a
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Salon
List z Hogwartu
Niestety jak to często bywa, coś się kończy, a coś innego zaczyna. Czas Listu z Hogwartu dobiega końca. Mam nadzieję, że część osób będzie wspominało tę stronę z pewnym sentymentem, a nawiązane tutaj znajomości przetrwają pomimo zakończenia naszej działalności. Dziękujemy za te dwa lata! Administracja
List z Hogwartu
Niestety jak to często bywa, coś się kończy, a coś innego zaczyna. Czas Listu z Hogwartu dobiega końca. Mam nadzieję, że część osób będzie wspominało tę stronę z pewnym sentymentem, a nawiązane tutaj znajomości przetrwają pomimo zakończenia naszej działalności. Dziękujemy za te dwa lata! Administracja


 

 Salon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Amycus Carrow

Amycus Carrow

Liczba postów : 105

Salon Empty
PisanieTemat: Salon   Salon EmptyPią Gru 05, 2014 8:17 pm

Salon Old-living-room-with-fireplace-9

Stary, salon z kominkiem sieci Fiuu. Centrum stanowią dwie, zielone kanapy i stolik, przy którym zarówno młody jak i stary Carrow siedzą nad rozmaitymi papierami. Na jednej ze ścian znajduje się ogromny, ruchomy portret rodzinny. Schody obok kominka, prowadzą na piętro.
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t1548-amycus-carrow
Amycus Carrow

Amycus Carrow

Liczba postów : 105

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyPią Gru 05, 2014 8:25 pm

Amycus siedział pochylony nad papierami z Ministerstwa. Wolał to zrobić tutaj, tłumacząc, że nigdy nie wiadomo kogo spotka w pracy. W domu dokumenty były bezpieczne. tak tłumaczył szefom. Nie mieli pojęcia o tym, że wszystkich ich okłamał i zabrał je tylko w jednym celu: by dokładnie je przefiltrować. Może trafi na jakieś godne uwagi nazwisko? Dowie się czegoś istotnego? Wszystko możliwe i wszystkie wiadomości przydadzą się Czarnemu Panu. Teraz jednak pochłonięty pracą nie spostrzegł, że kominek wygasł, a kawa mu wystygła. Westchnął. Dwa razy machnął różdżką i po chwili ogień na nowo buchał w kominku, a czarny napój w delikatnej, porcelanowej filiżance parował od gorąca.
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t1548-amycus-carrow
Alecto Carrow

Alecto Carrow

Liczba postów : 56

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptySob Gru 06, 2014 4:29 pm

Teleportowała się tuż przed bramą wejściową. Dawno nie była w domu. Ostatnio ciągle miała coś na głowie i w ogóle nie myślała o tym, żeby odwiedzić stare śmieci. Alecto taka już była. Nie potrafiła zagrzać sobie miejsca. Nawet we własnym domu czuła się obco i nie często przebywała w nim na noc. Tym razem jednak wróciła. Czasem trzeba, no nie? Bez większego przekonania podreptała do bramy i weszła do środka. Wchodząc do domu nie zatrzymała się, żeby ściągnąć długi czarny płaszcz, zwyczajnie zrzuciła go z ramion na ziemię i poszła dalej. Za pewne jakiś domowy skrzat się nim zajmie, jeśli życie mu miłe. Inaczej Alcia rozprawi się z nimi wszystkimi. W końcu Carrow pozwalali im mieszkać we własnym domu i usługiwać, powinni być co najmniej wdzięczni! Skrzaty miały gdzie spać i mogły jeść resztki, bardzo hojnie ze strony czarodziejów, prawda?
Jej uwagę przykuło trzaskanie ognia w kominku. Po cichu podeszła do salonu i uśmiechnęła się chytrze. Braciszek w domu, będzie zabawa! Oczywiście musiała się z nim jakoś godnie przywitać, więc oparta o framugę drzwi wyciągnęła różdżkę i bez zastanowienia machnęła. Po chwili wszystkie papiery, nad którymi pracował Amycus, wyleciały w powietrze i rozwiały się po całym salonie.
- Cześć braciszku!
Rzuciła wesoło niczym mała dziewczynka i wybuchnęła głośnym śmiechem. Kochała wszystkim przeszkadzać i teraz to sobie już Amycuś nie popracuje!
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t3608-alecto-carrow
Amycus Carrow

Amycus Carrow

Liczba postów : 105

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyNie Gru 07, 2014 11:34 pm

Praca całkowicie go pochłonęła. Nie słyszał żadnych kroków, żadnego oddechu czy najmniejszego dźwięku, co w jego przypadku nie było zbyt mądre. Przecież gdyby tu wpadli aurorzy, w jednej sekundzie by go złapali. Na szczęście jednak o to nie musiał się martwić. Był bezpieczny, póki co. Jako członek Brygady otrzymał zaufanie i nie chciał go zbyt szybko tracić. Dlatego, gdy wszystkie papiery nagle wzbiły się w powietrze, pierwsze co zrobił to rzucił Avadą, ale na szczęście swoje i całej rodziny, nie trafił w nią tylko w stojący pod oknem posąg. Patrzył z przerażeniem na siostrę, która beztrosko się śmiała. Dwoma szybkimi susami znalazł się tuż przy niej, złapał ją za przeguby nadgarstków i przyciągnął do siebie. Stali twarzą w twarz, stykali się nosami.
- Co Ty wyprawiasz? - syknął ze złością. - Nie rób tego nigdy więcej. Mogłem Cię zabić! - dodał już nieco spokojniejszym tonem, ale dość mocno ścisnął jej ręce. Może nawet za mocno. Ale miał rację. Mógł ją trafić i zabić. Nigdy by sobie tego nie wybaczył i najprawdopodobniej sam popełniłby samobójstwo. Nie mógł żyć bez swojej siostry, nie umiałby....
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t1548-amycus-carrow
Alecto Carrow

Alecto Carrow

Liczba postów : 56

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyNie Gru 07, 2014 11:57 pm

Mieli duże szczęście, że Voldemort zlecił im pracowanie w Brygadzie Uderzeniowej MM, dzięki temu mogli czuć się bezpieczni, przynajmniej na razie. To nie tak, że Alecto miała zamiar wiecznie się ukrywać i udawać dobrą, przykładną czarownicę, ale specjalnie narażanie własnej dupy nie miało najmniejszego sensu. Szybko aurorzy by ją zabili i na co przydałaby się Czarnemu Panu? No właśnie. Zresztą obecna praca bardzo jej się podobała! Alecto uwielbiała udawać, kłamać i grać kogoś kim nie była. Wymarzona fucha, uwielbiała patrzeć jak ci idioci z Ministerstwa widzą w niej sojuszniczkę. Żałosne. Nie obejrzą się, a powybija ich wszystkich, buahah~
Alecto miała to do siebie, że często postępowała zbyt pochopnie. Nie myślała o konsekwencjach i tym razem nie było inaczej. Zwyczajnie miała ochotę zrobić Amycusowi psikusa. Kto by pomyślał, że okaże się paranoikiem i od razu będzie chciał wszystkich w koło powybijać. Oczywiście tak na prawdę w ogóle mu się nie dziwiła, ale w tamtym, krótkim momencie chciała się jedynie pobawić, taki niewinny żarcik. Kiedy Avada przemknęła tuż koło niej zamilkła na chwilę i wydęła wargi, trochę zdziwiona. Musiała nieźle się powstrzymywać, żeby znów nie zacząć się śmiać jak wariatka. Po chwili brat był już przy niej, trzymał ją stanowczo za mocno, sprawiał jej ból, ale nie przejmowała się tym wcale. Przygryzła delikatnie dolną wargę, wciąż walcząc z nerwowym chichotem. Gdyby widział swoją przerażoną minę! Na pewno sam płakałby ze śmiechu! Czy nikt na tym świecie nie potrafi się bawić? Nie potrafiła ruszać rękami, wiedziała, że żelazny uścisk brata zostawi na jej rękach nieprzyjemne czerwone pręgi, które tak szybko nie zejdą. Bez większego zastanowienia pchnęła z całej siły Amycusa na ścianę i przyparła jego zaciśnięte dłonie po obydwu stronach jego głowy. Miała nadzieję, że nadział się na kontakt, albo coś.
- Nie panikuj tak, kupimy nowy posąg.
Rzuciła beztrosko, jak gdyby nic się nie stało i najzwyczajniej w świecie cmoknęła go w nos. Ojej, nic innego nie przychodziło jej do głowy, kiedy już stał tak blisko. Znów zachichotała i odsunęła się na krok potrząsając nadgarstkami, jak gdyby dawała mu znak, żeby puścił. Jeśli to zrobił powędrowała w stronę stoliczka, żeby przywłaszczyć sobie jego kawę.
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t3608-alecto-carrow
Máirtín Riordan

Máirtín Riordan

Liczba postów : 61

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyPon Gru 08, 2014 12:38 am

Máirtín teleportował się pod dokładny adres podany mu wcześniej przez Amycusa, który zaprosił go na typowo męską popijawę z noclegiem, nie podał jednak konkretnego terminu. Riordan załatwiał parę spraw w Ministerstwie Magii w Londynie i zahaczył o willę rodziny Carrow przed powrotem do Szkocji. Szczerze mówiąc nie chciało mu się wracać do domu rodzinnego, gdzie Nolan pod nieobecność ojca z pewnością sprowadzał sobie kolejne puste lale w wiadomym celu. Máirtín przeniósł się więc praktycznie na stałe do swojego gabinetu, w którym urządził sobie całkiem przyjemne małe mieszkanie, w którym do szczęścia potrzebował tylko barku, prysznica i wygodnego łóżka. Nie z tego jednak powodu nie miał ochoty wracać na północ kraju, głównym powodem był rozpoczęty nowy semestr w Kolegium im. Hugona Rockwilld'a, w którym z nowej fali idiotów miał uczynić rozumnych czarodziejów.
Z początku wszyscy byli tacy sami, napuszeni, pewni siebie, chociaż ledwo co dopiero wyszli spod czujnego oka dyrektora. Riordan na samym początku zawsze stosował falę uderzeniową, by pokazać tej szarańczy gdzie ich miejsce, a dopiero później zdarzało mu się zawierać nawet bardzo interesujące przyjaźnie. Tak też właśnie poznał Alecto, która była wybitnie uzdolniona na jego kierunku, albo nadrabiała to po prostu ćwiczeniami i sumienną pracą. Sam nie wiedział, jednak nauczanie tej dziewczyny zawsze sprawiało mu przyjemność i to do tego stopnia, że na samo wspomnienie przechodziły go ciarki. Kiedy ruszył oświetloną latarniami uliczką, odnajdując wzrokiem całkiem okazałą willę, liczył więc cicho na to, że siostra jego dobrego przyjaciela akurat będzie w domu. Nie miał jednak złudzeń, wiedział, że Alecto jest nieposkromiona i pewnie tak samo rzadko jak on wita w rodzinnych stronach. No cóż, okaże się wkrótce. W końcu wstępnie miało być to męska popijawa. Właśnie na tę okazję przyniósł ze sobą całkiem pokaźnych rozmiarów beczkę Ognistej Whisky, która lewitowała tuż obok niego, a kontrolował ją różdżką. Wszedł na podwórko, ponieważ furtka była uchylona i chybotała się pod wpływem wieczornego grudniowego wiatru. Zamknął ją za sobą i ruszył do drzwi wejściowych. Wcisnął dzwonek w rytm piosenki "Jingle Bells", ponieważ wszędzie widać było już świąteczny nastrój. Robił to do tego momentu, dopóki ktoś nie podejdzie i nie otworzy drzwi. Taki miał upierdliwy nawyk. Gdyby wiedział co wyprawiało się w salonie rodzeństwa Carrow, pewnie dziękowałby Slytherinowi, że wybrał tak mugolski i zachowawczy środek komunikacji o swojej obecności jaki był dzwonek. Nie był jednak tego świadom i dalej dryndał z upodobaniem świąteczną piosenkę.


Ostatnio zmieniony przez Máirtín Riordan dnia Pon Gru 08, 2014 12:48 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t3190-mairtin-riordan
Amycus Carrow

Amycus Carrow

Liczba postów : 105

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyPon Gru 08, 2014 12:45 am

Amycus doskonale pamiętał ostatnie słowa swojego pana. ,,Nie wychylajcie się, miejcie uszy i oczy szeroko otwarte. Informujcie mnie na bieżąco o wszystkich planach Ministerstwa, ale i też róbcie co wam każą. Bez wahania i kręcenia nosem zaniósł niemal w zębach podanie o pracę w Brygadzie Uderzeniowej. Po serii testów i sprawdzania na rozmaite sposoby, został przyjęty. Lubił nawet swoje nowe zajęcie. Grał na nosie tylu czarodziejom, że czasami miał ochotę pomachać im Mrocznym Znakiem przed twarzami i wybuchnąć śmiechem. Nigdy jednak tego nie zrobi, nie wolno mu. Dlatego właśnie to wszystko było takie fascynujące. Kłamał im w żywe oczy, a oni łykali jego słowa jak fasolki wszystkich smaków i jeszcze się przy tym uśmiechali i kiwali głowami jak jakieś pieprzone, sztuczne pieski!
Zdecydowanie był zbyt nerwowy. Zawsze najpierw działał, a potem obserwował. Denerwowała go jego siostra, która nadal zachowywała się jak mała dziewczynka mimo swoich dwudziestu jeden lat. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że właśnie o włos czy tam ułamek sekundy uniknęła śmierci. Mógłby przysiąc, że jej to wisiało w przeciwieństwie do niego. Miał ochotę ją udusić kiedy zaśmiała mu się w twarz, a potem nagle pchnęła na ścianę. Poczuł jak gniazdko od kontaktu wbija mu się w nerki i skrzywił się.
-Po-posąg? W tej chwili ważniejszy jest dla ciebie jakiś jebany posąg niż to, że właśnie mogłaś umrzeć? - był tak totalnie zaskoczony jej zadaniem, że aż poczuł całkowitą niemoc. Była niemożliwa! To on się martwi tym, że prawie zabił własną siostrę, a ta mu tu o posągu gada! Puścił jej nadgarstki, gdy się cofnęła. Generalnie jednak zrobił to tylko dlatego, że poczuł coś dziwnego w momencie, gdy pocałowała go w nos. Coś absolutnie niezdrowego, zakazanego. Mrowienie w dole brzucha. Przeraziło go to. Może zwariowałem? myślał. - Nie możesz zrobić sobie własnej? Albo chociaż powiedz skrzatom, jak jesteś tak leniwa - zmienił temat tylko po to, by nie myśleć o tym co właśnie, hm, poczuł? do swojej siostry.
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t1548-amycus-carrow
Alecto Carrow

Alecto Carrow

Liczba postów : 56

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyPon Gru 08, 2014 1:09 am

Alecto nie mała się konsekwencji swoich wyborów. Nie bała się igrać w dziwaczny, zakazany sposób z bratem chociaż sama zdziwiła się swoim zachowaniem - jego bliskość przychodziła jej tak łatwo, nie bała się również atakować szlamy w centrum Hogsmeade, bywa. Najwyżej by ją złapali, zapuszkowali czy zabili. Miała wielu sojuszników, ktoś w końcu by jej pomógł, a jedną szlamę mniej to od razu lepszy dzień! Tak ta cała Anarhold musiała w końcu zginąć, jednak Alcia lubiła się nią bawić. Każdy grymas na twarzyczce mugolaka sprawiał jej niebywałą radość.
Wracając do Amycusa, prychnęła tylko jak urażona kotka i bez większych oporów dobrała się do jego kawy. Pociągnęła solidny łyk i wreszcie poczuła się jak w domu. Rozsiadła wygodnie na kanapie zakładając nogę na nogę i schowała niesforny kosmyk blond pukli za ucho. Wzięła jeden z raportów Amycusa do ręki i skrzywiła się lekko. N u d a. Sama nuda. Nic użytecznego. Czy Ci głupi aurorzy na prawdę aż tak się obijali?
Dopiero dzwonek do drzwi wyrwał ją z zamyślenia. Nerwowym ruchem poprawiła rękawiczki na rękach. Nie chciała, żeby gość pierwsze co zobaczył to jej mroczny znak. Mimo wszystko spojrzała znacząco na brata. Spodziewał się gości? Nie była pewna, czy powinna wyciągnąć różdżkę, czy zwyczajnie grzecznie poczekać w salonie.
- Brzydalu! Otwórz drzwi i przynieś mi nową kawę.
Rzuciła do jakiegoś skrzata domowego, który oczywiście bez cienia sprzeciwu podszedł do drzwi i je otworzył. Mairtin był znajomym Amycusa, więc również był mile widziany w domu. To nie tak, że skrzaty wpuszczały byle kogo. Gdyby w progu czaiło się stadko aurorów dawno dałby znak domownikom. Mały stworek zaprosił Mairtina do środka i poprowadził do salonu, zabierając od niego płaszcz i co tam jeszcze trzeba było. W tym czasie dziewczyna zajęła się porozrzucanymi papierami, machając różdżką oczywiście, przecież by nie wstała. Zostały poskładane i schowane w jakiejś tam szafce w salonie. Kiedy Alecto uniosła swoje tęczówki w kolorze lodu na gościa uśmiechnęła się promiennie.
- Mój ulubiony pan profesor.
Rzuciła przechylając lekko głowę i spojrzała z zaciekawieniem na brata. Czyżby planowali jakąś męską schadzkę? Śledzik? Chlanie? Cóż już teraz mają przerąbane, Alecto nigdzie się nie wybiera, zresztą jej uwadze nie umknęła pełna beczka dobrego trunku. Chcieli czy nie, musieli znosić jej towarzystwo i sprawić, żeby dobrze się bawiła, inaczej zrobi wszystko, żeby zniszczyć im ten wieczór [<3]. Aż była z siebie dumna, że tak starannie schowała swój znak. Nie chciała przecież, żeby Mairtin dowiedział się, że była Śmierciożercą. Ale by się porobiło. Na szczęście póki co byli bezpieczni, prawda? Miała tylko nadzieję, że w końcu nie poskleja faktów w jedną całość i nie skojarzy, że jej zainteresowanie czarną magią nie było bezpodstawne. Bezwiednie powędrowała dłonią do wisiorka na szyi i ścisnęła go lekko, jak gdyby chciała się upewnić, że był prawdziwy. Jej własna cząstka d u s z y. Swoją drogą ciekawe jak by wyglądał seks z kimś, kto nie jest zwolennikiem Czarnego Pana, chyba musiałaby nie rozbierać się do końca, albo tak zająć się partnerem, żeby nie zwrócił uwagi na jej rękę...
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t3608-alecto-carrow
Máirtín Riordan

Máirtín Riordan

Liczba postów : 61

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyPon Gru 08, 2014 1:49 am

Máirtín zaprzestał swojego tragicznego koncertu, kiedy drzwi stanęły przed nim otworem. Już wyszczerzył zęby w uśmiechu, mając wrażenie, że otwiera ktoś jego postury i wzrostu, jednak na wysokości swoich oczu nikogo takiego nie napotkał. Spuścił spojrzenie niżej i uniósł brew na widok skrzata domowego. No tak, po co otwierać, skoro jest od tego służba. Przekazał skrzatowi swój płaszcz oraz z pewną dozą niepewności pozostawił pod jego opieką beczkę Ognistej. Niski stworek poprowadził Máirtína do salonu, w którym znajdowała się Alecto. Na jej widok w Máirtína uderzyła fala gorąca. Zanim dziewczyna zwróciła na niego uwagę, zdążył obrzucić ją przeciągłym spojrzeniem. Rejestrując również rękawiczki, które sprawiały, że wyglądała bardzo dystyngowanie, jednak ich obecność wydawała mu się wysoce niepotrzebna. Przyglądał im się ułamek sekundy z dłuższym zastanowieniem nad ich obecnością. Może już jakiś czas temu posklejał fakty do kupy, jednak po prostu nie chciał w to głębiej wnikać. Kiedy w końcu na niego spojrzała, przywołał na twarz szelmowski uśmiech.
- Moja ulubiona pani studentka. - Rzucił, naśladując jej ton. Przeniósł spojrzenie na Amycusa, którego dostrzegł dopiero po chwili. Nic dziwnego, Alecto zawsze potrafiła przyćmić wszystkich wokół. Widział, że rzuca bratu pytające spojrzenie. Co prawda wpadł bez zapowiedzi, jednak rodzeństwo nie wydawało się jakoś szczególnie zajęte. Mieli jednak dziwne miny, jakby dosłownie przed jego wizytą miały tu miejsce jakieś dziwne numery. Oczywiście jeśli Amycus nie miał zamiaru wyrzucać go za drzwi, to nie miał nic przeciwko wobec towarzystwa jego siostry. Zapowiadać by się mogła świetna zabawa. Odwrócił wzrok od Amycusa, z którym właśnie się przywitał i zerknął na Alecto, która przez chwilę obdarowała go bacznym, oceniającym i dosyć wymownym spojrzeniem. Przeczesał palcami włosy, nie zdając sobie nawet sprawy do jakiego stopnia ich myśli się zbiegają.
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t3190-mairtin-riordan
Amycus Carrow

Amycus Carrow

Liczba postów : 105

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyPon Gru 08, 2014 4:59 pm

Amycus miał dość jej bezmyślnego zachowania. Przeczesał włosy palcami i uprzątnął gruz z posągu, który oberwał morderczym zaklęciem. Nie mógł go naprawić jak po zwykłym zaklęciu, gdyż te zakazane miały to do tego, że były nieodwracalne w przypadku zniszczenia jakiegoś przedmiotu, dlatego nie dało się ich naprawić przez Reparo. Swoją drogą był ciekaw kiedy teraz wezwie ich Pan i rozdzieli kolejne zadania. Samo przebywanie w Ministerstwie i baczne obserwowanie może i dało poczucie bezpieczeństwa, ale nie satysfakcji. Może i lubił swoją obecna pracę, ale o wiele bardziej kochał... zabijać. Tak. Wprost rozkoszował się każdym morderstwem jakiego miał dokonać, najpierw jednak wpatrywał się w swoje ofiary z uśmiechem psychopaty, którym w pewnym sensie był. Czerpał wręcz seksualne zaspokojenie na widok ich strachu w oczach, krzyków i wreszcie, śmierci.
Odepchnął się mocno od ściany i ruszył w jej kierunku. Whisky. Teraz. Już nawet nie chciał tej kawy, więc mogła ją wypić. Ruszył w kierunku świetnie zaopatrzonego przez niego osobiście, barku, gdy na środku salonu zatrzymał Amycusa w miejscu dzwonek do drzwi. Zmarszczył brwi. Kogo tu niesie o tej porze? Zastanawiał się, nieco zaskoczony, ale też i zaniepokojony. Najważniejsze to nie dać po sobie poznać, że masz coś na sumieniu. Jego główne motto tak głosiło. Najdziwniejszy był sam dźwięk dzwonka. Ktoś wygrywał melodię kolędy ,,Jingle Bells'', ale całkiem fajnie to się prezentowało. Ciekaw był kto to.
- Spodziewasz się kogoś? - zapytał siostry, patrząc na drzwi do salonu, kto się w nich pojawi. Carrowie nigdy sami nie otwierali drzwi. Od czego są skrzaty w postaci sług? Zostały stworzone tylko po to, by spełniać każdą najmniejszą zachciankę czarodzieja. Wystarczyło na nie spojrzeć, jaką radość im to sprawia, jak cieszą się i prześcigają, który z nich dostanie polecenie. Nie zdążyła mu odpowiedzieć, bo oto w pokoju pojawił się Mairtin. Od razu się rozchmurzył i szeroko uśmiechnął. Przypomniał sobie, że zaproponował mu kiedyś wspólne picie i oto nadszedł dzień, gdy przyjaciel pojawił się w jego domu. Dobra, w ich domu. Amycus nie miał za wielu przyjaciół, ale Riordana uważał za najlepszego z nich. Mało tego, planował wydał za niego swoją siostrę. Z jej zgodą czy bez niej. Uważał go za odpowiedniego partnera dla niej, a i zauważył, że nie są dla siebie całkowicie obojętny. Ma oczy i uszy.
- Super, że jesteś. Właśnie wpadłem na pomysł, by się napić. Spadasz mi z nieba, bo ponieważ picie w samotności zakrawa o alkoholizm, sam wiesz... - zrobił pauzę. Założył ręce na piersi z nawyku, by przypadkowo gdzieś nie zawinął mu się rękaw. Amycus i Mairtin byli może i przyjaciółmi, ale to była rzecz, której nie mógł mu pokazać ani powiedzieć. Odpowiadał za to głową. - Siostra, wypad. To męskie spotkanie, a, o ile się nie mylę, Ty masz nieco inne zakończenie tułowia - zwrócił się do Alecto ze słodkim uśmiechem. - P r o s z ę - dodał na zakończenie chcąc być jednak kulturalny, aczkolwiek wypowiedział to z dość mocnym naciskiem.
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t1548-amycus-carrow
Alecto Carrow

Alecto Carrow

Liczba postów : 56

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyWto Gru 09, 2014 12:31 am

Nie było opcji, żeby Alecto się zmieniła. Nie należała do tego typu kobiet, które łatwo ustępują, zmieniają zdanie pod wpływem innych i co najgorsze - słuchają się. Była całkowitym przeciwieństwem uległości. Totalny brak subordynacji bardziej do niej pasował. Od zawsze robiła to co chciała, no może od śmierci rodziców. Wywarło to na niej duży wpływ, wtedy poczuła się bezkarna, jak zresztą dotąd się czuje. Gierki z bratem? Czemu nie? Kto jej zabroni? Otóż to. Mogła wszystko i miała tego pełną świadomość. Jedyna osoba, której była bezgraniczna to Czarny Pan, tylko jego słuchała. Aż dziw, że w ogóle darzyła kogoś takim respektem. Może nie była aż tak zepsuta do szpiku kości?
Tak, czarownica też to czuła, gdy zabijała i torturowała, rozumiała euforię Amycusa. Uwielbiała bawić się swoimi ofiarami i gdyby miała wybierać między ostrym seksem a kolejnym morderstwem jakiejś nędznej szlamy miałaby nie lada dylemat. Cóż zabijanie było nieodłączną częścią jej życia, coś jak praca dorywcza i hobby w jednym. Czuła się wtedy niczym bóg, uwielbiała poczucie władzy i mocy. Kochała patrzeć na czyjąś krzywdę i upajać się strachem ofiary, jak jakimś najlepszym trunkiem. S p a c z o n y umysł. Tego już nie dało się naprawić. Zbyt długo żyła z poczuciem, że zabijanie to nic złego. Nie miała wyrzutów sumienia, co tylko dodawało jej siły i pchało do przodu. Jasne było, że kiedyś się sparzy i kto wie, może zginie albo trafi do Azkabanu? Alecto nie należała do najostrożniejszych. Nie martwiła się czymś takim jak zacieranie śladów czy usuwanie pamięci potencjalnym świadkom. Była zbyt pyszna, zbyt pewna siebie, żeby się czymś takim przejmować.
Wracając jednak do naszego salonu, dziewczyna również poczuła ulgę. Mairtin nie stanowił problemu, zresztą przyszedł sam, gdyby nie chcący coś się wymsknęło odnośnie Czarnego Pana zawsze mogą się go pozbyć, albo wymazać mu pamięć, wątpliwe, żeby biedny profesor miał szansę z dwójką Śmierciożerców i armią skrzatów domowych. Cóż chcąc czy nie chcąc dokładnie zlustrowała Mairtina, następnie przeniosła oceniający wzrok na brata i również mu się przyjrzała. Obydwaj byli przystojni, jednak całkiem inni. Szybko jednak skarciła się w duchu, czemu ich porównywała? Musiała szybko z tym skończyć. Ostatnio coraz częściej miewała kosmate myśli. Chyba będzie musiała dać im w końcu upust.
Wstała z kanapy i podeszła do starego gramofonu i włączyła pierwszą lepszą płytę. Jakaś mieszanka rocka z jazzem, sama nie wiedziała co to było. Jak tylko trochę się napije to od razu zacznie tańczyć, a co. Przewróciła oczami, kiedy się witali. Faceci~ Na dodatek brat chciał się jej pozbyć. Co to to nie. Nie miała zamiaru nigdzie iść! Dopiero jak zabawa miała się rozkręcić, a ten chce się jej pozbyć? Był jej coś winny, prawie ją zabił! Spojrzała na Amycusa nienawistnym wzrokiem, dając mu jasno do zrozumienia, że p r o s z ę  może sobie w dupę wsadzić. Potem przeniosła oczęta w kolorze lodu na Mairtina i uśmiechnęła się słodko wzdychając teatralnie.
- Przecież pan Mairtin chce, żebym została, prawda?
Zapytała trzepocząc rzęsami, miała tylko nadzieję, że Riordan wie, iż jest tylko jedna poprawna odpowiedź. Alecto nie lubiła sprzeciwów i w tym momencie, spoglądając na tą pełną beczę whisky była gotowa rzucić imperiusa na jednego z nich, jeśli dalej by chcieli się jej pozbyć. Oczywiście nie zdecydowała jeszcze, na którego pierwszego. Trochę zabawy też jej się należało! Wróciła i rozłożyła się za to wygodnie na kanapie, kładąc długie nogi na stoliczku i strącając przy tym kubek z kawą. Nawet nie próbowała go łapać, szklanka z hukiem rozbiła się o posadzkę, a Alecto nie drgnęła, kiedy szkło rozbryzgło się tuż pod jej stopami. Nawet nie zauważyła, kiedy odbity od podłogi kawałek przeciął jej policzek.
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t3608-alecto-carrow
Máirtín Riordan

Máirtín Riordan

Liczba postów : 61

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyPią Gru 12, 2014 1:05 am

Riordan w przeciwieństwie do Carrow’ów nie lubił kiedy mu się jakieś małe zgredy pałętały pod nogami. Zawsze sprawdzał kto do niego puka, a kiedy nie miał ochoty na czyjeś narzucone towarzystwo to nie otwierał. Jednakże najczęściej otwierał, wysłuchiwał, a na koniec zatrzaskiwał gościowi drzwi przed nosem. Każdy miał jednak swoje upodobania i Máirtín absolutnie w to nie wnikał. Znajdował się właśnie w salonie rodzeństwa Carrow’ów i kiedy tylko jego spojrzenie padło na Amycusa, odpowiedział mu takim samym szerokim uśmiechem. Ucieszył się, że Amycus nie ma nic przeciwko tej niezapowiedzianej, jednak przewidywanej wizycie. Máirtín również nie miał za wielu przyjaciół, z wyjątkiem swojego brata i Amycusa, którego uważał za najlepszego przyjaciela. Nie wiedział jednak o planach młodego Carrow’a co do zainicjowania ożenku jego i Alecto. Gdyby tylko usłyszał podobną niedorzeczność to chyba by parsknął śmiechem. Owszem, Alecto piekielnie go pociągała, zawsze, w tej chwili również. Ale na Slytherina, była jego uczennicą! No dobra, nie uczennicą. Ale studentką! Chociaż, gdyby się nad tym chwilę zastanowić, dziewczyna od dawna była dorosła, więc w sumie… Chętnie poszedłby z nią do łóżka i nie wypuścił dopóki na dworze nie zrobiłoby się jasno, albo ponownie ciemno i znowu jasno. Kto mówi zaraz o małżeństwie? To jak wieszanie sobie na szyję sklątki tylnowybuchowej. Niedorzeczność.
- Zawsze mam nosa, żeby przyjść w odpowiedniej chwili. – Rzucił z uśmiechem do Amycusa. Niechętnie słuchał, jak młody mężczyzna wyprasza siostrę. Nie wtrącał się jednak w ich sprawy, niech sami decydują. Są już duzi! Widział jednak, że samo „Proszę” nie podziała na Alecto. O Máirtínie można było powiedzieć wiele, jednak nie to, że jest biednym profesorem. To raczej bardziej pasowało do Nolana, chociaż on nie wyglądał na biednego. Tyle romansów, o które Máirtín był podejrzewany w większości było udziałem drugiego Riordana. Ostatnio słyszał, że nie powstrzymał się nawet przed romansem z jakąś małolatą z Hogwartu. Máirtín zastanawiał się, gdzie też on ją dorwał, jednak widocznie trafił swój na swego. Poczuł się zlustrowany przez Alecto, jak gdyby przepłynęły przez niego rentgenowskie. Podejrzewał, że Alecto obrzucając ich takim spojrzeniem, ponieważ po chwili poczęstowała takim samym swojego brata, potrafi przejrzeć ich na wylot. Máirtín nie czekając na zaproszenie usiadł w pojedynczym fotelu i rozparł się na nim wygodnie. Obserwował jak Alecto włącza w starym gramofonie jakąś płytę. Zacisnął dłoń, na której miał rodowy sygnet i nie zdając sobie do końca sprawy z tego co robi, jął obracać go w palcach. Nie odrywał od niej wzroku, jakby mając nadzieję, że zaraz zacznie kręcić biodrami, albo cokolwiek w tym stylu będzie robić. Podniósł wzrok z jej krągłości, kiedy zdał sobie sprawę, że Alecto się do niego uśmiecha, wzdychając teatralnie. Dobrze znam ten uśmieszek, mnie nie oszukasz, młoda damo. Pomyślał zaciskając palce na sygnecie, który z powrotem wrócił na jego palec. Uśmiechnął się słodko do dziewczyny, naśladując jej mimikę twarzy.
- Oczywiście. Poza tym mów mi po imieniu, zdaje się, że trochę wód w rzekach upłynęło, od kiedy opuściłaś mury Kolegium. – Wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu. Miał nadzieję, że Alecto nie domyśla się, że jego myśli krążyły podobnymi torami. On również skłonny był rzucić na nią imperiusa, żeby zmusić ją do pewnych bardzo nieprzyzwoitych rzeczy. Wolał jednak, by była świadoma tego co teraz jedynie robiła w jego wyobraźni. Alecto wróciła na kanapę i swoją niebywale zgrabną… długą… kształtną nogą strąciła kubek od kawy, który rozprysł się na milion kawałeczków, a resztka napoju wylała się na podłogę. Obserwował zafascynowany jak kawałek szkła rozciął jej policzek.

---
Zapisałem się do Śmierciożeców, więc ja nie wiem, że wy jesteście, a wy nie wiecie, że ja jestem bounce
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t3190-mairtin-riordan
Amycus Carrow

Amycus Carrow

Liczba postów : 105

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon EmptyCzw Gru 18, 2014 1:20 am

Amycus tego w sumie się spodziewał. Znał siostrę od urodzenia, mało tego wydawało mu się, że zna ją jeszcze z życia płodowego, o ile to możliwe. Nie wystarczy do niej powiedzieć proszę. Była brutalna i oczekiwała brutalności wobec siebie. Alecto zawsze robiła wszystko na przekór już jako dzieciak. Nie ruszaj, znaczyło dla niej to, że należy to wziąć i rozbić. Nie wolno, oznaczało, że jak najbardziej akurat mam ochotę to zrobić. Nie lubiła rozkazywania od osób, które nie były Czarnym Panem, a jej brat należał do tego grona.
Amycus Carrow był jej zdecydowanym przeciwieństwem. Trzymał się jasno ustalonych reguł i skoro coś było zakazane, to należało się tego trzymać, a najlepiej zapomnieć o jego istnieniu, by nie kusiło. Dla niego wyjdź, oznaczało zwyczajne wypierdalaj i zajmij się sobą, bo nikt cię tu nie chce. Zapomniał tylko, że Mairtin ją tu chce. A to miał być męski wieczór, z typową męską popijawą. Pech chciał, że mieli przybłędę. Nie zamierzał jej wyrzucać drzwiami, bo znając Alecto to wlazłaby oknem, taka już była.
- Nie da się tego ukryć - odpowiedział przyjacielowi i ruszył w kierunku kanapy machając różdżką i przywołując drugą whisky oraz dwie szklani. Jak jego siostra będzie pić, to niech sama sobie zorganizuje szkło. On nie miał zamiaru jej obsługiwać, a mało tego, nawet będzie ją ignorował, totalnie. Rzucił tylko niemal mordercze spojrzenie w kierunku przyjaciela i polał im whisky ze swojej butelki, w końcu gospodarz zaczyna.
- Pantoflarz - mruknął tylko pod nosem z pewnym jednak rozbawianiem. Bawiły go te całe ich podchody w kotka i myszkę. Ewidentnie oboje na siebie lecieli, że aż dymiło, ale Alecto na pewno nie da tego po sobie poznać. Za żadne skarby. Miał zamiar pomóc tej dwójce wreszcie przestać się hamować i żeby wreszcie poszli do łóżka. Ewentualnie sam ich tam zaciągnie i zmusi, by rozładowali swoje napięcie seksualne. Nie mógł jednak pozostać obojętny na to, jak jego malej siostrzyczce dzieje się krzywda, a tej sytuacji była nią wypływająca z rany na policzku krew.
- Nie możesz być bardziej ostrożna? Zachowuj się jak dorosła kobieta, a nie niezdarny dzieciak - syknął. Naprawił kubek, usunął plamę i zszył ranę. Zaklęciami, a jakże by inaczej, taki był wygodnicki.

_________
Nie ma sprawy, przyjacielu. Znamy się tyle czasu, a ja nadal nie wiem, że jesteś mieszańcem XD
Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t1548-amycus-carrow
Sponsored content




Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Empty

Powrót do góry Go down
 

Salon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
List z Hogwartu :: MIEJSCA ZAMIESZKANIA :: Willa rodziny Carrow-