Z uśmiechem satysfakcji patrzył jak wyraz twarzy Filcha ze złego i niezadowolonego, zmienia się w furiata. Nie podobało mu się tylko, że tak pochopnie go oceniał, ale co on ma do gadania? Takie nic, zero. - O ile pan nie zrobi tego wcześniej, wydzierając się na pół sali - odparł starając się powstrzymać śmiech. Nie zamierzał nikomu o tym mówić, gdyby chciał, zrobiłby to już dawno. Taki Filch niczym mu nie przeszkadzał, by go demaskować, ale za to drwić z niego mógł.
Poczuł szarpnięcie i miał niemal wrażenie, że ramię zostało mu wręcz wyrwane ze stawu, a zaraz potem poczuł piekielny ból w uchu, za który złapał go woźny. - Hej! Puszczaj, ała! - zażądał podnosząc głos usiłując się uwolnić, jednak im mocniej ciągnął tym bardziej bolało go ucho.