Chloé drgnęła, kiedy ciężka torba, która wcale na taką nie wyglądała, upadła na podłogę. Dziewczyna uśmiechnęła się i spojrzała na przyjaciółkę.
- Widzę, że zaklęcie zmniejszająco-zwiększające opanowałaś do perfekcji - powiedziała z lekkim podziwem w głowie. Wielu osobom udaje się tylko nieco rozerzyć przestrzeń w torbie, a bagaż Rose z pewnością zmieścił z dziecięć razy więcej rzeczy niż na to wyglądał. Miała zamiar przenieść torbę Rose do pokoju, ale machnęła na to ręką. Zrobi to później, a na razie znalazły się w kuchni. Chloé nastawiła wodę na herbatę i przygotowała dwa duże kubki.
- Zwykła czy owocowa? - zapytała, przerywając grzebanie w szafkach i odwróciła się do Rose z pytającym wzrokiem. Gdy uzyskała odpowiedź wsypała herbatę do kubków i w oczekiwaniu na wodę usiadła przy stole na przeciwko przyjaciółki. Popatrzyła ze współczuciem jak drżą jej palce. Musiało być jej niezmiernie ciężko i Chloé całym sercem chciała jej pomóc i pocieszyć. Pokręciła głową z dezaprobatą, słyszać jej kolejne przeprosiny.
- Jeszcze raz to usłyszę, a wyrzucę Cię za drzwi! - zażartowała, mając nadzieję poprawić tym nieco humor Rose. Powinna się odprężyć, w końcu teraz na jakiś czas była bezpieczna. - Naprawdę nie masz za co przepraszać, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć - zapewniła ją, w jej oczach nie było ani trochę obłudy. Nie wiadomo co musiałoby się stać, żeby Chloé zaczęła być fałszywa i to w stosunku do swoich przyjaciół. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że Rose swoja obecnością mogłaby sprowadzić niebezpieczeństwo i na nią, gdyby któryś z wrogów dowiedział się, gdzie przebywa uciekinierka. Dziewczyna zawsze pomogłaby bliskim, choćby było to śmiertelnie niebezpieczne. Zresztą chyba nie była takim tchórzem, skoro dołączyła do Zakonu Feniksa i zdawała sobie sprawę, że zadania raczej nie będą zbyt przyjemne i bezpieczne.
Pokiwała głową ze zrozumieniem i westchnęła. Więc jednak jej przypuszczenia się potwierdziły.
- Nie wiem co tym ludziom przeszkadza w spokoju w świecie... - pokręciła głową. Po co jakieś wojny, walki? Nękania? - Najważniejsze, że udało Ci się uciec i cieszę się, że przyszłaś do mnie - uścisnęła jej dłoń ponad stołem. - Tutaj będziesz bezpieczna, więc nakazuję Ci zostać u mnie jak długo się da - dziewczyna posłała Rose szeroki uśmiech. Nie dodała "aż do czasu, kiedy śmierciożercom jednak uda się Ciebie znaleźć", miały już zbyt dużo zmartwień, żeby martwić się na przyszłość.
- Przyszli na "rutynową kontrolę", mającą na celu wyłapanie ludzi, którzy nie mają czystej krwi czy mieli jakiś szczególny powód, aby złapać akurat Ciebie? - zapytała. Obstawiała pierwszą opcję, w końcu słyszała, że ostatnimi czasy te "szkodniki" uaktywniły się i uprzykrzały życie osobom z mniej czystą krwią.
Kiwnęła głową.
- Słyszałam, zresztą kto by nie słyszał - westchnęła. - Jakieś pogłoski, plotki... Wiesz o tym coś więcej? - zapytała. Wstała, kiedy woda na herbatę była gotowa i po chwili postawiła na stole dwa parujące kubki z gorącą herbatą.