a
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Alice Longbottom
List z Hogwartu
Niestety jak to często bywa, coś się kończy, a coś innego zaczyna. Czas Listu z Hogwartu dobiega końca. Mam nadzieję, że część osób będzie wspominało tę stronę z pewnym sentymentem, a nawiązane tutaj znajomości przetrwają pomimo zakończenia naszej działalności. Dziękujemy za te dwa lata! Administracja
List z Hogwartu
Niestety jak to często bywa, coś się kończy, a coś innego zaczyna. Czas Listu z Hogwartu dobiega końca. Mam nadzieję, że część osób będzie wspominało tę stronę z pewnym sentymentem, a nawiązane tutaj znajomości przetrwają pomimo zakończenia naszej działalności. Dziękujemy za te dwa lata! Administracja


 

 Alice Longbottom

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Alice Longbottom

Alice Longbottom

Liczba postów : 16

Alice Longbottom Empty
PisanieTemat: Alice Longbottom   Alice Longbottom EmptyPią Wrz 04, 2015 5:19 pm




Alice M. Longbottom
data i miejsce urodzenia

21 listopada 1956
Anglia, Londyn

miejsce zamieszkania

Anglia, Londyn

Status krwi

Czysta

zawód

Auror

ugrupowanie

Zakon feniksa

Różdżka

Brzoza, włos gryfa, 11 cali, sztywna


charakter


Patrząc na Alice można użyć tylko jednego słowa do jej opisania - cierpliwa. Zobaczyć ją w furii to wręcz dzień godny zapamiętania. Uważa, iż nie watro marnować energii na coś co i tak nie zmieni człowieka. Poza tym jest rozsądna. To ona decyduje o najważniejszych sprawach w małżeństwie. Od zawsze wie, czego chce, ale nie ma też żadnego problemu z tym, by dostosować się do powszechnie obwiązujących zasad jeśli są one zgodne z jej światopoglądem. Nigdy nie słucha rad innych. Można przez to nazwać ją zadufaną w sobie pannicą, która zjadła wszystkie rozumy i uważa siebie za nie wiadomo co, jednak osoba ta nie była by bardziej w błędzie. Alice jest  taka gdyż boi się skrzywdzenia. Od małego uważała, że rady innych mogą tylko krzywdzić gdyż tylko z taką ich formą w swoim życiu się spotkała. Jest jednak coś czym urzeka wszystkich mimo wszystko, a mianowicie swoją naturalnością. Nie udaje kogoś kim nie jest, nie maluje się i nie biega za modą. Jest tak dlatego, iż zna ona doskonale swoją wartość i wie, że nie są jej potrzebne żadne "dodatki" aby oczarować innych. Jest osobą szczerą aż do bólu. Potrafi bez mrugnięcia okiem powiedzieć nawet najbardziej bolesną prawdę. Później przez pewien czas obwinia się za to, jednak wie, że kłamstwem nic nie zwojuje, a prawda, nawet ta najbardziej bolesna, jest lepsza. Długo jednak chowa urazę w sercu pomimo, iż z zewnątrz wygląda to tak jakby wybaczyła i zapomniała.
Nawet nie próbuj zmieniać jej zdania i przekonywać do swojego. Jeśli raz powiedziała co myśli na dany temat, a tym samym wyraziła swoje zdanie za nic go nie zmieni. Pod tym względem jest uparta jak osioł. Nawet jej mąż Frank nie jest wstanie tego zmienić. Jest jednak pierwszą osobą która stanie murem za przyjacielem jeśli ma rację. Jeśli jednak nie potrafi nagadać mu do słuchu aż sam zmieni swoje zdanie. W pełni potrafi poświęcić swój aby pomóc komuś, nawet jeśli sama nie ma go za wiele. A i co najważniejsze, Pamiętaj !! Jeśli chcesz żyć nie zadzieraj z jej rodziną!




biografia



„Odbiło ci, zbzikowałeś, dostałeś fioła. Ale coś ci powiem w sekrecie. Tylko wariaci są coś warci.”

Historia Alice Marie Morton zaczyna się 21 listopada 1956 roku kiedy to pojawiłam się na świecie. Radość i smutek zagościły tego dnia do domu państwa Morton. Podczas porodu moja matka zmarła. Ojciec przez długi okres czasu nie mógł sobie z tym poradzić i obwiniał mnie o śmierć ukochanej. Możliwe, że słusznie. W końcu gdyby nie ja moja matka żyłaby nadal, a ojciec byłby szczęśliwy. Zawsze, gdy przebywał ze mną w domu starałam się go unikać. Nie chciałam by musiał na mnie patrzeć. Wiedziałam doskonale, że urodę odziedziczyłam po niej i strasznie mu ją przypominam. Każdy tak mówił. Nawet moja guwernantka, która przychodziła mnie uczyć zaraz po tym gdy moje magiczne moce się ujawniły. Anna była wspaniałą kobietą. Momentami zastępowała mi biologiczną matkę. Mogłam rozmawiać z nią o wszystkim. Jednak moje szczęście nie trwało długo. Mając siedem lat wybrałyśmy się z Anną na spacer do pobliskiego lasu. Panujący upał, który nawiedził Anglie tego lata był nie do wytrzymania. Jednak do lasu nie miał on wstępu. Przyjemny chłód otaczał każdy centymetr mej skóry. Z błogim uśmiechem usiadłyśmy pod jednym z drzew. Wiedziałam, że Anna zacznie czytać mi moją ukochaną książkę. Chcecie wiedzieć jaką ? Dobrze. Uwielbiałam Alicję w krainie czarów. Kiedyś od jednej z kucharek usłyszałam, oczywiście przez przypadek - damie nie wypada podsłuchiwać - , że moja matka kochała tą książkę i stąd wzięło się moje imię. Na początku nie mogłam zrozumieć o jaką krainę czarów chodzi i o jaką Alice. Ojciec kategorycznie zbaraniał mi czytać mugolskie książki. Podczas jednej z lekcji z Anną spytałam się jej o to. Ona tylko uśmiechnęła się uroczo i zaprowadziła do mojego pokoju. Tam pokazała mi o jaką książkę chodzi. Błam nią zafascynowana ale wracając do lasu...
Siedziałyśmy tam ... Sama nie wiem. Pamiętam tylko, że zaczynało robić się już ciemno. Chciałam wracać lecz Anna jeszcze spała pod jednym z drzew. Położyłam więc obok niej kwiaty które uzbierałam i ruszyłam w drogę powrotną. Nie spodziewałam się jednak, że mogę się zgubić. Jednak to nie było najgorsze. Po godzinnej, samotnej wędrówce po lesie dotarłam do niewielkiego jeziora. Zafascynowana nim usiadłam na jednej z powalonych gałęzi która wystawała na 2/5 jeziora. Nie wiem czemu to zrobiłam. Przecież nie umiałam pływać. Z resztą, teraz też nie umiem. No więc siedziałam tam aż nie usłyszałam kroków i głosu - głosu mego ojca. Byłam przerażona. Ze strachem obezwładniającym moje ciało próbowałam wstać i wrócić na ziemię jednak poślizgnęłam się i wpadłam do jeziora. Próbowałam z wszelkich sił utrzymać się na powierzchni jednak byłam za słaba. Zimna ciecz objęła moje ciało z każdej strony i wciągnęła pod siebie. Jedyne co zdołałam usłyszeć to krzyk. Nie, nie krzyk. To było moje imię. Imię wypowiedziane przez... Ojca? Mały promyk szczęścia wlał się do mojego serca. Pierwszy raz usłyszałam jak wypowiada moje imię. Nie trwało to jednak długo. Chwilę po tym ogarnęła mnie ciemność.
Wydarzenie to miało duży wpływ na moje relacje z tatą. Przestał traktować mnie jak powietrze, obchodził ze mną każde następne urodziny, przytulał, dawał buziaka na dobranoc. Byłam szczęśliwa. Taki stan rzeczy trwał do moich piętnastych urodzin. W ich dzień nie wrócił już do domu. Od tamtej pory nie widziałam go ani razu. Szukałam, pytałam lecz nikt nic nie wiedział. Pogodziłam się z myślą, że już go nie zobaczę i nigdy nie wracam do tego tematu. Koniec.
W hogwarcie należałam do Ravenclawu - tak jak mój ojciec. I tak jak on poznałam miłość mojego życia, która była z innego domu, a mianowicie Gryffindoru. Skłamałabym gdybym przyznała, iż była to miłość od pierwszego wejrzenia, bo nie była. Nie chciałam mieć z tym chłopakiem nic do czynienia. Uważałam siebie za kobietę samowystarczalną i żaden chłopak nie był mi do szczęścia potrzebny. Jednak sprawa się zmieniła na szóstym roku. Jedna sytuacja zmieniła całe moje życie. Mówiłam wam, że widzę testrale? Nie? W takim razie wypadałoby wam powiedzieć trochę na ten temat tym bardziej, że ma to związek z Frankiem. Kochałam chodzić do zakazanego lasu i obserwować zwierzęta tam żyjące. Wiedziałam też, że nie chodzę tam sama. Od pół roku chodził za mną jeden chłopak z mojego domu - Braian. Lubiłam go ale nie w ten sam sposób co on mnie. Oczywiście gdy zorientowałam się, że znów za mną poszedł nie wytrzymałam. Nerwy mi puściły. Doszło między nami do kłótni. Zdenerwowana oddaliłam się od niego szybkim krokiem jednak krzyk jaki usłyszałam chwilę później nakazał mi zawrócić. Wiedziałam doskonale, że był to ten chłopak. Gdy dotarłam na miejsce on siedział pod jednym z drzew, a w około niego ziemia miała barwę purpury. Na chwiejnych nogach podeszłam do niego i ukucnęłam przy nim. Jego wzrok, choć jeszcze żyw, po woli przygasał aż wreszcie zgasł. Do tej pory nie wiem co go zaatakowała. Nigdy więcej nie weszłam już do tego lasu. Zbyt bardzo się bałam. Pewnie spytacie jaki ma to związek z Frankiem? Otóż gdyby nie on na pewno nie doszła bym o własnych siłach do zamku. Akurat znajdował się w pobliżu i mi pomógł. Od tamtej pory widywaliśmy się każdego dnia aż nawet nie zauważyliśmy kiedy zakochaliśmy się w sobie. Może i nie była to moja pierwsza miłość ale z pewnością ta najważniejsza i największa.
Postanowiliśmy, że po ukończeniu szkoły weźmiemy ślub. Tak się jednak nie stało. Chciałam skończyć najpierw studia. Chciałam działać jako auror. Na szczęście udało mi się zrealizować to marzenie i zaraz po tym pobraliśmy się. Nawet nie mogłam sobie wyobrazić lepszego życia.
A co się dzieje teraz? Aktualnie jestem w szóstym miesiącu ciąży. Podobno mam urodzić w styczniu, jednak ja nie ufam lekarzom. Mam tylko nadzieję, że będzie zdrowe.



informacje dodatkowe

» Była prefektem, a później prefektem naczelnym.
» Żyje chwilą, nie daje się ponieść marzeniom o lepszym życiu.
» Widzi testrale.
» Nienawidzi mleka.
» Ma uczulenie na truskawki.
» Marzy aby się wyprowadzić z tego depresyjnego miasta
» Czuje się winna śmierci Briana.
»


Powrót do góry Go down
Rosemarie Cleverly

Rosemarie Cleverly

Liczba postów : 963

Alice Longbottom Empty
PisanieTemat: Re: Alice Longbottom   Alice Longbottom EmptyNie Wrz 06, 2015 10:15 am


Karta postaci zaakceptowana!

Witaj na forum czarodzieju.
Teraz możesz przejść do stworzenia relacji | informatora | poczty.
Powinieneś również zajrzeć do działu Poszukiwani | Chętnie Pogram.

Miłej rozgrywki życzy Administracja

Powrót do góry Go down
http://list-z-hogwartu.my-rpg.com/t608-rosemarie-rose-cleverly
 

Alice Longbottom

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Alice in the wonderland !
» Sypialnia Alice
» Przemyślenia z Alice

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
List z Hogwartu :: Bohaterowie :: KRONIKI :: DOROŚLI-