Rigel R. Ashdown
Liczba postów : 230
| Temat: Rigel Remy Ashdown Pon Sie 11, 2014 9:44 pm | |
| "Zapytałem cię tylko, czy jesteś Śmiercożercą. Spytałem, a ty zamilkłaś. Czy to oznacza twoją zgodę? Milczysz. Twoją dezaprobatę? Milczysz. Twoje oczy oglądają każdy przedmiot w moim pokoju, byle na mnie nie patrzeć, prawda? Spojrzałaś, Bez strachu, pośpiechu, presji, czy sympatii. Patrzysz na mnie wzrokiem pełnym pustki. Twoje usta rozciągają się w lekkim uśmiechu, czemu? Zdajesz sobie sprawę, co ci grozi, jeżeli okażesz się Śmierciożercą? Ale przecież nie możesz... jesteś zbyt delikatna. Prawda? Nie możesz... Powiedź coś, słodka Rigel... Czy dziewczyna o tak delikatnych rysach, może zabijać z zimną krwią? Przymknęłaś oczy. Czy to oznacza winę, czy po prostu jesteś już śpiąca?"RIGEL REMY ASHDOWN17 lat |14 lutego| dom | rok VII (po wakacjach)Londyn | 1961 czysta krew | pozycja quidditcha | bogata patronus: wilk | bogin: pająki Charakter: bezczelna | zdeterminowana | pewna siebie i swoich poglądów | ucząca się tylko tego, co ją interesuje - do reszty jest praktycznie ignorantką | zachowuje się jakby miała chorobę dwubiegunową | ryzykantka | wyłamująca się z ram tego co należy "Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, wydawało mi się, że śpisz. Leżałaś wówczas na kanapie w pokoju wspólnym [dom]. Ciemne włosy tak idealnie przysłaniały twoją blady twarz, klatka piersiowa unosiła się tak równomiernie, a ręce delikatnie zaciskały szatę na brzuchu. Sprawiałaś wrażenie takiej bezbronnej i słodkiej. Podszedłem bliżej - bezszelestnie. Nie było możliwości, byś od mojego przyjścia do pokoju usłyszała choć jeden dźwięk głośniejszy od mojego spokojnego oddechu. Mimo to, ty wiedziałaś. W jednej chwili otworzyłaś swoje duże oczy i przyjrzałaś mi się uważnie. Podniosłaś się, zabierając swoją książkę ze stolika. Nie zdążyłem się odezwać, choć ty powiedziałaś kilka słów, dotyczących twojej opinii na temat podglądania śpiących kobiet. Zdawało mi się, że dojrzałem na twoich ustach zawadiacki uśmiech, zanim zniknęłaś za drzwiami. Opadłem na kanapę, a kiedy po paru chwilach ktoś wszedł - spytałem o ciebie." Różdżka: czarny bez; rdzeń z włókna serca smoka; 13 cali Przyszła Jasonwidząca | Przyszły Śmierciożerca Historia: Wywody zaczyna się od zdania oczywistego: wiedza jest niezbędna do życia - upiększa je, wzbogaca i sprawia, że chcesz je sobie odebrać. Ale tylko czasami! Jeżeli jesteś na tyle silny - czytaj: naiwnie głupi - będziesz starał się postawić. Wykorzystasz każdą szansę, zdolność i sposobność losu, choć w efekcie tylko się namęczysz, walcząc. Nie, żebym doradzała nie walczyć - bo sama nalezę do dumnej grupy naiwnie głupich. Jestem też niemal pewna, że to wina mojej rodziny. Zostałam wychowana w spokojnej rodzinie - zabawiałam ojca dużymi oczami, które wszędzie za nim biegały; pomagałam mamie - głównie rozsypując wszystkie składniki po całej kuchni; denerwowałam brata zabierając mu różdżkę i bawiąc się nią z psem; bawiłam się z psem różdżką brata i nadmiernie przytulałam się do mojego wujka, który nie przyzwyczajony do tego nie wiedział co robić. Stał głównie jak słup soli w jednym miejscu - sztywny i niepewny, nim wracał mu kontakt z rzeczywistością i podnosił mnie z ziemi podrzucając kilkukrotnie. Wyszłam z pokoju podchodząc do balustrady i już chciałam zbiec po schodach, kiedy usłyszałam głos wujka, który rozmawiał z jakąś kobietą. Nie lubił, jak mu się przeszkadzało, więc zatrzymałam się w pół kroku i usiadłam na schodku. Mieszkałam z wujem od trzech lat, kiedy to w pożarze zginęli moi rodzice. Mój wujek przyjął mnie i mojego brata pod swój dach. - Zginęli, bo się sprzeciwili. - Usłyszałam kobiecy głos. Może to moja wrodzona ciekawość, albo bycie wścibską, ale musiałam to sprawdzić. Wolno przesuwałam się w dół na następne schodki, a kiedy byłam dostatecznie nisko, by przez uchylone drzwi zobaczyć posturę kobiety o długich blond włosach, która obecnie przyglądała się dużemu obrazowi nad kominkiem - chwyciłam się drążków poręczy i zacisnęłam mocniej wargi. - To była moja wina. - głos wuja dobiegał z wnętrza pokoju, ale nie byłam w stanie go dostrzec. - To nie była twoja wina. - Kobieta gwałtownie odwróciła się od obrazu unosząc wyżej podbródek. - Zrobiłeś co mogłeś. Przeszłości nie zmienisz. Możesz wpłynąć tylko na przyszłość. - Kobieta zrobiła krótką pauzę, po czym dodała. - Jak ci idzie? - Muszę zrobić wszystko, by Rigel i Rafael dobrze wybrali, bo inaczej podzielą los rodziców. Jak może mi iść? Odwróciłam się tyłem do drzwi i plecami oparłam o drążki.
"Kiedy się spodziewam, że zaczniesz się śmiać, ty patrzysz na mnie wzrokiem poważnym, niemal przeszywającym, za to gdy uważam, że zaraz zbesztasz mnie słowami jadowitymi, niczym żmija - ty uśmiechasz się tak delikatnie, ni to jak anioł, ni jakaś nimfa. Czy to twoja gra? Wiesz... słyszałem, że nie jesteś normalna, ba! mówią, że jesteś szalona." Wygląd: Drobnej budowy dziewczyna o brązowych włosach sięgających do łopatek. Usta jej prawie zawsze rozciągnięte są w uśmiechu - niekoniecznie tym radosnym. Jej oczy są duże, o barwie kobaltu. Ma metr sześćdziesiąt trzy. Pomimo niewielkiego wzrostu jej nogi sprawiają wrażenie długich. Przymknęłam na chwilę oczy, jeszcze raz przesuwając dłonią po obolałym ramieniu. No dobrze, więc wsuwanie się między zawodnika a Tłuczek, trzymając kij przyciśnięty do klatki piersiowej, jako jedyną osłonę, to nie jest dobry pomysł. Okej, naprawdę zrozumiałam, kiedy przez dobrych kilka chwil miałam nie mały problem z oddechem. Z drugiej strony miałam do wyboru to, albo pozwolenie, by piłka uderzyła w ścigającego, przez co nie mógłby trafić w obręcz i ponad połowa widownie nie wyłaby ze szczęścia. - Żyjesz? - A bo to pierwszy raz próbują mnie zabić? - Uniosłam brew patrząc na tegoż ścigającego, na co on rozejrzał się po boisku. - Ja górą, ty z prawej? - Rzucił; ten znak zapytania dodając zapewne tylko z grzeczności, bo taktykę między nami mieliśmy dość ścisło opracowaną. Skinęłam tylko głową, po czym przyciągnęłam się do miotły, lekko pociągając jej końcówkę do góry. Powoli, jakby z obawą, odsunęłam dłoń od klatki piersiowe, by następnie podlecieć z prawej strony ścigającego, który znów miał w rękach Kafel. Wyprostowałam miotłę, po czym puściłam ją i stanęłam na niej, lekko uginając nogi i nieznacznie przyspieszając. Podleciałam bliżej chłopaka, akurat w chwili, gdy zbliżał się i Tłuczek. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nawet nie jeden. Na siadanie było chyba za późno. W ostatnim momencie podskoczyłam do góry, podczas gdy ta - sporej wielkości - piłka przeleciała między mną a miotłą. Nerwowo zamachałam rękami łapiąc równowagę. I po co, skoro zaraz nadleciał drugi tłuczek, który odbiłam z taką siłą, że i tak spadłam? Przywołałam do siebie miotłę chcąc złapać się obydwoma rękami, by odkryć, że jedna z moich kończyn ma własne plany i najwyraźniej wyjechała na urlop. No, albo jak kto wolał - została złamana. Podciągałam się na jednej ręce, ale nawet ja - małpiatka, chodząc po drzewach w każdej wolnej chwili - nie byłam w stanie wrócić na miotłę z pomocą jedynie jednej ręki. Zamachałam więc jedynie nogami w powietrzu zastanawiając się jak długo się utrzymam. - Ashdown, ty zwracasz na siebie uwagę nawet bez stania na miotle. - Rozbawianiem tylko sprawisz, że szybciej spadnę, a kto ci wtedy będzie osłaniał facjatę? - spytałam stosunkowo grzecznie, jak na fakt, że palce zaczynały mi się ześlizgiwać z miotły. - Czy ty mnie prosisz o pomoc? Więc tak, z całą pewnością - mimo złamanej ręki - byłam dzieckiem szczęścia. [/justify] SUMy: Transmutacja (Z), Zaklęć (W), Eliksirów (W), Astronomia (W), Obrony Przed Czarną Magią (W), zielarstwa (N), historii magi (P), Starożytne Runy (W), Numerologia (W), Wróżbiarstwo (Z) "Zauważyłem, że za każdym razem, gdy patrzę w twoje oczy, mają one inny kolor. Zawsze ukrywasz te prawdziwe, czy zdarzyło mi się może je ujrzeć, choć jeden raz? Nie jesteś fałszywa, ty po prostu wiesz, że nic nie równa się ze złem, jakie wyrządzić może ludzka władza nad czyimś strachem."Dodatkowe:
*Posiada tatuaż motyla na karku *W wolnych chwilach czyta książki z eliksirami i zaklęciami, trenuje quidditcha albo chodzi po szkole nucąc piosenki.
"Mam już dość. Miesiące spędzone nad twoim portretem psychologicznym. Wszystko po to, by marnować tu z tobą swój czas i swoją energię. Nie żyjesz. Jesteś martwym punktem inaczej coś byś zrobiła, po za głupimi uśmieszkami. Nie dociera do ciebie, gdzie jesteś? Co mogę z tobą zrobić? To zabawne. Zachowujesz się, jakbyś miała przyjaciół. Wsparcie. Podczas gdy tak naprawdę jesteś zdana na siebie. Nikogo nie zdziwi, że znikniesz, bo nikogo nie dopuszczasz do siebie na tyle blisko. Jesteś sama, bo tego chcesz. Bezbronna, słodka Rigel... Chwila... co ty robisz? Nie podnoś się. Nie możesz... Patrzysz na mnie wzrokiem, niczym psychopatka. Chcesz mnie przerazić? Nie uda ci się. Twoje ocieranie kciukiem kącika ust, gdzie cię uderzyłem... nie przemawia do mnie. Jestem ponad tobą, jestem..."
"... Martwy."Ładnie bym prosiła o przyjęcie do Ravenclaw, albo Slytherinu. |
|