Hasło do łazienki prefektów wyżulił dawno temu od Shiry. Kąpiel tutaj była o wiele bardziej odprężająca, nachodziła go wena na nowe pomysły, relaksował się wśród bąbelków. Po wyjściu z wanny przetarł włosy ręćznikiem, zostawiając je do wyschnięcia. Nie lubił używać zaklęcia suszącego. Rzecz jasna nie zabierał ze sobą skrzypiec - gorące, wilgotne powietrze mogło roztopić klej, a straty ukochanego instrumentu Lucas by nie przeżył. No dobra, przeżyłby, ale ciężko by mu było. Uwielbiał swoje skrzypce, uwielbiał muzykę, żył nią. Obwinął się ręcznikiem w pasie i wyszedł zza parawanu, jednak po chwili zamarł. Na ławeczce leżały ubrania. Cudze. W wannie zaś, obrócona do niego plecami siedziała dziewczyna. Uniósł lekko brew, patrząc na jej ramię.
- Masz opuchliznę. Byłaś z tym u pani Pomfrey?
Chyba "Cześć" było niezbyt na miejscu, więc skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na nią ponownie, a raczej na jej plecy. Nie, żeby zamierzał ją podglądać, czy coś. Używała ładnego płynu, piżmowego. On wolał swój, cytrynowy, piżm był dla niego nieco zbyt... intensywny. Sięgnął po swoją czarną koszulę z ławy i narzucił ją na siebie.
- Nie jesteś prefektem.
Znał prefektów Gryffindoru. Nie sądził, by się zmienili, a on by o tym nie wiedział. Gorzej by było, gdyby rzeczywiście była prefektem. Byłoby źle. Poza prefektami nikt nie miał uprawnień do korzystania z tej łazienki. Co on poradził, że szkolny prysznic mu nie starczał?