Ostatnie wydarzenia nieco jej w głowie namieszały, lecz Panna Brown ruszyła dziarskim krokiem na transmutacje. W VI klasie miała z tego W, więc postanowiła się dalej starać!. Przecież szkołe planowała skończyć z dobrymi ocenami. Weszła szybko do klasy i zajęła swoje stałe miejsce.
-Dzień Dobry Pani Profesor!-rzuciła gdzieś w przestrzeń i wyłożyła wszystko na ławkę. Pufek wyskoczył jej z kieszeni i położył się na podręczniku, co wyglądało teraz zabawnie jak jakiś futrzasty dodatek do podręcznika. Podsunęła mu miseczkę z drobno pokrojonymi owocami by nie jadł tylko ciągle groszku. Uśmiechnęła się lekko i westchnęła czekając cierpliwie na początek lekcji. Stworzenie poczuło owoce i zeszło z książki zajmując się jedzeniem.

Transmutacja! Nie ma nic gorszego, był to przedmiot z którego Panna Mall była kompletnym beztalenciem.
No może nie była to zupełnie kwestia talentu bo gdyby tego jej brakowało nie udało by się jej opanować umiejętności animagii którą mogła się pochwalić ale przyznać trzeba że z książką od transmutacjii raczej nikt nigdy Jessi nie widział, ba nawet i na zajęciach pojawiała się niezbyt systematycznie. Od zawsze McGonagall powtarzała że gdyby nie była tak leniwa to miała by z pewnością co najmniej PO.
Nie można być ze wszystkiego dobrym prawda? Tej zasady trzymała się Jessi i chociaż Remus nie raz i nie dwa próbował namówić ją do nauki tego przedmiotu ona uparcie odmawiała twierdząc że jest to nudne, trudne i sprawia w jej mózgu coś na kształt silnego bólu którego nie można prowokować bo może być szkodliwy.
Mall weszła do klasy ociągając się z lekka do tego idąc z obstawą w postaci Ignisa siedzącego jej na ramieniu. Nie dała by rady przeżyć tych zajęć bez wsparcia. A może zabrała ognika licząc na to że ten postanowi wywinąć jakiś numer i szanowna Minewra wyrzuci ją za drzwi? Nigdy nie wiadomo.
W klasie była tylko jedna osoba.
- Panna Brown jak zawsze na posterunku. - powiedziała z uśmiechem cmokając przelotnie przyjaciółkę na powitanie w policzek i zajmują swoje miejsce.
-Co słychać?- zapytała wyjmując z torebki pergamin, pióro i podręcznik.

To nie było takie łatwe trafić do klasy, gdzie odbywały się zajęcia z transmutacji. Po długiej przerwie, musiał przyznać, że niektóre drogi po zamku zatarły mu się w pamięci. Głupio było jednak pytać o położenie sali skoro był w najwyższej klasie. Metodą prób i błędów trafił jednak w odpowiednie miejsce. Przedmiot sam w sobie nie był dla niego przesadnie straszny, ale nie był jego zapalonym zwolennikiem. Lubił i tolerował bez większych fajerwerków.
-Cześć wszystkim - wszedł do sali swobodnym krokiem kierując się w stronę wolnego miejsca przy oknie. Nie oczekiwał, że ktoś odpowie mu na powitanie, które rzucił w kierunku tych, którzy znajdowali się już w pomieszczeniu niezależnie od tego czy ich znał bądź czy go lubili. Odrobina uprzejmości w końcu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Najwyżej rzucą w jego stronę kilka kąśliwych uwag, nic nadzwyczaj strasznego.

Tempest po długiej przerwie od wszystkiego postanowiła wziąć się w garść i naprawić wszystko, co zepsuła pięknego w swoim cudownym, gryfońskim życiu.
Uśmiechnęła się do siebie pod nosem i sprawdziła z planem, co ma. Transmutacja. Cudownie, w sumie nic nie jest tak dobre jak przetransutowanie czegoś w coś ciekawego.
-Witam, witam i o zdrowie pytam.- przywitała się wesoło spoglądając w stronę Jessi i Sofie. Przestała mieć nawet już pretensje do ślizgonki, o to, że jest ślizgonką. Jednak dalej podejrzewała ją o kontakty ze Śmierciożercami, a nawet o bycie jedną z nich. W końcu dziewczyna z dobrego rodu, czystego na dodatek.
Mająca niewinną twarzyczkę, ale jednak w jej oczach coś się czaiło. Jakaś złość, ciemność, jakby chęć zemsty albo mordu. Nie wiedziała, co to jest dokładnie. Miała jednak nadzieję, że nie będzie to nigdy dotyczyło jej, ewentualnie jej przyjaciół.
Nie siadała obok Mall i Brown. Skierowała się na środek sali, wyciągnęła swoje książki, pergaminy oraz próby. Musiała przygotować się do zajęć .
Ostatnio chyba podpadła wszystkim, a przecież chciała dobrze.
W każdym bądź razie nie będzie mogła już zamykać się tak w sobie, jednak zaginięcie jej brata bardzo ją przytłoczyło. Znowu nie wiedziała, co się z nim dzieje, ani czy w ogóle żyje.

Tym razem powrót do Hogwartu okazał się być dla Elsy znacznie trudniejszy niż było to dotychczas. Nigdy nie miała z tym większych problemów i pomimo tego, że nigdy by się do tego głosno nie przyznała to skrycie lubiła Hogwart i wszystko co było z nim związane.
Jednak tym razem zbyt wiele się wydarzyło w tych starych, zatęchłych murach, aby móc o tym wszystkim tak po prostu zapomnieć i zlekceważyć.
Nigdy nie mogła się nacieszyć widokiem błoni i jeziora, które o każdej porze roku wyglądało zjawisko. Nawet zimą. Lecz tym razem nawet piękne wiodoki nie były dość przekonujące, aby móc do nich wrócić.
Być może jej wielkie oczekiwania i nadzieje, sprawiły, że coś się zmieniło i mimo swoich postanowień, znowu jej nie wyszło - a chyba nic tak bardzo nas nie znęchęca do dalszego działań jak utracone nadzieje.
Nie stała się innym człowiekiem jakim pragnęła być, a wszystko przytłaczało ją tak mocno, że nawet najmniejsze wspomnienie sprawiało jej ból i nie mogła sobie poradzić z natłokiem myśli, które zawsze zalewały ją wtedy kiedy nie powinny mieć miejsca. Tak było i tym razem.
I nawet fakt, że zaczynała się teraz Transmutacja nie oderwało jej głowy od rozmyśleń, a mając na uwadze to, że ostatnio nie mogła się pochwalić swoimi umiejętnościami w tej dziedzinie i musiała brać korepetycje, było wystarczającym powodem na to, aby zachować trzeźwość umysłu.
Leceważąc to jednak, przekroczyłą próg sali, przesuwając wzrokiem po bardziej jak i mniej znajomych twarzach nie zwaracjąc na nich specjalnie większej uwagi bo wszyscy zdawali się jej zlewać w jedną, nic nieznaczącą masę.
Nie chciała wyjść na niegrzęczną więc przywitała się tylko z nauczycielką nieco wypranym z emocji głosem - Dzień Dobry Pani Profesor- krótko i treściwie. Nie czekając jednak na odpowiedź minęła nauczyciela po czym zaczęła szukać wygodnego dla siebie miejsca, gdzieś  gdzie nie będzie za bardzo rzucać się w oczy. Gdy tak owe znalazła, zajęła ławkę prawie na samym końcu sali.

Nerezy miałoby zabraknąć na lekcji transmutacji? Niedoczekanie. Co prawda nie była pierwszą osobą w klasie, lecz pewnie i nie ostatnią. W każdym razie, zawsze starała się znaleźć w sali zanim przyszedł nauczyciel. A jak wiadomo, pani profesor prowadząca te lekcje była surowa i wymagająca. Szczególnie wobec osób, które podchodzili do tematu zbyt lekko, bądź wykazywały się całkowitym brakiem zainteresowania. Raz już miała z tego powodu problemy i od tej pory niezwykle się pilnowała, by znów nie podpaść nauczycielce. Miała świadomość, że pewnie przez to była postrzegana jak lizuska, lecz po prostu nie przepadała za problemami. Wolała wieść spokojny żywot bez nadzwyczajnych rewelacji.
Mruknęła coś na kształt "cześć" przechodząc koło Lucasa i skierowała się na przód sali. Nie miała tak naprawdę wyboru. Jeśli chciała cokolwiek widzieć musiała siedzieć blisko tablicy, bo okulary jak na złość, które właśnie wyciągnęła i wcisnęła na nos, nie zawsże wystarczały. Nie miała dużej wady wzroku, ale była ona wystarczająca do uprzykrzenia życia Krukonce. Teraz ze stoickim spokojem mogła już czekać gotowa do zajęć na rozpoczęcie wykładu.

-Sporo się zmieniło wiesz że Christian odkąd wróciliśmy z walentynek, zmienił nieco nastawienie do mnie?. Tylko że dalej utrzymujemy tradycje typu rzucanie w siebie wrogich spojrzeń, i ciętych ripost niczym rozwścieczone kotki-pokręciła rozbawiona głową i popatrzyła na przyjaciółkę.
-Co do twojego pytania na OPCM, tak to był prezent świąteczny od Mojego Przyjaciela-wskazała uparte różowe stworzenie które sobie podskakiwało w te i wewte na ławce
-Uważaj bo spadniesz!-chwyciła go w dwa palce i posadziła na swojej głowie- Arti zaczął zaplątywać się w jej włosy by potem skoczyć na ramię i ławkę.
-Zwarta i gotowa Kochana-rzekła widząc że sala powoli zapełniała się kolejnymi uczniami.
-U ciebie jak tam?-popatrzyła uważnie i wlepiła spojrzenie w Ignisa
-On jest przeuroczy!, pierwszy raz go widzę co to jest i jak się nazywa-usłyszała coś jak obrażone prychnięcie i wzięła na ręce pufka.
-Mały zazdrośnik z ciebie!, o Pusię to nie jesteś obrażony lubisz ją-potarmosiła mu futerko i usadziła grzecznie na ramieniu by się wtulił.
-Jak myślisz nasz wywiad jeśli kolejny numer się pokaże spodoba się wszystkim? to będzie pierwszy raz gdy go udzielam-szepnęła do Jessi czekając aż Minerwa się pojawi i rozpocznie lekcje. Chwyciła kartkę i ołówek zaczęła szkicować jakiś widoczek zamyślona.
Gdzieś z tyłu usłyszała głos Anarhold i odwróciła się chwilę do niej.
-Witaj witaj a zdrowie dobrze-posłała w jej stronę krótki uśmiech i wróciła do Jessi, szkicując obrazek dalej.
-W czerwcu planuje zrobić swoją osiemnastkę ale nie wiem w jakim miejscu, liczę że mi pomożesz planować imprezę-puściła jej oczko zajmując się konturami.

Jessi pokręciłam głową rozbawiona. - No tak zupełnie jak ja i Wiktor, niby się lubimy ale tak dla zasady rzucamy złośliwościami. - chwała Gryffindorowi że rodzice nie zmuszali Jessi aby wyszła za Wiktora za mąż tak jak Sofie miała pojąć za męża Christiana.
- To Ignis. Błędny ognik. Wiesz wybrał sobie mnie na przyjaciela. - puściła ślizgonce oczko, przecież nie powie jej teraz że przyczepił się do niej jak poszła sobie do zakazanego lasu na spacer, w klasie było już sporo ludzi a nie powinni oni raczej wiedzieć o tego typu praktykach. Gdyby opiekunka Gryffindoru się dowiedziała Mall z pewnością miała by poważne kłopoty i nic by jej nie uratowało.
W klasie pojawiła się Anka - Hej piękna, a wszystko...- Jessi urwała widząc że Tempest nie zajmuje miejsca obok niej, a co to teraz za przedziwne praktyki?
Mall wyciągnęła różdżkę i skierowała ją na krzesło przyjaciółki które błyskawicznie wraz z zasiadającą na nim Anką powędrowało do ławki Mall a za krzesłem oczywiście leżące na ławce rzeczy gryfonki.
- A ty co myślałaś że pozwolę ci siedzieć na tym wygnaniu? - zapytała Ankę z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Wywiad na pewno będzie się podobał, nie musisz się martwić. - puściła Sofie oczko i skinęła na powitanie kolejnej pojawiającej się w klasie osobie.
- Impreza? Właśnie rozmawiasz ze specjalistom od urządzania imprez! Nie mogłaś lepiej trafić. - o tak w organizacji imprez Jessi miała już wprawę więc z pewnością coś wymyśli, szczególnie że miała czas aż do czerwca!

Uniosła rękę i popatrzyła na nauczycielkę.
-W praktyce można zastosować to zaklęcie jeśli jest się na biwaku i nie masz zapałek. Możesz znaleźć jakieś jajko w gnieździe i zmienić je w zapałki by rozpalić ognisko jeśli nie masz przy sobie niczego innego.-powiedziała dokładnie każde zdanie i ułożyła spokojnie dłonie na ławce. Liczyła że to dobra odpowiedź bo nie chciała się zbłaźnić przed psorką.
No nic co będzie to będzie, ale ona by tak zrobiła na swoim biwaku jakby nie chciało jej się użyć zaklęcia Incentio by rozpalić płomień.

Rozmawiały sobie miło gdy nagle Jessi koło swojego ucha usłyszała przeciągłe miaaaaaaałłłłłłłłl no masz ci los, lekcja jeszcze się nie zaczęła a McGonagall już udzielała jej nagany. Bez jaj ok? Lekcja się nie zaczęła to chyba mogły porozmawiać prawda? Jednak nie chcąc narażać się opiekunce swojego domu kolejny raz Mall zamilkła i tylko porozumiewawczo wywróciła oczyma w stronę dziewczyn dając ujście swemu niezadowoleniu z faktu że tak nagle jej przerwano.
I wtedy okazało się że jednak z jajami... profesorka od razu przeszła do rzeczy a przed nią pojawiło się jajko które w mgnieniu oka zamieniło się w puderniczkę! O to Ci praktyczne zastosowanie jaja! Bo na pewno jak na randce zabraknie jej lusterka to będzie miała jajko pod ręką... Nie po to powiększyła dno torebki by nie mieć w niej puderniczki, szczotki i innych rzeczy, ba ona miała tam też przedmioty o wiele większe niż te drobiazgi. I kto mówił że transmutacja jest potrzebna? Nie lepiej użyć zaklęcia accio i przywołać taki drobiazg? Mall wywróciła oczyma. Dla tego nie lubiła transmutacji... Wtedy też padło pytanie o praktyczne zastosowanie tego zaklęcia, wypadało by coś wymyślić bo dodatkowe punkty przecież się przydadzą tak też ręka Mall wystrzeliła w górę, pomysłów to jej nigdy nie brakowało, więc gdy tylko profesorka ze zdziwioną miną że to właśnie ona się zgłasza jako jedna z pierwszych(wyprzedziła ją tylko Sofie ale co się dziwić ślizgonka ciągle randkowała  z książkami- ambitna bestia)  udzieliła jej głosu wypaliła.
- Można by użyć tego zaklęcia do zmiany jajka w niewielki nożyk gdybyśmy byli w kurniku i okazało się że jednak z kur zaplątała sobie nogę w jakiś sznur który potrzeba by przeciąć. Można by też zmienić jajko w lusterko aby podczas randki zobaczyć czy nie popsuła się nam fryzura. - uśmiechnęła się niewinnie choć chciało jej się śmiać. Oczywiście Jessi nie wytłumaczyła co miała  by robić w kurniku ale jeśli profesorka o to zapyta z pewnością coś wymyśli. Fakt był jednak taki że nie miała by po co chodzić do kurnika a nawet jeśli to nie zdecydowała by się na transmutację jaja w nóż a na pewno użyła by po prostu odpowiedniego zaklęcia. Tak samo zmiana jaja w lusterko, prędzej by przywołała jakieś niż szukała jajka by je zmienić w zwierciadło.

Wymyślenie sensownego zastosowania tego zaklęcia wbrew pozorom nie było takie łatwe. Po co transmutować jajko w drobny przedmiot codziennego użytku skoro jest mnóstwo innych bardziej przydatnych zaklęć? Nie warto zamieniać go w broń, bądź inne drobne małe cudo, które z łatwością można sobie przywołać. Odwracał głowę w kierunku każdej osoby, która się wypowiadała. Dla nich również wymyślenie sensownej odpowiedzi nie było takie łatwe. Historie przez nich wymyślane... no cóż, były mocno naciągane i z pewnością szanse na znalezienie się w jednej z nich w rzeczywistym życiu nie było takie łatwe. Osobiście pewnie zamieniłby jajka w dodatkowe galeony, ignorując już sam fakt, że z łatwością wykryto by fałszerstwo, lecz nie podzieli się na głos tą wizją. Po dłuższym zastanowieniu się, podniósł jednak rękę do góry i odezwał się, gdy udzielono mu głosu.
-Możemy również takie jajko zamienić w drobny prezent jak biżuteria, figurka czy inna ozdoba, gdyby się okazało, że zapomnieliśmy o czyichś urodzinach bądź innej uroczystości, a jajko byłoby jedyną rzeczą, którą mieliśmy pod ręką - uśmiechnął się nieznacznie, podając ten przykład trochę żartobliwie. Nauczycielka może nie będzie zbyt szczęśliwa a reakcje w klasie mogą być różne, co do takiego podejścia. Jednak przecież chodzi o wymyślenie przykładu, który spełni zastosowanie zaklęcia, a nie wyrażenie opinii, która wszystkim by pasowała.

Wejście McGonagall było takie typowe, wywołało wręcz lekki uśmiech na twarzy panny Tempest. Jednakże zadanie jakie im dała nie było zbyt łatwe. Jajko zamieniać w jakieś rzeczy? Szczotka do włosów. Tutaj Anka skierowała swoją dłoń w stronę swojej czupryny. Tego dnia zebrała swoje włosy w kucyk. W sumie starała się wyglądać schludnie. Dawno już nie była na zakupach, ale nie przeszkadzało jej to.
Westchnęła cicho i słuchała odpowiedzi poszczególnych uczniów. Wbrew pozorom ich odpowiedzi były dalekie od czarodziejskiej rzeczywistości.
W sumie kto przy sobie ma jajka? Przecież jeśli chodzi o czarodziejów w Hogwarcie to nie mieli raczej z nimi do czynienia. W kuchni pracowały skrzaty, które przyrządzają niesamowite rzeczy. Od zawsze podziwiała te stworzenia. Wszystko przyrządzane było z taką finezją i smakiem, że będzie jej naprawdę żal wyjeżdżać.
Zanotowała na pergaminie wszystkie odpowiedzi i czekała z uwagą na kontynuację zajęć, w końcu według niej praktyka była NAJWAŻNIEJSZA.
Do dzieła!

Wślizgnął się do klasy, nieco spóźniony, liczącą, że nauczycielką go nie zauważy. Zapewne jego nadzieje skończą się jednie na liczeniu, bo każdy chyba wiedział, że McGonagall czujna była zupełnie jak ten kot, w którego się zamieniała... Usiadł w jednej z ławek najbliżej drzwi i powoli wyjął przybory z torby, słuchając co mówią uczniowie. Nie brzmiało specjalnie ciekawie - transmutowanie jajka wydawało się być śmieszne, a tym bardziej przykłady, jakie podawali. Kto wie, a nuż znajomość zaklęcia mu się do czegoś przyda? Czekał więc cierpliwie na właściwą część lekcji, nie wysilając się, żeby zrobić jakiekolwiek notatki.

Kilka dodatkowych punktów dla domu na początek to naprawdę miły akcent. A każdy w końcu się przyda, aby wygrać Puchar domów. Nie mówiąc o tym, że chciałby się jakoś zrehabilitować, za czas swej nieobecności. Spojrzał na jajko przed nim położone. Oj, praktyka nie będzie już taka łatwa. Podwinął rękawy szaty i białej koszuli, którą miał na sobie. Utkwił wzrok w jajku mając w głowie wizję tego, w co chce je zmienić.
-Tuxum aylanti - postarał się wykonać odpowiedni ruch ręką.

The member 'Lucas Hawke' has done the following action : Rzuć kostką

'Gra z MG' :

Jessi uśmiechnęła się szeroko zadowolona ze zdobyciu dodatkowych punktów dla swojego domu w tym momencie McGonagall musiała być niezmiernie dumna w końcu mogła przyznać Mall jakieś punkty a nie tylko je odejmować.
Gryfonka w drodze na obiad stanie sobie przed klepsydrą Gryffindoru by podziwiać swoje 10 punktów!
A póki co dostała jajko. Takie małe, biała, takie piękne.
Do tego profesorka poleciła próbować zaklęcie i opuściła klasę. Taka okazja się więcej nie powtórzy prawda?
- Pssss, pssss.- spróbowała zwrócić na siebie uwagę Anki i Sofie, gdy dziewczyny na nią spojrzały namalowała na swoim jajku uśmiechniętą minkę. Widziała że koleżanki się uśmiechnęły ale to nie miał być koniec.
Jessi wzięła swoje jajko do ręki i uśmiechnęła się szeroko. Chwyciła torebkę i wyciągnęła z niej... Gitarę! Oczy jej świeciły szelmowski. Zaczęła grać melodię
-Ja i mój JJ
u boku po lewej
To układ że hej hej
To ja i mój JJ !- zaczęła śpiewać na początek zupełnie cicho tak że ćwiczące dookoła osoby mogły nawet nie zauważyć że coś się dzieje.
Pod skorupką tą Gryfonów rośnie król
już ząbki mu się rżną że weź go tylko tul
Będzie tylko mój, na wyłączność mój
taak. Oho, patrzcie jaki okrągły.- teraz śpiewała już głośniej na dodatek wskoczyła na swoje krzesło!
-Ja i mój JJ
u boku po lewej
To układ że hej, hej
więc skacz i się śmiej-ej.

Będzie tylko mój
tak wyłącznie tylko móój! - zakończyła swój występ ukłoniła i zeskoczyła z krzesła wrzucając gitarę do torebki.
I zupełnie jak by nic się nie stało chwyciła różdżkę i spróbowała rzucić zaklęcie...

The member 'Jessi Mall' has done the following action : Rzuć kostką

'Gra z MG' :

Tak jak się spodziewał, jego pojawienie się nie umknęło uwadze nauczycielki. Ale co to było dwa punkty? Prawie, że nic. Akurat nudna teoria się skończyła i zaczęli robić coś chociaż odrobinę ciekawego, nie żeby transmutowanie jajka można było nazwać interesującym. Spojrzał na Jessi, kiedy ta za pss-tała, a potem dalej na nią patrzył, kiedy zaczęła grać... Uśmiechnął się pod nosem, wcale nie potrzebny był jej alkohol, żeby wariować, powiedziałby nawet, że teraz wyczyniała jeszcze bardziej niesamowite rzeczy.
W końcu swoją uwagę skupił na zadaniu, machnął różdżką i wypowiedział inkantację, wyobrażająca sobie kałamarz.

The member 'Regulus Black' has done the following action : Rzuć kostką

'Gra z MG' :

Całe szczęście, że nie ją pani profesor wywołała do odpowiedzi, bo po jej ślicznej główce przemykały same mroczne zastosowania biednego, niewinnego jajka. Dla niej to możliwość zamienienia we flakoniki z trucizną, ostre narzędzia albo różne inne niebezpieczne rzeczy. Spodziewała się jednak, że po podzieleniu się takimi wizjami natychmiast zostałaby skierowana do lekarza, albo na jakąś rozmowę dyscyplinującą. Wszystko tylko po to, by sprawdzić czy nie jest potencjalnym mordercą. Machnęła różdżką wypowiadając zaklęcie i wyobrażając sobie szklany, pusty flakonik.

The member 'Nereza Scoliari' has done the following action : Rzuć kostką

'Gra z MG' :