Zaczynał tracić już nadzieję na jakikolwiek ratunek, a kiedy Crouch rzucił w niego jakimś zaklęciem jedyne co poczuł to niewyobrażalny ból, gdy zaklęcie wypaliło mu dziurę w szacie i w skórze. Siłą woli chciał zmusić zamrożone dłonie, by poderwały się od trawy, by przycisnąć je do bolącego miejsca, ale ani drgnęły. Nagle poczuł błogie ukojenie, a myśli odleciały z jego głowy. Leżał na trawie, jednak nie miał pojęcia w jakim celu. Nie mógł się ruszyć, a nie wiedział dlaczego. Czuł, że coś się stało, czuł ból w dole brzucha i usłyszał krzyk Filcha, a potem głosy, trzy kolejne. Jeden z nich rozpoznał, ale nie był pewny czy należał do brata Syriusza. Kiedy zjawiła się Jessi, jego serce załomotało. Ktoś go zaatakował, a Remus nie wiedział kto i po co. Szkatułka! Nie wyczuwał jej w kieszeni, nie czuł jej ciężaru i zrobiło mu się wstyd. Nie upilnował powierzonego mu zadania.W głowie mu wirowało, brzuch pulsował olbrzymią gorączką, Lupin zamknął oczy i zemdlał...