Pokiwała głową, czując jak serce lekko jej się ściska.
- Tak. I nie wiem jakim cudem jeszcze nie rozpadłeś się na milion kawałków. Ja już tęsknie za Hogwartem mimo, że mam przed sobą jeszcze rok - westchnęła. Rozejrzała się wokół i dostrzegła pomost na jeziorze. - Chodźmy tam! - zawołała radośniej, ciągnąc go w stronę pomostu.

Reid pojawił się na imprezce Jessi. Szkoda, że sowa przyniosła mu zaproszenia tak późno inaczej pojawiłby się tutaj wcześniej. No i może byłby jeszcze trzeźwy. Póki co tylko mieszało mu się przed oczami, ale był świadomy swoich czynów, więc było okej. Stanął sobie gdzieś w tłumie mając nadzieję, że spotka organizatorkę tej imprezy. W końcu miał nienapoczętą ognistą whisky, i tak będzie w złym stanie po całym absyncie. Szybko pożałował, że nie przyszedł z nikim do towarzystwa. Miał wrażenie, że ludzie już poznajdowali sobie grupki do rozmowy, więc usunął się trochę dalej od tłumu. Może spotka kogoś, może nie. To się zobaczy.

Jessi skończyła śpiewać i ukłoniła się nisko ukazując przy tym wszystkie swoje zęby w szerokim uśmiechu ! Cieszyła się że ludzie zaczęli się bawić tak też poprosiła zespół i jakąś sprzyjającą tańcom melodię i zeszła ze sceny. Podeszła do ławy z napojami i wzięła do ręki kieliszek wina.
Rozejrzała się po terenie i stwierdziła że w sumie to poczeka aż ktoś sam do niej podejdzie, miała zamiar dobrze się bawić nawet jeśli jej chłopak miał się nie zjawić ! W końcu była otoczona przez przyjaciół i bliższych i dalszych znajomych więc na pewno nie zabraknie jej kompana do zabawy !

Oo! Jessi skończyła śpiewać. No tak, ale musiała iść w przeciwnym kidrunku do niego, prawda? No to... do dzieła. Zaczął się przeciskać przez tłum od czasu do czasu przepraszając kogoś za potrącenie, albo nadepnięcie na stopę. Gdy w końcu znalazł się przy dziewczynie uśmiechnął się szeroko. No dobra. Nie było AŻ tak ciężko jak przypuszczał. Najwyżej będzie miał siniaka, ale dwa. Ewentualnie dziesięć. Pocałował organizatorkę w policzek. Mogło to wskazywać na to, że nie był do końca trzeźwy.
-Hej! Dawnośmy się nie widzieli. - powiedział uśmiechając się przyjaźnie.

Dziewczyna wtuliła się w chłopaka i uśmiechnęła. Patrzyła wesoło na występ dziewczyny, a kiedy ten dobiegł końca zaklaskała w dłonie uśmiechając się wesoło. Odwróciła do Alexa i spojrzała na jezioro. - Są łódki i ja niestety średni dobrze pływam.- poruszyła ramionami.

Uśmiechnął się tajemniczo. W łódkach też może być bardzo ładnie. Popatrzył jak dziewczyna schodzi ze sceny. I nagle powrócił wzrokiem do swojej partnerki. Więc zabawa się zaczynała. Trzeba było trochę rozruszać tą imprezę. On i jego brat razem by dali radę, ale go tu zabrakło.
- pływać najlepiej się uczy kiedy się topi. No nie żebym miał zamiar cię utopić czy coś w tym rodzaju.- no tak. Trudno było przyznać, że chciałby zobaczyć dziewczynę w jeziorze, a krócej mówiąc mokrą. To przecież nie były codzienne widoki! Jeszcze przecież nie jest za późno. Jeszcze na pewno nie jest za późno! Tyle czasu mają przed sobą.

Do Shiry:

- Taaa. No dobrze, chodźmy.-wszedł razem z nią na drewniany pomost dochodząc do jego końca i spoglądając na rozległe jezioro przed nimi.- Fajnie tu.-skomentował zapatrzywszy się na rozciągający się przed nimi zbiornik z woda.

Shira weszła na pomost. Przeszli prawie na sam koniec.
- No fajnie - przyznała. Zrobiło się już trochę później. Na horyzoncie widać było jeszcze zachodzące słonce, ale niewyraźny księzyc też już wyjrzał, starając się rozlać wokół lekką srebrną poświatę. Shira przysiadła na pomoście. Po chwili zastanowienia zdjęła buty i podciągając trochę nogawki zanurzyła stopy w wodzie. Woda była przyjemnie chłodna i Shira ruszała lekko nogami patrząc jak na wodzie robią się kółka.
- Chodź, patrz jak przyjemnie - roześmiała się. - Mam nadzieję, że wielkiej kałamarnicy tu nie ma - zażartowała, wspominając hogwarckie tereny. Odchyliła się do tyłu, opierając na dłoniach. Zamknęła oczy i odchyliła głowę, uśmiechając się. Wakacje jednak są fajne.

-Chodź.- złapał go za dłoń splatając z nim palce udając się w kierunku łódek. Przejażdżka nimi mogła być bardzo fajna i to spodobało się Ari. - Wsiadaj- uśmiechnęła się do chłopaka. Nigdy nie pływała łódką ale kiedy wsiadła do niej od razu usadowiła się i chwyciła za jedno z wioseł. - Razem popływajmy sobie co?- odgarnęła delikatnie chłopakowi włosy z czoła.

Jessi nie zdążyła upić więcej jak dwa łyki ze swojego kieliszka gdy przy niej zjawił się Alexander.
- Hej miło cię widzieć. Jak się bawisz? - zapytała witając się z chłopakiem.
- Mam nadzieję że będziesz mi towarzyszył w opróżnianiu kolejnych kieliszków. - zapytała ze śmiechem obserwując bawiących się ludzi.

Uśmiechnął się do niej promiennie. No cóż, trafiła niczym strzelec wyborowy. Chyba żaden Rosjnin nie odmówi picia i to w dodatku z piękną dziewczyną. W razie czegoś, to może ją pozbierać, bo głowę miał mocną. Mógł pić za trzech, albo coś w tym stylu. Posłał jej uroczy uśmiech i nalał sobie alkoholu do szklanki. Sam nie wiedział czego sobie wlał,bo zajęty był rozglądaniem się po ludziach.
-Wyszła Ci dobra impreza. - powiedział kiwając głową i upił kilka łyków trunku. Uuu mocne.

Bez nerwów kto jak kto ale Jessi głowę ma a do tego była u siebie więc problemu z dotarciem do łózka raczej mieć nie będzie miała.
Patrzyła jak Alex nalewa sobie do szklanki mugolskiej wódki i wypija! Aż sama Jessi się skrzywiła ! On to musiał mieć wprawę w piciu skoro tak szklanę wódki wychylił !
Jessi upiła ze swojego kieliszka - No takie było zamierzenie żeby była dobra. Cieszę się że mi wyszło. - odparła z uśmiechem.

Lily kiedy dowiedziała się imprezie, wiedziała, że MUSI się zjawić. Inaczej pewnie Jessi własnoręcznie by ją udusiła i nie dała spokoju. Zresztą zaczynały się wakacje, dlaczego miałaby się nie rozerwać i nie spędzić czasu ze znajomymi? W końcu po wakacjach długo ich nie zobaczy, wiedziała, że będzie tęsknić. Zastanawiała jak się ubrać, przede wszystkim nie była pewna czy jej sukienka nie jest za krótka. Spytała o to Jamesa, ale nadal nie była przekonana. W końcu jednak ją ubrała i wyglądała tak i miała rozpuszczone rude loki. Przyszła razem z Jamesem.
- Hej Jessi!

- Lilkaaaa !!! James !!! - z ust Jessi wyrwał się niekontrolowany pisk ! Już myślała że Lily i James wcale się nie zjawią a tutaj taka niespodzianka !
Zerwała się na równe nogi zapominając że przecież postawiła kieliszek obok siebie na ławce!
Kieliszek z brzdękiem upadł na trawę i cała jego zawartość się wylała ! Kto by się przejmował takimi szczegółami???
Rzuciła się przyjaciołom na szyję co spowodowało że cała trójka klapnęła tyłkami na ziemię.
Jessi wybuchła głośnym śmiechem.
- Lily piękna sukienka ! - stwierdziła Jessi z uznaniem po czym pozbierała się z ziemi.
- Chodźcie właśnie zaczynamy pić ! Nie wspomnę o tym że przegapiliście mój występ ale wiem że to wina Jamesa pewnie nie mógł się uporać z fryzurą. - wytknęła język i pociągnęła przyjaciół na ławkę na której przed chwilą siedziała.

Uśmiechnął się do dziewczyny i wlazł na łódkę, a ta zaczęła się kołysać. Miał nadzieję, że była stabilna i nie rozwali się tak szybko pod nim! Różnie to bywało. Spojrzał na nią tajemniczo. Miał jednakże nadzieję, że wie co robi i umie tym sterować bo nigdy czegoś takiego nie robił. Pocałował ją jeszcze raz i uśmiechnął się.
- mi tam się nigdzie nie spieszy. Mamy całą noc przed sobą.- przybliżył się bliżej i objął ją w pasie. Był pewien, że nic nie będzie miała przeciwko.
- lubisz mnie?

Pisnęła kiedy łódka poczęła się kołysać. - Nie ruszaj się zbytnio,bo się przewrócimy.-zaśmiała się. Prawda była tak,że nie miała zbytniego pojęcia jak się tym steruje i jak pływa na tym. Widziała kilka filmów w telewizji i to tyle w tej kwestii. Chyba więc lepiej nie mówić o tym Alexowi, tak to zdecydowanie dobry pomysł. Zamiast za to poczęła gładzić chłopaka po dłoni,która obejmowała ją w pasie,delikatnie się wygięła i pocałowała go namiętnie w usta.- Nie, ja Cie kocham.- patrzyła w jego oczy.

Reid chwilę siedział na imprezie. Liczył, że spotka kogoś znajomego, ale cóż... Niezbyt wypaliło. Kilka razy próbował podejść do Jessi, ale ciągle ktoś się z nią witał, ktoś z nią rozmawiał. Nie chciał być niegrzeczny. Tak więc siedział sobie gdzieś, raz na jakiś czas bawiąc się w Irytka. To komuś odleciał kapelusz, to wiaterek zaczął dmuchać w sukienki panien, to jakiś kieliszek pękł. Szybko taka zabawa mu zbrzydła. A humor i tak miał okropny. Kilka razy pokręcił się przy drinkach upijając co lepszą wódkę lub wino. Szybko zrozumiał, że przebywanie w tłumie niczego nie zmieni. Powoli obszedł dworek i podszedł do ulicy. Różdżka zamajaczyła nad nią i po chwili chłopak zniknął w Błędnym Rycerzu.

/zt

James razem z Lily ledwo przekroczył... no cóż, może nie tyle próg, co granicę imprezy, a już leżał na ziemi w objęciach jakiegoś ruchliwego stworzonka, które poprzedziło swój atak głośnym okrzykiem. Wybuchnął śmiechem, kiedy zdołał się wyprostować.
- Hej, Jessi! Po tym powitaniu stwierdzam, że jesteśmy gośćmi honorowymi - uśmiechnął się łobuzersko. Wstał razem z Lily i Jessi, rozglądając się wokół. Było naprawde sporo osób i zdawało się, że impreza się rozkręciła.
- O, wypraszam sobie! - zaperzył się, a jego ręką mimowolnie powędrowała do włosów. - Zapytaj Lily ile sukienek przymierzyła tego wieczora to nie będzie potrafiła dać Ci odpowiedzi, która ograniczałaby się do dwucyfrowej liczby - szturchnął Lily, uśmiechając się do niej szeroko. - Jess, poczęstuj gości jakąś Ognistą, co z Ciebie za gospodyni - zaczął się z nią droczyć. - Skoro przegapiliśmy Twój występ to mam nadzieję - podkreślił - że zaśpiewasz coś specjalnie dla nas, no nie, Evans? - wyciągnął obie ręce i wzburzył im fryzury. Roześmiał się, wiedząc, że właśnie naraził się na gniew dwóch temperamentnych dziewczyn.
- A gdzie reszta? Luniak, Syriusz, Peter...? - uściślił, rozlgądając się, nie mogąc nigdzie dostrzec restzy Huncwotów.

Nagle na niebie można było zobaczyć niezwykłą karawanę. No, może karawana to zbyt duże słowo, ale jego dziwności nie można odmówić. Otóż pojawiły się tam trzy ciemne kropki - jedna naprawdę duża i dwie niewielkie obok. Zmierzały one z dość dużą prędkością w kierunku siedziby rodziny Mall. Dopiero po chwili, gdy się zbliżyły, można było w pełni zobaczyć czym to było. Otóż... dwa małe punkty to były dwie sowy, w których można było rozpoznać Janiego i Stephano. Zaś ta duża... to byli Felix i Elias, w tym ten drugi niosący tego pierwszego w formie sokoła. Po chwili wylądowali na krawędzi polany, zaś Fin zmienił się z powrotem w swoją ludzką, ćwierćwilowatą postać. Pocierał przy tym kark, obolały od długotrwałego noszenia.
-Nie spodziewaj się, że to się kiedyś powtórzy, Pewds - powiedział do Felixa, mówiąc do niego pseudonimem, znanym co poniektórym. Rozejrzał się, i póki co zobaczył w większości osobników młodych.
-Cóż... pewnie będę się zbierać. Wątpię, by obecność nauczyciela została dobrze przyjęta, albo nie rozwaliła imprezy - powiedział z lekkim bólem serca. Dalej mu było szkoda, że stał się tak odległy dla większości uczniów tylko dlatego, że był on trzy-cztery lata starszy i był praktykantem. Przecież był podobny do nich...

Felix, uśmiechając się wesoło, zsiadł z barków Eliasa, czekając aż ten zmieni się z powrotem w swoją osobę. Wiedział, że takie wykorzystywanie umiejętności przyjaciela było lekkim nadużyciem... ale co mu szkodzi. Najwyżej znowu jeden dźgnie drugiego różdżką i będzie on musiał przez dzień być fretką albo innym pieruństwem. I przypuszczalnie to on, Felix, tak skończy.
-Nie przesadzaj, Elias. Może nikt się nie obrazi... zresztą, spora ilość z tu obecnych w ogóle cię nie kojarzy, tak że czym się martwisz? Tylko sobie nabijesz trochę punktów! - powiedział ze śmiechem młody Szwed, uderzając z zamachu towarzysza w ramię. Plaśnięcie pewnie było słyszalne, ale znał możliwości Fina, był on dosyć odporny na ból. Westchnął lekko, po czym spojrzał na imprezę. Zapowiadało się ciekawie... musiał tylko najpierw pokazać się Jessi, że jest obecny.
-Elias, to jak?

Spojrzał na Jess. Wow. Ta to była szybka. Zaśmiał się i zauważył do kogo pobiegła i kogo prowadziła w jego stronę. Zdążył jeszcze usłyszeć strzępek ich rozmowy. No cóż... wstał, bo tego wymagała kultura osobista.
-Hej wam. - powitał ich i uśmiechnął się do nich. Wzrok jedna przeniósł na Jess.
-Zawsze możesz śpiewać, a ja mogę grać, żebyś nie płakała, że nie masz do czego śpiewać. - puścił jej oczko i upił kilka łyków swojego trunku. Wzrok zaczął mu się lekko rozmywać, ale mimo to wyciągnął rękę do Lily, bo prawda jest taka, że kobiety wita się pierwsze.

Milka uśmiechnęła się do Shiry, po czym odeszła w kąt obserwując, co się dzieje, jak i słuchając śpiewu Jessi. Trzeba przyznać, że umiała śpiewać. Zrobiła jej kilka zdjęć, po czym skupiła się na gościach. Przyjęcie niczym większym się nie różni od pozostałych. Goście, muzyka, jedzenie, zabawa. Uśmiechała się do nowo przybyłych szukając kogoś, czy jakąś ciekawą okazję do złapania w swych obiektywie.
niestety niczego ciekawego nie zaobserwowała, a na dodatek stwierdziła, że musi iść, bo już się tu trochę zasiedziała, a powiedziała wujkowi, ze wróci szybko. Jako że była w ukryciu, szybko w cieniu przeniknęła i kierując się do Błędnego Rycerza, opuściła imprezę.

z/t

Zobaczyła przewagę gryfonów, co ją zniechęciło do dalszej zabawy..Oraz parki na lewo i prawo..Uniosła się ze swojego miejsca, popatrzyła na Jessi i skierowała się do wyjścia z jej domu..Machnęła różdżką i wróciła błędnym rycerzem do swojej posiadłości..Nastrój je szybko minął tak jak się pojawił..Pokręciła głową innym razem się z nią spotka i opowie jej o wszystkim, co się u niej ostatnio wydarzyło.

z/t

Chwyciła butelkę Ognistej i cztery szklanki po czym nalała dla siebie,Lilki, Jamesa i Alexa.
- Pijcie moje zdrowie i nic się nie martwcie jeszcze wam zaśpiewam. - puściła oczko przyjaciołom i napiła się.
- Cóż Syriusz gdzieś się tu kręci, Petera nie widziałam a Remus... - spojrzała wymownie na księżyc po czym dodała - ... rozchorował się i wolał nie kichać na moich gości wiesz jaki on jest. Przysłał mi sowę. - wiedziała że James szybko rozszyfruje dla czego Luniaka nie ma z nimi a przy okazji nikt z tutaj obecnych nie będzie niczego podejrzewać.
- Ej co to jest ? - wskazała na niebo, pojawił się tam jakiś dziwny kształt który zbliżał się w ich stronę jak się po chwili okazało był to Felix oraz pan praktykant Elias. Miło że wpadli! Zamachała aby przyciągnąć ich uwagę, miała nadzieję że dołączą się do zbiorowej popijawy którą Jessi właśnie planowała rozpocząć ! Chyba że mieli zamiar przyłączyć się do tych wszędobylskich parek które widać było dobrze się bawiły w swoim własnym towarzystwie co cieszyło dziewczynę.

Czyżby dziewczyna nie umiała pływać? Może mu tylko się tak zdawało! Naprawdę musiał być głupi by tak myśleć. No bo przecież chyba by go nie zaciągnęła na łódkę gdyby nie umiała, prawda? To było istne szaleństwo. Starał się nie ruszać, ale miałby się niby stać? Kucnął sobie delikatnie i pozwolił na to by dziewczyna zrobiła to samo. Pogładził ją delikatnie po włosach.
- I tak cię bardziej kocham, skarbie. Co powiesz na to żebyśmy się gdzieś przynieśli?- nie miał nic złego na myśli. Tylko zauważył, że kilka osób zniknęło. Czyżby zabawa już miał się nie rozkręcić?