmarszczył brwi nad tym co lis powiedział. - Skoro jesteś bóstwem, możesz nam czynić błogosławieństwa, to dlaczego musisz się domyślać o co mi chodzi? - Spytał, już nawet nie w myślach tylko na głos. Kiedy zabrzmiał jego majestatyczny ton na temat tego co mieliby niby uczynić, Syriusz całkiem zaniechał swojej poprzedniej ostrożności i patrzył na lisa z nieukrywanym rozbawieniem, ale też bez cienia strachu w oczach. Kiedy miał ochotę dosłownie się roześmiać, poczuł, że Jessi uszczypnęła go w rękę. W pierwszej sekundzie już otwierał usta, żeby zapytać co ona wyprawia, ale się powstrzymał, ponieważ to co zrobiła wcale nie wydawało się takie głupie. To miejsce, ta cała sytuacja, to nie mogło być nic innego jak zwyczajny, dziwny, ale zwyczajny sen. Spojrzał na przyjaciółkę z ukosa. - Co robisz w moim śnie? - Spytał z rozbawieniem, starając się ukryć uśmiech, ale bez większego powodzenia. Syriusz widział, że dziewczyna jest zdezorientowana, więc rzucił jej znaczące znaczenie i przesunął minimalnie, dosłownie na milimetry twarz w lewo i w prawo, żeby dać jej znać, że nic takiego nie będą robić. Skierował wzrok na lisa i rzekł z rozbawieniem. - Ten rytuał brzmi zbyt niepoważnie, jak na takie wcielenie naturalnej boskości jak Wy. Obawiam się, że musimy odmówić czynnego uczestnictwa w tej - chciał powiedzieć fanaberii, jednak postanowił to przemilczeć i dodał. - lisiej zabawie. |
| | | The author of this message was banned from the forum - See the message | Kitsune
Liczba postów : 98
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Wto Lis 11, 2014 2:16 am | |
| Lis spojrzał na Syriusza, który zapewne nie był do końca świadom tego w jakiej jest sytuacji i z kim rozmawia. No cóż wtajemniczy go czemu nie domyśla się o co mu chodzi. - Gdyż jako bóstwo nie nawykłem do czytania w myślach śmiertelników. Szanuję waszą prywatność w pewnym sensie – odpowiedział praktycznie kłamiąc z miejsca, gdyż przed chwilą rzucił malowanie rzeczywistości i słyszał myśli tamtej dwójki. - Jednak mogę nagiąć tą zasadę jeśli chcesz bym Ci to udowodnił i jeśli masz ochotę to się śmiej. Jestem bóstwem, które lubi zabawę i nie… to nie jest sen, ja jestem prawdziwy tak jak jesteście i wy – odpowiedział na myśl Syriusza wyszczerzając kły do obojga, a następnie rozłożył się wygodnie na trawie i obserwował rozmówców. Dla Jessi to mogło się wydawać żartem, ale przecież jaki jest lepszy rytuał dla bóstwa, które uwielbia zabawę niż zabawa i wygłupianie się? Pomijając to, że może jedynie ich w tym momencie wkręcać. - Więc sprzeciwiacie się woli boga? – przekrzywił łeb i wyszczerzył się. Cóż miał ochotę się z nimi podroczyć chwilę – wiecie jakie mogą być skutki znieważenia istoty zajmującej się wzrostem oraz tym, że wszystko się rodzi i mnoży? – zapytał jakby retorycznie, gdyż wniosek nasuwał się sam jakie mogą być tego konsekwencje – a Syriuszu Black to nie jest fanaberia, chociaż istnieje skrócona wersja rytuału – poprawił młodziana, gdyż w tej chwili nawet mógł odczytać sobie ich nazwiska czy kawałki przeszłości. Nie miał jednak ochoty tak głęboko schodzić i zaglądać tam, gdzie go nie chcą. Budował chwilę napięcie, bo zapewne chcieli się dowiedzieć na czym polega skrócona wersja po czym się odezwał – zwyczajnie ostatnie zdanie, które powiedziałem opisując tą próbę oraz szacunek wobec życia i przyrody. Chociaż jeśli dalej nie wierzycie w moją boskość to... wyciągnijcie swoje różdżki i poślijcie przeciwko mnie najpotężniejsze zaklęcie, które znacie. Gwarantuje wam, że nic mi się nie stanie - był ciekaw czy będą chcieli sprawdzać jego "boskość". Warto pamiętać, że jego skóra jest całkowicie odporna na magię, a co więcej... może ją nawet odbić. Cokolwiek w niego rzucą praktycznie może do nich wrócić. Lis tylko spokojnie czekał na ich reakcje lub jeśli nie kwestionowali boskości to dał się dotknąć i ich pobłogosławił. |
| | | Jessi Mall
Liczba postów : 2424
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Sro Lis 12, 2014 5:27 pm | |
| Jessi uśmiechnęła się mimo woli. - To ty jesteś w moim śnie nie ja w twoim . - odparła jak zwykle przekomarzając się z Syriuszem, cóż nie umiała po prostu inaczej. Lis znowu się odezwał upewniając ich że to nie jest żaden sen ! No i masz babo placek. Cieszyła się że Syriusz tak samo jak i ona nie chce robić z siebie durnia, jednak sam lis podsunął Jess pewien pomysł. - Skoro jesteś bóstwem które lubi zabawę to mam pewną propozycję, ja dobrze gram na gitarze i śpiewam mogę zabawić cię grą... - nie była pewna czy list na to pójdzie ale spróbować zawsze można , po chwili dodała. - Mogła bym też oprócz gitary przywołać butelkę dobrego wina , wtedy zabawa była by na całego. - puściła Syriuszowi oczko, może bóstwo się upije , pójdzie spać a oni wrócą do siebie ? Była pewna że pod łóżkiem ma jeszcze jedną butelkę wina ze swojej rodzinnej piwniczki którą przywiozła z wakacji, miała nadzieję że dziewczyny jej nie podebrały jak miały w zwyczaju a jeśli już to zdążyły odłożyć tam coś na zamianę. Wiedziała że zarówno butelka jak i gitara spokojnie wylecą z dormitorium bo sama zostawiła otwarte okno wychodząc. Lis zaczął im grozić najwidoczniej chciał się bić , a przynajmniej utruć im trochę życia. Mall po woli zaczęła odnosić wrażenie że Kitsune po prostu całkiem dobrze się bawi wkręcając ich ! Propozycja rzucenia zaklęcia była kusząca ale skoro zaklęcia nie mogły nic zrobić jej ognikowi to przecież takiemu lisowi też nic nie zrobią, ba może lis namawiał ich do tego aby odwrócić zaklęcie przeciwko nim ? - Syriusz nie ryzykuj z zaklęciem. - szepnęła, oczekując czy jej propozycja przypadnie ogoniastemu gościowi do gustu. |
| | | Syriusz Black
Liczba postów : 570
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Pią Lis 14, 2014 2:19 am | |
| Może i Syriusz nie był świadom z kim rozmawia i w jakiej jest sytuacji, ale zaczynał się domyślać. Kitsune powiedział parę słów, które dowodziły, że albo celowo ich okłamał przed chwilą, albo się zaplątał w swoich zeznaniach, albo był chory na umyśle. Któraś z tych opcji musiała być prawdą. - Nie musisz już naginać swoich wyimaginowanych zasad. Przed chwilą dowiodłeś, że wyciągnąłeś słowo z mojej świadomości, więc Twoje dbanie o czyjąś prywatność jest fałszywe. Nie chcę dowodów, wiem już jak jest. - Rzekł beznamiętnie, zerkając kątem oka na Jessi. Zignorował słowa lisa, które dowodziły niby temu, że to nie był sen. Syriusz doskonale zdawał sobie sprawę, że to nie sen, a szkoda, ze snu mógł się przynajmniej obudzić i skończyć ten temat. Z wielką chęcią by się obudził. Kiedy Kitsune ukazał kły, już się tym tak nie przejął. Usiadł na trawie podobnie jak lis się na niej położył. Zachowywali jednak pewną odległość od siebie. - A czy skoro tak uwielbiasz zabawę, to nie możesz stworzyć rytuału, który i my przyjmiemy i wykonamy? Też lubimy się bawić, jednak czerpanie radości z czyjegoś upokarzania jest trochę parszywą formą zabawy jak na bóstwo. Czyż nie? Skrócona forma rytuału brzmiała już lepiej, jednak nie na tyle, żeby Syriusz miał ochotę włazić na drzewo i udawać kruka. No bez przesady. Kiedy chwila oczekiwania i stworzonego przez lisa napięcia minęła, Syriusz odparł. - Nie potrzebuję sprawdzać Twojej boskości, wystarczająco jej dowiodłeś. - Rzekł, uśmiechając się zdawkowo. Spojrzał na Jessi, która jak zwykle się z nim przekomarzała. Pomysł na jaki wpadła wydał jej się po prostu genialny i dużo lepszy niż ten cały rytuał. - Ooo, ja bym mógł zagrać na flecie! - Dodał ochoczo, bo to był jego ulubiony instrument w dzieciństwie. Może niespecjalnie komponował się z samą gitarą, ale czy to ważne? W końcu tu zabawa jest ważna a nie wykonanie. Kiedy dodała wzmiankę o alkoholu, Syriusz wyszczerzył do niej zęby w uśmiechu, odczytując z samego jej mrugnięcia cały plan, jaki powstał jej w głowie. Znali się jak łyse konie i mogli się rozumieć bez słów. Na taki "rytuał" to on się pisał! Słysząc jej ostatnie słowa, tylko pokręcił głową. Nie był jeszcze taki głupi, żeby rozwścieczać nieznane mu stworzenie i ryzykować walkę, która nie byłaby wyrównana, mimo, że mieli przewagę liczebną. |
| | | The author of this message was banned from the forum - See the message | Kitsune
Liczba postów : 98
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Pią Lis 14, 2014 2:04 pm | |
| Czy naprawdę sądzili, że bóstwo tak szybko się upije jednym winem? Przecież dla bóstw darem zawsze był alkohol, który zresztą składano w dużych ilościach. Chociaż jeśli Jess chciała przywołać butelkę oraz gitarę to nie była to zła myśl by wysłuchać raz na jakiś czas tego co tworzą ludzie, chociaż najlepszym kompozytorem zawsze była matka natura przez utwory złożone z dźwięków zwierząt oraz przyrody. Pozostało jeszcze około 5 minut czytania w myślach, a podczas tego efektu dowiedział się już o nich sporo. Chociażby tego, że Jess posiada ognika i że sama była dostatecznie sprytna by nie dać się złapać na taką prostą prowokację. Syriusz natomiast wykazywał się niezłą brawurą, chociaż racji trochę miał. Niektóre zasady, o których mówił lis tak naprawdę go nie obowiązywały. Jedyne co go obowiązywało to prawa natury i nic poza tym. - Upokorzenie? W naturze nie istnieje coś takiego, wszakże wasze ludzkie pojęcie „karnawału” dowodzi, że jest to taki czas, gdy wszystko zostaje odwrócone do góry nogami. Czas poza czasem, gdzie nie istnieje poczucie wstydu, norm moralnych, a istnieje jedynie wspólna zabawa. Zatem sprowadźcie swoje instrumenty i niech zacznie się koncert – powiedział dosyć spokojnie, zachęcając ich by rozpoczęli cały happening. Lis poczekał, a w tym czasie skończyło się czytanie w myślach i zaczęło się odliczanie za ile moc ponownie będzie dostępna. W tym czasie na polanę powróciły ciekawskie zwierzęta, które obserwowały całą sytuację z krzaków oraz zza drzew. Całe miejsce stało się jakby zieleńsze, dużo bardziej żywsze. Lis może lubił psikusy, jednak był esencją życia i dobra, dlatego im więcej tej emocji było wokoło tym bardziej aktywna stawała się zdolność rozrostu roślin. Trawa stała się zieleńsza oraz zaczęła kwitnąć wbrew temu, że jest schyłek jesieni. - Zatem pokażcie mi jakie utwory może mi zaprezentować niewiasta oraz mężczyzna w akompaniamencie natury - można było dostrzec, a raczej usłyszeć że las stał się "żywszy" ptaki głośniej śpiewały, wiatr poruszał w rytm gałęziami, jednak to wszystko było tylko złudzeniem jakie dawała aura półboga. |
| | | Jessi Mall
Liczba postów : 2424
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Pon Lis 17, 2014 6:37 pm | |
| Jessi mimowolnie zaśmiała się gdy Syriusz wspomniał o grze na flecie , po prostu nie mogła się powstrzymać , stłumiła jednak ten śmiech szybko wyciągając różdżkę i przy pomocy zaklęcia accio przywołała z sypialni gitarę a później butelkę wina. Przez chwilę nic się nie działo, cóż spory kawałek od zamku się znajdowali, Mall miała tylko nadzieję że gitara nie ucierpi przez lot wśród drzew. Po około dwóch minutach pojawił się instrument. Chwyciła go w locie i uważnie obejrzała, nie było jednak widocznych uszkodzeń, butelka wina wylądowała bezpiecznie na trawie u stóp dziewczyny. Ciekawe jak Lis miał zamiar się napić ? Nie widziała w życiu lisa pijącego wino ani żadnego innego stworzenia ... Bo przecież James zamieniony w jelenia który się założył że uda mu się w tej postaci napić się raczej słabo liczy prawda? W końcu był człowiekiem. Jessi usiadła na jakimś wystającym z trawy większym kamieniu i palcami delikatnie przeciągnęła po strunach by sprawdzić czy gitara jest odpowiednio nastrojona. Może i miała grać w środku lasu ale to nie znaczyło że miała używać nienastrojonego instrumentu! Dla niej samej było to straszne słuchać czegoś takiego a bóstwo? Cóż pewnie by się obraziło biorąc to za jakąś zniewagę czy coś w tym stylu. Zauważyła też obecność zwierząt dookoła. A więc grono publiczności rosło. Przez chwilę zastanawiała się co też takiego zagrać aby Syriusz mógł się wpasować z fletem, co też mogło by się spodobać prastaremu bóstwu ? Cóż w głowie zaświtała jej pewna myśl choć nie była pewna czy flet w jakikolwiek sposób będzie to tego pasować w najgorszym wypadku Syriusz na zakończenie zagra wlazł kotek na płotek czy coś . Zaczęła grać żywą melodię a po krótkim wstępie śpiewać.
"Like the legend of the phoenix All ends with beginnings What keeps the planet spinning The force of love beginning... "
Czyż nie były to słowa idealnie pasujące do bóstwa które sprawiało że kwiaty kwitną i zwierzęta są tak aktywne? Czy nie było na swój sposób siłą początku ? Jessi właśnie tak to odbierała.
"We've come too far to give up who we are So let's raise the bar and our cups to the stars
Uśmiechnęła się coś w tym jednak było gdyby tak daleko nie zaszli w ten las teraz by tu nie śpiewała przed lisem i pewnie nie miała by zamiaru z nim pić. Na słowa o kielichach spojrzała wymownie na przyjaciela by otworzył butelkę i te kielichy napełnił.
" She's up all night 'til the sun I'm up all night to get some She's up all night for good fun I'm up all night to get lucky
We're up all night 'til the sun We're up all night to get some We're up all night for good fun We're up all night to get lucky
We're up all night to get lucky We're up all night to get lucky We're up all night to get lucky We're up all night to get lucky.... "
Zaśpiewała refren, kolejną zwrotkę, nie zwracała już uwagi na to czy lis ją słucha, robiła to co uwielbiała robić, Syriusz słyszał ją tyle razy grającą i śpiewającą czy to w dormitorium , czy na korytarzach, pociągu... Wszędzie że dla niego to z pewnością nie było ani nic nowego , ani niezwykłego, z resztą jak się raz usłyszy Jessi gdy śpiewa po pijaku piosenkę o tańczącym Skrzacie wszystkie inne występy dziewczyny odchodzą w niepamięć. Doszła w końcu do ostatnich nut i musiał wrócić "na ziemię " pozwoliła by muzyka wybrzmiała i wzruszyła ramionami spoglądając na Lisa a później przepraszająco na Syriusza. Dała się ponieść muzyce i zapomniała że on miał grać z nią. - Czekam na kolejne zamówienia. - stwierdziła nie wypuszczając instrumentu z ramion , gładząc drewno delikatnie palcami. |
| | | Syriusz Black
Liczba postów : 570
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Pią Lis 28, 2014 2:56 am | |
| W rzeczywistości Syriusz nie miał pojęcia czy Kitsune w ogóle może się upić, ale zawsze warto spróbować. Skoro darem dla bóstw był alkohol, to chyba nie bez przyczyny składano go w skandalicznie dużych ilościach. Kiedy tylko o tym pomyślał, wpadł w konsternację na takie marnotrawstwo. Pomysł Jessi wydał mu się idealnym wybrnięciem z zaistniałej sytuacji, on oczywiście nie miał zamiaru śpiewać, ponieważ kiedy tylko zaczynał z podobnymi wybrykami, wszyscy od razu mieli ochotę obrzucić go stertą pomidorów. Nie sądził, żeby Kitsune w ogóle znał jakieś muzyczne dzieła ludzkości, skoro tak się od niej, zdawało się, że izolował. Matka natura również była dobrym kompozytorem, może nawet i lepszym. Syriusz kiedyś zaszedł do sklepu muzycznego niedaleko Dziurawego Kotła, który był jeszcze otwarty po jego zmianie w pracy i z zainteresowaniem przeglądał mugolskie winyle. Jeden z nich traktował właśnie rozmaitych dźwięków natury. Niestety nie miał mugolskich pieniędzy, żeby go kupić, sprzedawca jednak stwierdził, że może mu ją podarować, sądząc, że lituje się nad biednym człowiekiem bez pieniędzy. Syriusz nie wyprowadzał go z błędu, może i po ucieczce z domu przed kilku laty nie był najbogatszym czarodziejem w Londynie, ale niedawno otrzymał spadek po wuju Alphardzie, który z tego powodu został również wypalony na drzewie genealogicznym rodu Blacków przez swoją siostrę Walburgę. Wracając do muzyki natury, Syriusz przyniósł zdobyta płytę do rodzinnego domu Potterów i pożyczając od rodziców Rogacza magiczny gramofon, zaczął odtwarzać zapisany w rowkach dźwięk. Akurat w domu był James, który przyszedł posłuchać tego, co Syriusz chciał mu pokazać. Na opakowaniu znajdowała się lista nagrań, a najciekawszym z nich był dźwięk zarejestrowany po nagraniu lampartów morskich i ork przebywających w głębinach pod antartkycznym lodowcem. Brzmiało to zupełnie jak nowoczesna muzyka elektroniczna i obaj doszli do wniosku, że mugole nie są wcale tacy głupi. Syriusz wrócił na ziemię, a raczej na okolice jednego z wyjść jaskini należącej do Kitsune, o której nie miał pojęcia, ponieważ była przysłonięta przez gałęzie i inne chaszcze. Tak naprawdę to przywołał go na ziemię kolejny dźwięk lokujący się w jego głowie, który był sposobem komunikowania się lisa, który miał po części rację, mimo to, Syriusz i tak nie miał ochoty robić takich głupot na rzecz zabawiania tego czegoś, a może kogoś. - Widocznie do Rio de Janeiro jeszcze mi brakuje. – Mruknął z lekkim przekąsem, nawiązując do słów Kitsune o karnawale. Mimo tonu głosu, uśmiechnął się przebiegle i przywołał flet, który ostatni raz używał chyba we wczesnych latach dzieciństwa, doprowadzając całe Grimamauld Place 12 do szewskiej pasji. W końcu ojciec ukrył przed nim instrument, na co młodszy brat Regulus odetchnął z ulgą, bo to on był głównym cierpiącym podczas koncertów starszego brata. Syriusz wcale się tym nie przejął i postanowił, że zostanie profesjonalnym gwizdajłą. Ku rozpaczy Regulusa i reszty domowników, ust ani języka nie mogli mu przecież odebrać, więc Syriusz miał z tego powodu niezły ubaw. Uśmiechnął się na cień wspomnień, które były jego jedynymi przyjemnymi z tego okresu, jednak i one nie dawały mocy do przywołania czegoś takiego jak zaklęcie Patronusa. Syriusz rozejrzał się po polanie, na którą stadami zaczęły powracać dzikie zwierzęta. Kolory polany się wyostrzyły i stały się żywe i nasycone. Syriusz patrzył na wszystko unosząc brwi. Na kolejne słowa Kitsune, spojrzał na Jessi, czekając na jej decyzję, w końcu ona miała być grajkiem przewodnim. Mimo wszystko ucieszył się w duchu, że lis nazwał go mężczyzną. W między czasie las ożył i Syriusz poczuł się jakby nagle zamiast jesieni nastała wiosna, było to jednak tylko złudzeniem. Nie zdziwił się, że Jessi zaśmiała się na wspomniany przez Syriusza flet. Kiedy jeszcze wspólnie spędzali czas w Pokoju Wspólnym Gryffindoru, Syriusz lubił czasem mieć taki odpał i przygrywać na flecie ku rozpaczy pozostałych Huncwotów, łącznie z dziewczyną Lunatyka. Ta właśnie przywołała gitarę i butelkę wina, co nie uszło uwadze Łapy, który już dzierżył swój flet w dłoni. Spojrzał na butelkę wina u jej stóp i pomyślał o tym samym co Jessi, jak lis miał zamiar się napić? Może będą mu lać trunek prosto do gardła? Na brodę Merlina, cóż to był za dzień! Syriusz usadowił się na trawie, która zdawała się rześka jak rzeżuszka, pozbawiona brzydkiej, jesiennej aury. Podparł dłonią brodę i przyglądał się jak Jessi przygotowuje się do swojego koncertu. Przy okazji zastanawiał się czy lis i Jessi domyślili, że Syriusz zgrywał się z tym fletem i nie mówił tego na serio, ponieważ swoim wykonaniem pewnie zepsułby cały „recital”. Uniósł brew, kiedy Jessi zaczęła przegrywka i ze zdziwieniem przyglądał się jej dłoni, która w błyskawicznym tempie poruszała strunami gitary. Piosenka nie nadawała się zbytnio na przygrywanie jej na flecie, więc Syriusz dogrywał tylko na końcówkach wersów, podkreślając dźwięki gitary. Wychodziło mu to całkiem dobrze, może po tylu latach robienia sobie psikusów z ludzi nieumiejętnym i wyniszczającym uszy graniem, doszło do tego, że mimo wszystko nauczył się grania? Mimo, że Syriusz nie lubił tej piosenki, to wykonanie Jessi nawet mu się spodobało. Syriusz pod wpływem wymownego spojrzenia Jessi otworzył wino, tylko nie bardzo miał co napełniać, ponieważ nie mieli żadnych kielichów. Spojrzał pytająco na Kitsune, machając mu wymownie przed oczami butelką, a jego wzrok mówił zamknij oczy, otwórz buzię! Owszem Syriusz słyszał wiele występów Jessi, ale jego ulubionym i tak był ten o tańczącym skrzacie! Kiedy zaopiekował się butelką wina zapomniał na chwilę o przygrywaniu i dopiero po chwili, kiedy dziewczyna skończyła śpiewać, dograł melodię na flecie. Oczywiście mina Jessi sugerowała, że wcale nie zauważyła jego wtrętów, na co wywrócił tylko oczami, udając obrażoną minę. - A ja nie czekam na zamówienia, skoro i tak nie zauważasz moich przygrywek! – Obruszył się, a widząc jej minę, wyszczerzył zęby w uśmiechu, dając do zrozumienia, że tylko się zgrywał. Upił łyk wina prosto z butelki, nie zważając na to, że kogoś mógł tym obrzydzić. W końcu czcimy naturę, prawda?!
/przepraszam za takie długie zwlekanie z odpisem, jakoś nie mogłem się zebrać i teraz się cieszę, bo drugi taki post w życiu by mi nie wyszedł xD |
| | | The author of this message was banned from the forum - See the message | Kitsune
Liczba postów : 98
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Sob Lis 29, 2014 9:27 pm | |
| Lis się nieco zainteresował tym zaklęciem, które rzuciła dziewczyna. Znał jego pierwotną formę, która zwyczajnie polegała na odwrotnym przywołaniu czegoś poprzez wykonanie odpowiedniego kręgu w powietrzu. Wszystko bez udziału telekinezy, jedna Accio było ułatwioną wersją, ograniczoną zasadą działania telekinezy. Nie działało jak to starożytne zaklęcie, przez które coś pojawiało się w określonym miejscu, jakby materializując się w powietrzu. Instrument oraz butelka były całe, chociaż istniała realna szansa, że mogły zahaczyć o drzewo czy chociażby lecącego ptaka. Ani gałęzi ani śladów krwi jednak nie było, więc lot odbył się pomyślnie. Oczywiście, na picie jeszcze przyjdzie czas. Chwilowo chciał ujrzeć talenty obojga ludzi stojących przed nim. Jesteście ciekawi jak lis pił alkohol? Najprościej rzecz ujmując brał butelkę w ogon, odgryzał czubek butelki i wlewał sobie substancję do pyska, smakując językiem nieco. Najwidoczniej Jessi potraktowała to poważnie i zaczęła dostrajać instrument. To dobra decyzja, gdyż lis kpił z ludzi, ale nie lubił kiedy oni to robili. Gdyby ktoś zaczął tu rzępolić i katować jego uszy to pewnie pogoniłby delikwenta tak, by prześcignął niejednego maratończyka. Czemu zwierzęta przyszły? Były ciekawe, kto niepokoi ich opiekuna i dla odmiany one też chciały się nim w razie czego zaopiekować. Zwykła zwierzęca solidarność, którą niewielu ludzi dzieli. Dobrała też bardzo dobry utwór, bo Kitsune rozumiał przekaz. Miał być formą pochlebstwa, a jak to bóstwo, on też lubi jak się go czci. Był siłą życia, która przezwyciężała śmierć, wszystko ożywało jak feniks wstający z popiołu i każdej wiosny rośliny ponownie kiełkowały, a na zimę zapadały w swój sen. Och tak, zaszli za daleko by się wycofać, a toasty dzisiaj będą rozbrzmiewać w nocy. Chociaż mają tylko jedną butelkę, jednak co przeszkadza stworzyć ich więcej kiedy lis odzyska moc? Za jakieś 10 minut można „cudownie rozmnożyć trunek” jak to zrobiło pewien samozwańczy bóg, a raczej syn boży. Akurat tamten moment z winem był pewnego rodzaju psikusem Kitsune. Zawędrował wtedy w rejony, w których żył owy osobnik i mówił do niego. Nieopatrznie jednak został wzięty za boga, chociaż Kitsune nim tak naprawdę nie był. Był jedynie wysłannikiem, tłumaczył to wielokrotnie, ale potem i tak wyjaśniano to jako obecność „ducha”. Lis zwyczajnie wtedy miał już dość tego rejonu. Zostawił człowiekowi trochę magii i odszedł. Kitsune może miał ograniczenie na życzenie, jednak nie broniło mu to wykorzystać starożytną magię, jednak tego nie zrobił, bo gdzież cała zabawa z kombinowania jak boga napoić? Mimo wszystko ładnie się oboje skomponowali podczas grania utworu, chociaż flecista najwyraźniej nie wiedział co robi, wtrącając się w miejsca gdzie mógłby jeszcze coś dodać. Jednak dla lisa liczył się sam gest, właśnie to że próbowali zabawić bóstwo. - Fantastycznie – pochwalił ich lis – nie znam waszych utworów, ale może coś skocznego i wesołego. Takiego, przy czym się bawicie, jednak przed tym zwilżmy gardło – zaproponował zerkając wymownie na butelkę. Lis zamknął oczy i otworzył pysk, ogonem wskazując gdzie lać. Uszy jednak poruszały się i reagowały na świst powietrza, więc w razie próby zdzielenia lisa butelką po głowie jeden z ogonów zareaguje. Kiedy w końcu został „napojony” na polanę weszły pozostałe zwierzęta. Niedźwiedzie, czarne ogromne niedźwiedzie weszły na polanę. Nie wyglądały jednak groźnie, a bardziej na zaciekawione tym co się tu dzieje. Siedziały i obserwowały poczynania ludzi, zaraz jednak potem na polanę wbiły jelenie, kilka wilków, kolejny lis (tym razem zwykły rudzielec) oraz dzika kuna, które zaczęły się zwyczajnie ze sobą bawić. Niedźwiedzie za to między sobą zaczęły się próbować, jak to samce miały w zwyczaju każdy z nich chciał zaimponować samicom. Niegroźne utarczki, zwyczajne przepychanki. Drzewa już dawno zostały opanowane przez różnorodne ptactwo, które było akompaniamentem dla utworu. Skrótem, cały las postanowił dołączyć do tej orkiestry, nawet nieliczne arachnidy. - Nie lękajcie się. Są tu tylko po to by bawić się z nami – uspokoił dwójkę czarodziejów lis, by przypadkiem nie próbowali nikomu zrobić krzywdy.
|
| | | Jessi Mall
Liczba postów : 2424
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Sob Lis 29, 2014 11:30 pm | |
| Jessi widząc oburzoną minę swego przyjaciela tylko posłała mu uśmiech, wiedziała że tak na prawdę on się wcale nie gniewa ale wolała zapewnić go o swoim uznaniu dla jego "talentu". - Ależ ja zwracam uwagę na twoje przygrywki ale ciężko jest bić brawo jednocześnie grając na gitarze. - wtedy też odezwał się sam Kitsune. Mall cieszyła się że piosenka przypadła mu do gustu a jeszcze bardziej z faktu że poprosił aby zagrała coś co oni sami lubią i przy czym się bawią. Dziewczyna postanowiła że wykorzysta okazję. Zdawała sobie sprawę z faktu że Syriusz zawsze twierdzi że piosenka którą akurat w danej chwili Jessi wykonuje nie jest jego ulubioną, nie ważne co by to nie było, no z jednym małym wyjątkiem! Syriusz kochał piosenkę o skrzacie! Cały pokój wspólny piał ze śmiechu za każdym razem gdy Mall ją wykonywała ale i tak największe wrażenie robiło wykonanie które dziewczyna zaprezentowała w swoim domu grając na fortepianie. Dwa domowe skrzaty Państwa Mall tańczące do akompaniamentu dziewczyny z śmiesznie podrygującymi uszami były wprost powalające! James i Syriusz po tym wykonaniu przez tydzień nie dawali Jessi grać nic innego. Szczególny efekt dawało wypicie przez Gryfonkę butelki ognistej! Tak wtedy to były dodatkowe atrakcje w postaci jakiejś pasującej do utworu pijackiej czkawki ale bez tego też można było się naśmiać do bólu brzucha. Dziewczyna już miała zacząć grać kiedy o jej nogi zaczął ocierać się jakiś rudasek! Baaaa dwa niedźwiedzie cyrkowały z jakimiś przepychankami a dookoła było tyle zwierząt że aż dziw brał że one wszystkie zmieściły się na tak małej polanie! Lis zechciał się napić więc Jessi spojrzała na Syriusza porozumiewawczo. Niech on jako mężczyzna napoi i Lisa i Siebie i na koniec Jessi wszak dziewczyna nie brzydziła się pić z przyjacielem z jednej butelki, a bo że by to był pierwszy raz. Ponieważ stworzenia nie wyglądały jak by chciały zrobić im krzywdę a bóstwo jeszcze ich o tym zapewniło czarnowłosa zaczęła grać wesołą, skoczną melodię i śpiewać.
Był razu pewnego skrzat, ach jakiż był z niego chwat! Ten skrzat mówię Wam moi mili, jego wciąż ognistą poili! Bo gdy wypił ognistej kapkę, to na tańczenie miał chrapkę! I piruety wytrąca, czarodziejom z głów tiary strąca! Raz w lesie dopadł zająca, nie powiem Wam czym on go trącał! A co to było gdy nagle, upili go wina wiadrem! Miał czkawkę i ciągle skakał, uszami klaskał, aż płakał. Bo gdy wypił ognistej kapkę, to na tańczenie miał chrapkę! I piruety wytrąca, czarodziejom z głów tiary strąca...
|
| | | Syriusz Black
Liczba postów : 570
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Nie Lis 30, 2014 1:43 pm | |
| Piosenka się skończyła i Syriusz odłożył flet na trawę, zajmując się z większym zainteresowaniem butelką wina. Skinął tylko głową na pochwałę Kitsune, odkorkował wino. Z niemym rozbawieniem wlewał trunek prosto do gardła lisa, który zdawał się mimo wszystko zaufać jego intencjom. Łapa jednak widział, że uszy półboga poruszały się i reagowały na najmniejszy nawet ruch powietrza, jakby był w pełnej gotowości, gdyby zaszła taka potrzeba. Syriusz jednak nie miał żadnych zdrożnych myśli i z premedytacją napił się jako drugi, zostawiając Jessi kolejkę na koniec. Na polanę weszły pozostałe zwierzęta, które przestały się już przed nimi ukrywać. Syriusz obserwował z zaciekawieniem niedźwiedzie, wyglądem przypominające baribale. Kolejne dzikie zwierzęta stadami podchodziły do polany i zdawały się zachowywać jakby nie bały się obecności ani Jessi ani Syriusza. Łapa był pod wrażeniem, kiedy dwa samce niedźwiedzie zaczęły zapasami imponować swoim samicom. Spojrzał w górę na fale zlatujących się ptaków i mimowolnie poczuł się, jakby był w jakiejś Amazońskiej dżungli, a nie w szkockim lesie. Kitsune widocznie źle odebrał zainteresowanie Łapy, ponieważ brzmiał jakby chciał go uspokoić albo ostrzec przed ingerowaniem w ich egzystencję. Syriusz nie miał wcale takiego zamiaru. Odwrócił wzrok na Jessi, która przygotowywała się do wyśpiewania kolejnej piosenki. Czuł po kościach już, że wie co to będzie i mimowolnie wyszczerzył zęby w uśmiechu. Kiedyś z Jamesem kazali Jessi śpiewać to na okrągło, do tego stopnia, że tekst o skrzacie zdążył zapaść mu całkowicie w pamięci. Niewiele myśląc zaczął śpiewać razem z Jessi, a dwa małe niedźwiadki zbliżały się do miejsca ich posiedzenia co raz bliżej i bliżej. Łapa wyciągnął rękę, jakby chciał je pogłaskać, ale nie nastraszyć, dlatego jego rucy były nieskończenie ostrożne. |
| | | The author of this message was banned from the forum - See the message | Kitsune
Liczba postów : 98
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Wto Gru 02, 2014 4:14 pm | |
| Czyżby miało przed nim miejsce kokietowanie tej dwójki? Wyglądali na bardzo zżytych ze sobą oraz zaprzyjaźnionych. Nawet mieli całkiem dobre wino, które bogu zasmakowało zwłaszcza, że dostał tego sporą dawkę, kiedy Syriusz lał to mu do gardła. W jaki inny sposób mógł pić alkohol jak nie po zwierzęcemu? Z miski niestety nigdy nie będzie pił, dlatego taka opcja była jedyną możliwą. Zwierzęta postanowiły zwyczajnie do nich dołączyć, w końcu to była niezła okazja, praktycznie jedyna w swoim rodzaju kiedy bóstwo się bawiło ze swoimi poddanymi. Niedźwiedzie jako, że były istotami, dla których liczyła się siła oraz pokazanie swojej wielkości prezentowały swoje szpony oraz potęgę w starciach. Niezbyt krwawych, a przepychankach, gdyż rozlew krwi na zabawie bóstwa był czymś niedopuszczalnym. Mogli się poprzepychać, jednak nie mogli robić krzywdy sobie wzajemnie. Melodia była nader skoczna oraz zabawna. Opowiadała o skrzacie, który był pojony alkoholem jak wodą. Prawie jak bóstwo, które każdego dnia przyjmuje mnóstwo wyznawców. Chociaż bóstwo wolało psocić inaczej niż strącać czapki, to jednak w jakiś sposób poczuł się lepiej, jakby ta piosenka opowiadała nieco o nim. Mimo, że psikusy robił na trzeźwo i nie pierwszy i nie ostatni raz uczniowie zaznają jego psikusów w postaci garnców z wodą, śliskiej podłogi czy znikających rzeczy. Oczywiście nikt nie podejrzewał, że figlarne bóstwo z lasów ma coś z tym wspólnego. Minął już czas i jego moc ponownie była dostępna. Niedźwiadki podeszły do Syriusza, który śpiewał. Obwąchały jego rękę i ostatecznie dały się pogłaskać. Na polanie działo się coś dziwnego, gdyż dzikie zwierzęta przy lisie zachowywały się niczym udomowione pupilki. Lis jedynie machnął ogonem malując ogromny kocioł z dokładnie takim winem, które mieli w butelce. Do tego przy kotle stało wiadro do nabierania. - Zatem, napijmy się i radujmy – po czym jako, że to życzenie nie było wymagające, stworzył ogromny stół na długość całej polany, gdzie mięsa, jedzenie oraz owoce piętrzyły się. Najwidoczniej bóstwo potrafiło zmieniać rzeczywistość wedle swojej woli, a raczej takie wrażenie mogli mieć ludzie, którzy byli na polance. - Dzisiejszej nocy zaznamy zabawy, która przyćmi karnawał! - zwierzęta zaaprobowały to jednym solidarnym ryknięciem i zaczęły się bawić z większą werwą - świetna piosenka, podobnie skoczna do karczemnych ballad, które słyszałem jakieś 500 lat temu, ale trzyma klimat dobrej zabawy - skomentował utwór. |
| | | Jessi Mall
Liczba postów : 2424
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Czw Gru 04, 2014 2:46 pm | |
| Jessi cieszyła się że utwór podobał się Kitsune, cieszyła się również z pomocy w śpiewaniu z jaką przyszedł jej Syriusz. - Niezły z nas duet co? - zaśmiała się tylko i odstawiła gitarę na bok podchodząc do kotła z winem. - No artystka musi przepłukać gardło. - Wydobyła z kotła sporą ilość trunku i wypiła ze smakiem, nabrała kolejną jego porcję i uraczyła smakowitym trunkiem lisa. Darowała sobie pojenie Syriusza w końcu ten świetnie radził sobie sam mając dwie ręce do dyspozycji. Zawsze podczas posiadówek w pokoju wspólnym Syriusz doskonale radził sobie z polewaniem i upijaniem wszystkich dookoła nie pomijając przy tym swojej osoby więc o przyjaciela Mall nie musiała się martwić. Na a na pewno nie w tej sprawie. Gryfonka była pod wrażeniem mocy bóstwa. Wino, ogromny stół z wszelkim jadłem i ten wpływ na zwierzęta które w normalnych okolicznościach albo by się na nich rzuciły albo uciekły w las czym prędzej. Wieczór upływał wśród śmiechu, żartów i sporej ilości trunku którego choć wypili już na prawdę sporo wcale w kociołku nie ubywało! Oczywiście co jakiś czas Jessi raczyła swoich towarzyszy jedną ze znanych sobie piosenek, a to o czarownicy latającej na miotle po pijaku i uderzającej o drzewa i kominy, a to o skrzacie, a to o gnomie biegającym po podwórku... Same szlagiery zarezerwowane na takie jak te mocno zakrapiane wieczory. - Drodzy Panowie ja mam dosyć. - rzekła w końcu Jessi dźwigając się na nogi, jej słowa potwierdziło krótkie czknięcie które dziewczyna starała się ukryć zasłaniając dłonią usta. Wysłała w stronę obojga przepraszający uśmiech. - Sami wiecie ktoś w końcu się zorientuje że mnie nie ma tyle czasu a do tego muszę zachować jako takie pozory trzeźwości co może być już strasznie trudne po kolejnej kolejce lub dwóch. - Jessi ukłoniła się nisko przed lisem i podeszła do Syriusza. Uścisnęła go po przyjacielsku tak jak zawsze to robiła. - To do zobaczenia. - przez moment rozważała jeszcze przywołanie sobie miotły ale stwierdziła że nie ma zamiaru robić za czarownicę ze swojej piosenki więc zarzuciła sobie gitarę na ramię i machając jeszcze do Syriusza i Kitsune, zniknęła w zaroślach udając się w stronę zamku. Spacerek prawie całkowicie doprowadził dziewczynę do porządku a gdy tylko znalazła się na błoniach pomknęła szybko do zamku i najkrótszą drogą jaką znała do wieży Gryffindoru i do swojego ciepłego, wygodnego łóżka. Gdy zasypiała miała jeszcze przed oczami majestatycznego lisa i wszystkie leśne zwierzęta. Tej nocy śniły jej się małe bawiące się wesoło niedźwiadki.
z/t Jessi. |
| | | Syriusz Black
Liczba postów : 570
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune Sob Gru 06, 2014 2:32 am | |
| Kitsune mógł sobie myśleć co chciał, ale w życiu Syriusz nie kokietowałby dziewczyny swojego najlepszego przyjaciela. Właściwie nawet gdyby nie była ukochaną Lunatyka, to raczej nie zdobyłby się na podrywanie osoby, która tak bardzo przypominała z charakteru jego samego. Syriuszowi wino również smakowało, lis jednak wypił go najwięcej, ponieważ na chwilę stracił rachubę w ilościach jakie wlewał półbogowi do gardła. Teraz był skupiony na dwóch niedźwiadkach, które bawiły się bardzo blisko niego. Nie wiedział czy to on to spowodował, czy też Kitsune, że zwierzęta pozwoliły mu się pogłaskać, z czego Syriusz był wielce uradowany. Podrapał jednego za uchem, równocześnie tego drugiego czochrając po brzuchu. Kłapnęły swoimi małymi paszczami, automatycznie udowadniając, że mimo iż młode, mają silne szczęki, które dla niepowołanych ludzi mogły być niebezpieczne. Dzikie zwierzęta przy lisie zachowywały się jak pupilki i tylko dlatego Łapa miał okazję wyczochrać te dwa maluchy po szczeciniastej sierści. Odwrócił wzrok od niedźwiadków, kiedy lis wyczarował kocioł z winem, ma rozmach trzeba mu to przyznać! Przy kotle stało wiadro do nabierania, Łapa z rozbawieniem pomyślał, że tego dnia wino będą spożywać właśnie wiadrami. Kitsune zaprosił ich do biesiady, po czym wyczarował stół pełen obfitości, przypominający chyba jedynie stoły w Hogwarcie podczas jakiegoś przyjęcia, na przykład Nocy Duchów. Uniósł brwi, kiedy zwierzęta jak jeden mąż wydały z siebie ryki, krzyki i ćwierkanie w przypadku ptaków. Co prawda nie wiedział jakim sposobem mieliby przyćmić karnawał, jednak nic nie stało na przeszkodzie, aby spróbować tego dokonać. Spojrzał na Jessi z błyskiem w oku. - Najlepszy z najlepszych! – Zaśmiał się, po czym podszedł również do kotła z winem, który najbardziej go zainteresował. Syriusz z rozbawieniem przyglądał się jak dziewczyna poi lisa, podczas gdy on sam wlewał alkohol w siebie. Wieczór zapowiadał się wyśmienicie i właśnie taki był. Śmiechom, żartom i rozlewającemu się alkoholowi nie było wręcz końca. Natomiast kociołek wydawał się być zupełnie pozbawiony dna! Piosenki prezentowane przez Jessi były mocno balladowe i bardzo zabawne, szybko jednak wpadały w ucho i Syriuszowi zdawało się, że nawet Kitsune coś tam sobie nuci pod nosem. Wrócił do rzeczywistości dopiero, kiedy Jessi oznajmiła, że ma dosyć. Podźwignął się na nogi, starając się utrzymać równowagę, nie było jednak z nim najgorzej. Wyszczerzył zęby w głupkowatym uśmiechu, kiedy dziewczyna złapała pijacką czkawkę. Syriusz miał na końcu języka, że może ją przecież odprowadzić, nie miał już jednak wstępu wolnego do Hogwartu, czego bardzo żałował. Nie zdążył nic odpowiedzieć, kiedy Jessi uścisnęła go przyjacielsku, odpowiedział takim samym uściskiem, czochrając przy okazji jej włosy. - Do zobaczenia, pisz, kiedy masz wypady do Hogsmeade, żebyśmy upozorowali jakiś wypad do Trzech Mioteł, czy cuś… hik… – Urwał, zasłaniając dłonią usta. Dziewczyna pomachała na odchodnym i oddaliła się do zamku. Syriusz odwrócił się do Kitsune z wesołym uśmiechem na ustach, przyłożył palec do jego nosa i zrobił „bip!” - Ja też powinienem już iść, lisie. Zabawa była przednia, ale wszystko co dobre, szybko się kończy. - Rzekł, miał ochotę poczochrać Kitsune po głowie jak wcześniej niedźwiadki, ale jednak postanowił nie ryzykować, aby nie stracić ręki. Pomachał więc lisowi, zmienił się psa i odbiegł w przeciwną stronę do Jessi, ponieważ swoje kroki kierował do Hogsmeade. /zt |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune | |
| |
| | | | Okolice jednego wyjścia z jamy Kitsune | |
|
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|