David Tempest
Liczba postów : 102
| Temat: David Tempest Pon Cze 23, 2014 3:35 pm | |
| Imię/imiona: DavidNazwisko: TempestCzystość Krwi: 1/4Data urodzenia: 20.06.1953Miejsce urodzenia: Dartford, Wielka brytania.Miejsce zamieszkania: Różnie, aktualnie Londyn.Była szkoła: Hogwart, Gryffindor.Posada: Dowódca brygady uderzeniowejRóżdżka: Dąb, 10 cali, pióro feniksa, sztywnaPatronus: Owczarek niemiecki.Bogin: Ludzie, których zabił, za każdym razem inna znajoma mu twarz.Wygląd: David mierzy całe 190cm, a waży 93,5 kg, ale zacznijmy od góry - blond włosy, zazwyczaj zaczesane na bok...nigdy nie był fanem spędzania godziny przed lusrem, wojsko nauczyło go szybkiego ogarniania się rano przed porannym apelem. Oczy są bardzo ciemnobrązowe, można by stwierdzić, że prawie czarne. Nos jest chyba większy niż być powinien i wcale nie jest zgrabny, a przynajmniej nasz młody żołnierz całe życie tak uważał, a nie znalazł się nikt, kto wyprowadził by go z błędu. Usta...cóż, jak usta, ani za małe, ani za duże, rzekł by, że w sam raz. Jego twarz jest raczej czysta, nieskażona żadną blizną, ani krostami, chociaż widać na niej bardzo często wyraz zmęczenia. Gdy się uśmiecha pojawiają się dołeczki, które już niejedna kobieta komplementowała. Jest całkiem dobrze zbudowany, mięśnie wyraźnie rysują się pod cienkim materiałem przylegających do ciała koszulek, które tak lubi nosić. Czas, który spędził w tym cholernym piekle pozwolił mu zdobyć kilka pamiątek, po jego ciele rozsiane są blizny w różnych miejsach, na szczęście nie wszystkie są widoczne, z tych straszniejszych znajdą się dwie po postrzale - obydwie na prawym ramieniu, niestety jednemu skurczybykowi udało się trafić, zanim on został trafiony. Charakter: -Szeregowy, gleba, 200 pompek!-Ale.. -GLEBA! -Panie sierżancie, przecież... -Coś mówiłeś? Że chcesz robić 500? -Tępy ch*j... - czyli historia o tym, jak z chłopaka, który myślał, że wszystko mu wolno kochana armia Stanów Zjednoczonych stworzyła mężczyznę, który nauczył się pokory, słuchania rozkazów, chłodnej kalkulacji i kilku innych rzeczy. Kto znał David'a ze szkoły określił by go jednym słowem - 'łobuz'. Uwielbiał płatać figle starszym kolegom, ciągle dostawał szlabany, był wesoły, niektórzy twierdzili, że nie potrafi zachować powagi nawet wtedy, gdy sytuacja tego wymaga. Gdy wreszcie postanowił zmienić coś w swoim życiu i zaraz po zakończeniu szkoły postanowił zostać żołnierzem wszystko się zmieniło. Pyskował przełożonym, nie chciał się podporządkować, a jak każdy dobrze wie - oni mają swoje sposoby by złamać najtwardszych... Wiele przykrych sytuacji, wiele ćwiczeń, po których wlekł się na czworakach do łóżka sprawiło, że wydoroślał, wyrobił sobie swoje poglądy, a wszechobecna śmierć, która była mu towarzyszem niemalże codziennie sprawiła, że spoważniał, na jego twarzy już nie widać wiecznego uśmiechu, co nie znaczy, że w ogóle go tam nie ma. Czyli krótko: -Ostrożny. -Nie ufa dopiero poznanym osobom. -Ma się za dość inteligentnego, lubi rozważać wszystkie możliwości po tysiąc razy, zanim coś zrobi. -Niestety tego marnego humoru nie zdołał z niego wyplenić nawet wspaniały Sierżant. -Kochliwy, oj tak...Zdecydowanie zbyt kochliwy. A reszta...? Sam się przekonaj. Biografia: To nie będzie kolejna smutna historia, muszę wszystkich zaskoczyć - nie był bity, w jego domu nie było alkoholizmu, ani narkotyków, niczego z tych rzeczy. Byli dość...szczęśliwą rodziną, jeśli można to tak nazwać. Eric i Brietta byli kochającymi rodzicami, którzy chcieli dać swojemu dziecku wszystko co mogli, zawsze, odkąd tylko przyszedł na świat w 1953 roku dnia 20 czerwca. Zdecydowanie od małego David był synkiem tatusia, którego uczył chodzić po drzewach, grać w piłkę i kilku innych typowym dla chłopców zajęć. Od dziecka ujawniała się u niego pasja do wojska, podziw dla żołnierzy, o których tak lubił słuchać, gdy miał 8 lat strugał z drewna małe pistoleciki i udawał, że jest żołnierzem. I to mu zostanie chyba na zawsze. W każdym razie...gdy skończył lat 9 urodziła mu się siostra, o imieniu Anarhold (tato, mamo, ale Anarhold to chyba imię dla chłopca..?). David na początku był zazdrosny i to cholernie, ale...minął rok, może mniej i pokochał tą małą dziewczynkę tak mocno jak tylko może pokochać 10 latek swoją maleńką siostrzyczkę, nie mógł się od niej odkleić, szkoda, że za niecały rok przyszedł czas rozstania - tak tak, Hogwart upomniał się o swojego ucznia, ku zdziwieniu rodziców. Raczej nie miał wielkiego wyboru, dlatego też wybrał się do szkoły. Gryffindor! Och, jaka była jego radość, że nie dostał się do slytherinu, o którym tyle się nasłuchał w pociągu od jego rówieśników...Od razu znalazł sobie kilku przyjaciół - z którymi przeżył naprawdę od cholery przygód. Mijały lata, a jego siostrzyczka rosła, szkoda, że nie mógł być przy jej pierwszych krokach, przy pierwszych słowach, ale co poradzić...widział ją dwa razy do roku, ale mu to wystarczało, a z każdą taką wizytą jego miłość rosła. VII klasa, ostatnia, zdał szkołę z raczej dobrymi ocenami i postanowił spełnić swoje marzenie - zostać żołnierzem, ruszył do punktu rekrutacyjnego, pech chciał, że został rzucony od razu na głęboką wodę - potrzebowali ludzi, trwała wojna i tym sposobem znalazł się w piekle...Rok 1972, 2 dywizja, 23 pułk wojsk lądowych, wysłany na półwysep Indochiński w związku z odbywającymi się tam działaniami militarnymi ze strony amerykańskiej armii. Na początku był ostro tyrany przez jego przełożonych, którzy uważali, że ma za bardzo niewyparzony ryj i dobitnie mu to uświadamiali na każdych zajęciach, ale potem dowiedział się, że go za to szanowali. Gdy Tempest nauczył się słuchać rozkazów dostrzegli jego prawdziwą wartość, potrafił strzelać - strzelał bardzo dobrze, miał cholerne oko, dużo ćwiczył, miał świetną kondycję, na dodatek posiadał - jak to określił jeden z pułkowników - 'umiejętności przywódcze'. I taki człowiek był im potrzebny, dlatego bardzo szybko piął się w górę zdobywając nowe stopnie, niektóre szybciej niż powinien. Widział...wiele, zdecydowanie zbyt wiele, zabił mnóstwo ludzi, opłakiwał śmierć niejednego przyjaciela, towarzysza broni, których niestety nie ma już z nami (PAMIĘTAMY!). David do dzisiaj widzi twarze tych cholernych kitajców, których musiał mordować..Magia nie była mu potrzebna, mimo, że czasami jej używał - oczywiście nikt tego nie widział. w 1975 roku skończyła się cholerna wojna, ale Tempest postanowił zostać by 'posprzątać' ten cały burdel. Jedyną rzeczą która mu pomagała przezwyciężyć to wszystko to kontakt listowny z siostrą, której tak dawno nie widział, nie mógł jej powiedzieć gdzie jest, bo mu zabronili, ale opisywał jej wszystko co tylko mógł - była dla niego oparciem, jej zdjęcie, które kiedyś od niej dostał nosił zawsze przy sobie, w kieszeni od środka - przy sercu. Kiedyś nawet uratowało mu życie, ale to długa historia. Za długa.Wrócił na początku 1978 roku do domu, jako Porucznik David Tempest - z kilkoma bliznami, dużo lepiej zbudowany i z rysą na psychice, która nigdy się nie zagoi, a przynajmniej trzeba czasu, by wrócił do tego co było kiedyś. Zaczął się starać o pracę w ministerstwie, w brygadzie uderzeniowej i oczywiście zadbać o swoją rodzinę, która była dla niego wszystkim i zawsze będzie. Ojciec będzie dumny...oby. Rodzina:-Eric Tempest - ojciec-Brietta Tempest - matka -Anarhold Tempest - siostra, uczęszcza do Hogwartu (gryffindor)-Elsa Palmer - kuzynka, ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^(ravenclaw)Dodatkowe informacje:*Zaczął palić papierosy *Często zachowuje się...dziwnie, rozgląda się, jakby się czegoś bał. *Bardzo często miewa koszmary senne, budzi się z krzykiem, widzi twarze zmarłych. *Zawsze nosi nieśmiertelniki - swój i swoich dwóch przyjaciół, niestety zmarłych. *Czasem wydaje się jakby nieobecny, zawiesza się, przestaje słuchać. *Rodzina ponad wszystko. Wybrany wizerunek: Chris EvansInne konta:Dane kontaktowe:
Ostatnio zmieniony przez David Tempest dnia Pon Cze 23, 2014 7:35 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|