Młoda kobieta zastygła przed drzwiami gabinetu z gestem mającym dać do zrozumienia przechodniom, iż miała właśnie zamiar zapukać. Stała tak przez dłuższy okres czasu, kiedy wreszcie zdała sobie sprawę, że jest Ślizgonką i robi z siebie pośmiewisko. Zapukała trzy razy energicznie do drzwi, a gdy usłyszała przez drzwi pozwolenie na wejście, otworzyła je szybko i wkroczyła dumnie do środka. Wcześniej wygładzając oczywiście swoje ubranie. Uczennica powinna wyglądać schludnie, a jako, że właśnie była po lekcjach, postanowiła przyjść w nieco mniej formalnym stroju.
- Witam, panie profesorze. - powitała go z należytym szacunkiem i lekkim skinieniem głowy. Matka zawsze ją uczyła, że tak należy właśnie witać osoby starsze. Po ostatniej lekcji OPCM uznała, że ich profesor w pełni na ten szacunek zasługuje. Mimo, że pewna uczennica trochę go ośmieszyła, to w oczach Scarlett wcale nie stracił swojego autorytetu. - Ja przybyłam w związku z ostatnią lekcją. Może pan nie pamiętać mojego nazwiska. To oczywiście... Nie popisałam się żadnymi specjalnymi umiejętnościami. - powiedziała ponuro i spuściła głowę. Taki wstyd! A chciała udowodnić, że ona też potrafi. Zbliżyła się do biurka, gdzie profesor właśnie urzędował i spojrzała mu prosto w oczy.
- Mógłby pan mi pomóc z tym boginem? Wiem, że zawaliłam, ale jeśli tego nie naprawię, to jak poradzę sobie na koniec roku? Jestem w ostatniej klasie i nie chcę skończyć z byle jakimi ocenami. - oświadczyła stanowczo i z pełną determinacją. Była gotowa spędzić tutaj nawet kilka godzin, aby dojść na sam szczyt. - Poza tym mój honor bardzo ucierpiał i nie chcę, aby ponownie został zbrukany.
Wierciła swoim bystrym wzrokiem swojego nauczyciela. Wiedziała, że na pewno łatwo nie ulegnie, lecz jeżeli tylko się postara, może jej pomóc. Wierzyła w niego i jego kompetencje.